Artykuły

Zawód reżysera odmładza

- Już od dawna twierdzę, że przyszłość teatru leży w teatrze prywatnym. Ciekawym zjawiskiem jest też teatr objazdowy, u nas mało popularny - mówi ANDRZEJ WAJDA.

Jak pan ocenia kondycję polskiego filmu?

- Jego kapitałem są ludzie młodzi i ich zapał do robienia filmów. Z drugiej strony mam do siebie ogromny żal, że wraz z innymi starszymi reżyserami nie potrafiliśmy stworzyć dla młodych lepszej sytuacji ekonomicznej w polskiej kinematografii. Brak ustawy o kinematografii paraliżuje proces powstawania filmów. Myślę, że mamy mnóstwo fantastycznych reżyserów, tylko brakuje pieniędzy.

A polski teatr? Jest jakieś lekarstwo na uzdrowienie tej instytucji?

- Już od dawna twierdzę, że przyszłość teatru leży w teatrze prywatnym. Ostatnio Krystyna Janda kupiła kino Polonia i zrobi tam teatr. Inni aktorzy też o tym myślą. Ciekawym zjawiskiem jest też na przykład teatr objazdowy, ale wypada tylko żałować, że jest on u nas tak mało popularny.

Polska szkoła filmowa miała kiedyś swoją markę na świecie. Czemu dzisiaj tak nie jest?

- Nasze filmy powstawały w specyficznym okresie. Tworzyły się nowe państwa, społeczeństwa i problemy, o których opowiadaliśmy w naszych filmach. Pamiętam, jak byłem kiedyś w Algierii. W jednym z kin siedzieli żołnierze, a mnie dobiegł głos Zbyszka Cybulskiego z "Popiołu i diamentu". To było zupełnie niesamowite. Te filmy po prostu szukały swojego widza na świecie.

Czy przez te wszystkie lata nie miał pan chwil, w których mówił sobie: mam dość, już mi się nie chce?

- Nie, bo reżyseria filmowa jest porywającym zajęciem. To fantastyczny zawód, który odmładza człowieka, bo taki jest efekt pracy na planie filmowym z młodymi ludźmi. Myślę, że wybrałem dobry zawód i dobrze, że kiedyś nad morzem nie było pogody. Inaczej nie pojechałbym do Łodzi.

Czy najszczęśliwszym dniem w pańskim życiu był dzień, w którym odbierał pan statuetkę Oscara?

- Niekoniecznie, bo jak się tak zastanawiam, to mnóstwo było w moim życiu szczęśliwych dni. Człowiek nie jest najszczęśliwszy wtedy, kiedy otrzymuje wynagrodzenie za swój trud, bo już sam trud dokonania czegoś jest czymś pięknym. Szczęśliwe dni są wtedy, kiedy możemy spotykać na swojej drodze ludzi takich jak my i realizować swoje pasje.

Czy to prawda, że o wyborze drogi życiowej zadecydował w pana przypadku deszcz?

- To prawda. W 1949 roku odpoczywałem na sopockiej plaży. Powiedziałem sobie, że jak będzie brzydka pogoda, to pojadę zdawać do łódzkiej szkoły filmowej. No i w tym momencie spadł deszcz. Co prawda, za Tczewem świeciło już słońce, aleja się już nie wycofałem.

Na zdjęciu: Andrzej Wajda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji