Artykuły

Melomani, złodzieje i pasażerka

Konserwatywne gusty melomanów, panoszące się złodziejstwo w wielu miastach Europy, trudna do przyjęcia w konwencji operowej tematyka Holocaustu oraz niedopuszczalne ingerencje reżyserów w ulubione arcydzieła gatunku - oto niektóre powody smutku i refleksji naszej operowej rodziny - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

Drugi sezon wędruje po świecie polska rodzina operowa złożona z ponad stu melomanów. Łódzki Grand Tour starannie planuje i przygotowuje te wypady, a jego szefowa, Marzena Jezierzanska, utrzymuje osobisty kontakt ze wszystkimi uczestnikami, towarzysząc nam podczas spektakli, posiłków, zwiedzania miast, wizyt w muzeach, na spotkaniach z artystami i nocnych "operowych" bankietach. Wszyscy na co dzień uprawiają swoje bardzo zresztą różne profesje. W czasie wspólnych pielgrzymek teatralnych przejawiają natomiast eksperiencje porównywalne z krytykami, menedżerami, a nawet... dyrektorami niektórych oper.

W dużych centrach Europy - niczym w średniowieczu - trzeba uważać na złodziei. Zdarzają się wyrafinowane kradzieże w hotelach, brutalne wyrywanie torebek na ulicy czy sprzedawanie przez koników fałszywych biletów wstępu. Podczas niedawnego pobytu w Pradze na "Don Giovannim" - tam, gdzie Mozart w Stavovskim Divadle dyrygował prapremierą - zaprosiłem pewną uroczą damę na obiad do restauracji Maria-Teresa. To pamiątka po wiedeńskiej cesarzowej, na której kolanach przesiadywał nieletni jeszcze Kompozytor, zabawiając się jej obfitym biustem, podobno za imperator-skim przyzwoleniem. Tuż przedtem udałem się do pobliskiego kantoru, aby wymienić złotówki na czeskie korony. W trakcie negocjacji poczułem stuknięcie w ramię. Stojący za mną jegomość dawał dyskretne sygnały, abym nie dokonywał tej transakcji. Już na ulicy złożył mi propozycję znacznie korzystniejszą. Szybko schował moje złotówki i wypłacił odliczony plik banknotów.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy po deserze wyjąłem portfel, aby zapłacić rachunek. Okazało się, że były to węgierskie forinty, a nie czeskie korony, czyli waluta 10 razy tańsza. Kelner pokiwał tylko głową, mówiąc: W tym tygodniu jest pan bodaj piątym gościem, który zrobił podobny interes. Towarzysząca mi melomanka wybuchnęła takim śmiechem, że omal nie zwróciła deseru.

Kilka tygodni wcześniej, wracając z Werony, ulokowałem w walizce wcale pokaźną ilość złotówek, które we Włoszech bezużytecznie wypychały portfel. Na Okęciu po nadmiernie długim oczekiwaniu na bagaż odebrałem walizkę z oderwaną kłódką. W domu okazało się, że w walizce nie ma żadnych złotówek. Od kilku znajomych usłyszałem, że takie przypadki na Okęciu zdarzają się coraz częściej.

Następnie udałem się na spektakl "Pasażerki" [na zdjęciu] Wienberga w naszej Operze Narodowej. Przedstawienie interesujące, dobrze wyreżyserowane, z ciekawym pomysłem scenograficznym, oryginalną koncepcją świateł, szeregiem solistów dobrze wywiązujących się z trudnych zadań scenicznych, wreszcie całość prowadzona nienagannie od pulpitu dyrygenckiego, a jednak...

Bywają współczesne dzieła operowe, które chętnie ogląda się i słucha powtórnie: Katarzyna Izmaiłowa, Diabły z Loudun, Krutniawa czy Elegia dla samotnych kochanków. Natomiast trudno zaciągnąć operomanów na "Konsula" Menottiego, "Kolonię karną" Bruzdowicz, "Z Martwego domu" Janacka, czy "Ptaki" Messiaena. Należy do nich również "Pasażerka" z librettem według powieści Zofii Posmysz, o okrucieństwach oświęcimskich, brutalności katów i świecie zagłady. Z trudem wytrzymałem w obrazie drugim słowa wielokrotnie śpiewane przez III Essesmana: "Ludzie to słaby materiał opałowy. Kiepsko się palą". Publiczność źle znosi takie okropności w operze, zwłaszcza z towarzyszeniem muzyki współczesnej. Jeszcze trudniejsze do zniesienia są tylko działania niektórych reżyserów, wypychających się przed kompozytorów i librecistów poprzez przeróbki, poprawki i idiotyczne przeinaczania operowej klasyki.

Konserwatywne gusty melomanów, panoszące się złodziejstwo w wielu miastach Europy, trudna do przyjęcia w konwencji operowej tematyka Holocaustu oraz niedopuszczalne ingerencje reżyserów w ulubione arcydzieła gatunku - oto niektóre powody smutku i refleksji naszej operowej rodziny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji