Na scenie. CABARET
Świetny spektakl od strony realizacji: dobrze śpiewany, tańczony, grany, a i ciekawy interpretacyjnie. Na drugi plan odpływa wątek miłosny Amerykanki i Brytyjczyka: Maria Meyer nie króluje tak na scenie, jak Liza Minelli w pamiętnym filmie, a jej partner tylko z wyglądu przypomina Michaela Yorka. Na pierwszym planie spektaklu Marcela Kochańczyka jest trudno uchwytne tężenie atmosfery Berlina lat trzydziestych rodzące się z półsłówek i rozrywające swym natężeniem ramki rozrywkowego musicalu. Rewelacyjny Jacenty Jędrusik jest Mistrzem Ceremonii innym niż Joel Grey: bez zniewieściałości, skrzekliwego głosu, panującym nad spektaklem i wydarzeniami, błaznem i szydercą niemal jak z Szekspira, komentatorem wariującego świata. Jego płaski, tandetny kabaret jest nieoczekiwanie azylem - może groteskowym, ale jedynym.