Skąd Różewicz tyle wie o tajemnicach dziewczynek?
- Przy okazji premiery bardzo blisko ze sobą współpracujemy, odwiedzał mnie w teatrze, dużo rozmawialiśmy. Na pewno obejrzy "Białe małżeństwo" podczas specjalnego pokazu, na którym będzie jedynym widzem - chcemy mu zrobić taki prezent - reżyserka KRYSTYNA MEISSNER o Taduszu Różewiczu i jego sztuce. Dziś premiera.
Co aktualnego znalazła Pani w tekście Tadeusza Różewicza, który powstał 37 lat temu? Mogłoby się wydawać, że dziś, kiedy seks atakuje nas z każdej strony, opowieść o traumie, jakiej doświadcza na tym tle Bianka, wychowana w typowym polskim dworku, jest opowieścią z dawnej epoki.
Krystyna Meissner , reżyserka i dyrektorka Wrocławskiego teatru Współczesnego: Wydaje mi się, że jest wręcz odwrotnie. Wystarczy przeczytać naiwne listy dziewczyn, pisane do rozmaitych miesięczników. Uważam, że sprawa edukacji, nie tylko tej seksualnej, ale też obyczajowej i religijnej, to dziś temat gorący. Szkoła nie jest na to otwarta, rodziny w dalszym ciągu podchodzą do sprawy w sposób tradycyjny. Mało jest rodziców, którzy pomagają swoim dzieciom przejść przez traumę okresu dojrzewania. Moment wchodzenia w dorosłość nie łączy się zresztą tylko z inicjacją w sprawach seksu. To także kwestia określenia swojego miejsca w społeczeństwie. Wydaje mi się, że pod tym względem nic się nie zmieniło. Mało tego - jest jeszcze trudniej.
Trudniej, czyli jak?
- Świat stał się agresywny i atakuje nas "wielkimi możliwościami". A młodzi ludzie są na to nieprzygotowani. W dodatku jesteśmy krajem katolickim, więc włącza się w to wszystko Kościół, który obwarował ciało nakazami, zakazami, grzechem. Głęboko współczuję młodym ludziom, którzy albo przekraczają te zakazy, albo muszą się im podporządkować.
Mam wrażenie, że idzie Pani w swoim spektaklu pod prąd tego, co dzieje się we współczesnym teatrze, który traktuje seksualność instrumentalnie, jako sposób demaskowania różnych zjawisk. A Pani wraca do fundamentów.
- Mówię o funkcji, jaką seksualność pełni w życiu człowieka. Dzięki Różewiczowi, bo to on pokazał, że ta sprawa potrafi zdeformować zarówno mężczyznę, jak i kobietę. Nie zrobił tego w płytkiej formie, ale uzasadnił, umotywował wieloma przyczynami. Naszą tradycją, życiem rodzinnym, religijnym. Ja to nazywam gorsetem, z którego nie możemy się wyzwolić.
Pamiętam swoje wrażenie po pierwszej lekturze tekstu Różewicza - byłam wtedy pewnie młodsza od Bianki i Pauliny. Zastanawiałam się, skąd ten człowiek to wszystko o nas - dziewczynkach, kobietach - wie.
- Ja też się nad tym zastanawiałam - skąd ten mężczyzna, fantastyczny poeta i pisarz, to wszystko wie! Przy okazji premiery bardzo blisko ze sobą współpracujemy, odwiedzał mnie w teatrze, dużo rozmawialiśmy. Na pewno obejrzy "Białe małżeństwo" podczas specjalnego pokazu, na którym będzie jedynym widzem - chcemy mu zrobić taki prezent. Zadałam mu pytanie, które pani zadaje mnie. Powiedział, że podczas pisania obłożył się książkami. Ale jestem przekonana, że zasadnicze znaczenie miała tu intuicja. A poza tym, czy to jest naprawdę tak bardzo odległe od tego, co przeżywa młody chłopak? Chyba nie. To są te same przeżycia, ten sam strach, żeby się nie zbłaźnić chociażby.