Artykuły

Jak głupi do sera

W Teatrze STU grupa młodych twórców postanowiła przeprowadzić seans psychoterapeutyczny na zestresowanych współczesnością widzach. Jako główny medykament zastosowano absurdalny śmiech, poparty kilkoma praktycznymi radami. Jedną z nich ujawnił wystosowany do widzów w piosence apel "Róbmy dzieci", poparty zresztą na scenie czynami. Terapia się udała, a publiczność wychodziła ze spektaklu "Go Go, czyli neurotyczna osobowość naszych czasów" zrelaksowana i rozbawiona, choć tak naprawdę nie do końca wiedziała, z czego się śmieje.

Przedstawienie Jakuba Przebindowskiego to zbiór piosenek i skeczy. Łączy je jedynie zabawa konwencjami. W tym swego rodzaju kabarecie aktorzy parodiują w dowcipny sposób różne gatunki piosenek, robiąc to w absolutnie absurdalny sposób. Przebindowski bierze w nawias wszystko co mu wpadnie w rękę, nie obawiając się ośmieszyć nie tylko mody na hiszpańską piosenkę czy popularne "bajo bongo", ale także nasz podziw dla rodzimych klasyków, takich jak choćby wielbionych powszechnie Starszych Panów.

Piosenka o gołębiu, od którego nie można się odczepić, jest jedną z najlepszych, jakie można było usłyszeć podczas całego spektaklu. Wyłączając może tylko parodię hymnu Piwnicy pod Baranami, która sprawiła, że o mały włos nie rozmazał mi się ze śmiechu makijaż, acz na widowni po spektaklu dało się słyszeć głosy, iż świętości szargać nie wolno.

Ale chyba nie to mieli na myśli twórcy przedstawienia. Raczej chodziło im o zwykłą zabawę, podczas której na przykład podziwu dla swoich zalet seksualnych żądał rewelacyjny dzięki swemu zamglonemu spojrzeniu Dariusz Kowalski, nie mogący pojąć, dlaczego kobiety wolą brunetów, czy Katarzyna Krzanowska, która jak nikt inny potrafiła przypomnieć od czasu do czasu, iż jest absolwentką ASP. Zresztą należy tu wymienić wszystkich aktorów: Joannę Fidler, Martynę Kliszewską, Wojciecha Kalarusa, Tomasza Karolaka, no i przede wszystkim Andrzeja Konopkę jako psychoterapeutę, którego dość radykalna terapia bez wątpienia podziałała na zebranych w teatrze widzów.

Kto zobaczy "Go Go, czyli neurotyczną osobowość naszych czasów", może na pewien czas odpuścić sobie kozetkę psychoanalityka. Nawet gdy mu się wydaje, że od wizyty w Teatrze Stu śmieje się trochę bez sensu. Jak głupi do sera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji