Artykuły

Sex po polsku...

Moda na seks została zalegalizowana! W Londynie grają supergigant erotyki "Hair", w Sztokholmie nowy film Sjomana "Jestem ciekawa....", w którym rzecz sama odbywała się 4-krotnie w kadrze. Wychowawcy biadają nad "rozpustą" młodzieży, socjologowie natomiast dowodzą, że nie tylko erotyka lecz nawet pornografia w kinach, teatrach i wydawnictwach interesuje wyłącznie panów po czterdziestce... W Warszawie mieliśmy już seks po francusku, w łóżkowej jednoaktówce Crebillona "Noc i chwila", seks po amerykańsku w "Konflikcie" u Axera, i seks po radziecku w "Warszawskiej melodii". Wreszcie w teatrze przy ul. Marszałkowskiej 8 Krystyna Meissner zaprezentowała nam seks po polsku. "Miłość i próżność" - XIX-wieczna ramotka, napisana dostojnym trzynastozgłoskowcem wedle znanych wzorów salonowej komedii francuskiej, została zagrana z... seksem.

Reżyserka z inwencją godną pochwały sparafrazowała tekst Ksawerego Godebskiego, przyprawiając pikantnie utworami rodzimych i nadsekwańskich poetów wieku XVIII, kiedy to sprawy erotyki traktowano o wiele bardziej bezpośrednio i cynicznie niż w epoce naszych wieszczów narodowych. Odkrywca Godebskiego, Stefan Durski, dopatrzył się w tej komedii "perwersyjnego klimaciku o dwuznaczności obcej nawet Fredrze". Lecz w porównaniu z realizacją sceniczną oryginał utworu okazuje się dziełem dla młodzieży szkolnej. Oto np. autor rozgrywa w "pięknej sali wychodzącej na ogród i w nowym guście umeblowanej", a reżyser w ogromnym łóżku, w którym Hrabina wiedzie ze Starostą towarzyską konwersację, przewracając się pośród poduszek, kołder i betów wszelakich.

Meissner nie tylko salonowe dialogi każe toczyć bohaterom pośród poduszek i pierzyn, lecz nawet tam, gdzie łoże zastępuje murawa, rozmowy odbywają się w przedziwnych pozycjach i sytuacjach, nie wyłączając horyzontalnych. Mamy w tym spektaklu prawie strip-tease i kąpiel w szlafroku. Są nieco ryzykowne sytuacje między sprytnym służącym i niewinnym dziewczęciem, które tenże wprowadza w miłosnej gry arkana, by "resztę" pozostawić swemu panu! Trzeba przy tym przyznać, że Wiesław Nowosielski robi to z werwą, temperamentem, i wdziękiem. To samo można rzec o jego partnerce, Zosi, w brawurowym wykonaniu Janiny Jedlewskiej. Para służących, zgodnie z wszelkimi konwencji komediowej regułami jest mądrzejsza od państwa i zarówno w uczuciowych jak łóżkowych sprawach pożytecznych udziela im nauk.

W przedstawieniu tym pełna inwencji i ryzykownych choć w dobrym guście utrzymanych pomysłów, reżyseria, wsparta została zarówno przez dowcipną i ładną kolorystycznie scenografię Krzysztofa Pankiewicza, jak też przez dobre aktorstwo, o wyjątkowej na scenach naszych sprawności technicznej! Hrabina (Janina Szydłowska) jest w miarę zalotna i pikantna, a sceny porannego masażu i kąpieli rozgrywa z pieprzną finezją. Godnym jej partnerem okazał się Edmund Karwański (Starosta), ów reprezentant męskiej próżności, którego nęci tylko to, co pociąga innych... Jest młoda para: urodziwy Krzysztof Kalczyński, który potrafił połączyć bardzo współczesne traktowanie rodzica z wdziękiem i skromnością romantycznego młodziana oraz piękna Laura Krystyny Chmielewskiej, uosobienie niewinności i wręcz przeciwnie.

Wreszcie jest najznakomitsze w tym spektaklu zjawisko - mały, złoty amorek, o tłuściutkich nóżkach, zagrany wdzięcznie przez 4-letniego "naturszczyka" - najważniejsza postać dramatu. Bo w widowisku Meissner Amor rządzi niepodzielnie.

Mają Anglicy "Hair", Szwedzi - "Jestem ciekawa...", a my - "Miłość i próżność", czyli elegancko podany, pikantnie przyprawiony sex po polsku... nie tylko dla czterdziestolatków!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji