Artykuły

Odwaga młodych

W poniedziałek wieczorem, jak już informowaliśmy, zaprezentuje się warszawskiej publiczności Słupski Teatr Dramatyczny, który przywiezie "Wacława dzieje" Stefana Garczyńskiego, Jest to druga, w 7 lat po premierze Adama Hanuszkiewicza, inscenizacja tego dramatu. Przed spektaklem rozmawiamy z kierownikiem artystycznym i dyrektorem teatru - Markiem Grzesińskim.

- Czy jest to przedstawienie w jakiś sposób nawiązujące, czy będące w opozycji w stosunku do wcześniejszego, warszawskiego wystąpienia?

- Nie było moim celem polemizowanie z Hanuszkiewiczem. Uważam "Wacława dzieje" za jeden z najważniejszych tekstów w naszej literaturze dramatycznej i zawsze było dla mnie zastanawiające, dlaczego nie kusi on reżyserów. Może jest w zbyt małym stopniu teatralny? Ale przecież większość utworów romantycznych jest taka! Chciałem wystawić "Wacława dzieje" w określonym kształcie: jako opowieść o przeżyciach młodych ludzi - aktorów, którzy zmagając się z tekstem romantycznym próbują jednocześnie doszukać się możliwości stworzenia bohatera swego pokolenia.

- Zaledwie przed kilkoma miesiącami teatr muzyczny w Słupsku przemianowany został na teatr dramatyczny. Skąd ta zmiana profilu i co ona oznacza?

- Teatr muzyczny powstał w Słupsku głównie dlatego, że w odległym o 60 km Koszalinie był już teatr dramatyczny. Chodziło więc o to, aby nie dublować działalności, ale ją uzupełniać. Nikt jednak nie pofatygował się obliczyć, czy będą środki na prowadzenie teatru muzycznego, jakie będzie jego zaplecze, a wreszcie jakie są zapotrzebowania i oczekiwania odbiorców. Teatr muzyczny wymaga wielu etatów i pieniędzy; minimum - 20 min rocznie. Słupski teatr otrzymał raz 4,5, raz 7 mln zł. To mówi samo za siebie. Po drugie, pod pojęciem teatru muzycznego rozumie się u nas głównie operetkę. Po prostu nie ma innej tradycji. Maciej Prus, jako kierownik artystyczny, nie zamierzał prowadzić operetki, choć "Operetką" Gombrowicza zainaugurował działalność słupskiej sceny. Wystawiano tu także opery kameralne. W tej sytuacji w skład zespołu wchodzili aktorzy i śpiewacy. Nie sprzyjało to konsolidacji. Stąd konieczność zmiany. Zaproponowaliśmy utworzenie teatru dramatycznego I orkiestry kameralnej, która ma swój program koncertowy, a w razie potrzeby, jak to jest np. w "Wacława dziejach" wspiera spektakl muzycznie.

- Czy ta zmiana spowodowała dopływ nowych sił?

- Tak. Już wcześniej miałem kontakty ze studentami szkół dramatycznych, ponieważ prowadziłem przez dwa lata warsztaty szekspirowskie. Zespół wzmocnili absolwenci szkół, rezygnując często z bardziej intratnych propozycji w dużych ośrodkach.

- Czy "Wacława dzieje", inaugurujące nie tylko nowy sezon, ale i nowy etap w działalności słupskiego teatru, są tekstem programowym, wyznaczającym kształt dalszych poszukiwań?

- Tak. Chcemy skupić się na dwóch kierunkach zainteresowań: z klasyki polskiej - na tekstach romantycznych, z obcej - na sztukach Szekspira (w związku z prowadzonymi już wcześniej warsztatami). W kwietniu przyszłego roku zamierzamy zorganizować u nas przegląd spektakli szekspirowskich.

- Co dla Pana jako kierownika artystycznego i dyrektora teatru jest w nim najważniejsze?

- Myślę, że niezależnie od efektów artystycznych tego czy następnych przedstawień, sprawą nie mniej istotną jest sam zespół i droga, jaką przejdzie dzięki realizacji kolejnych spektakli. W Słupsku zebrała się teraz grupa ludzi młodych, która po raz pierwszy od czasu grupy puławskiej miała odwagę oderwać się od dużego miasta, od telewizji, filmu i pracować wyłącznie dla samego teatru. Jest to bardzo obiecujące i budujące.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji