Czas akcji: nieokreślony.
Miejsce akcji: Wielka Brytania.
Obsada: 2 role męskie, 1 rola kobieca.
Druk: egzemplarz w bibliotece Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.
Sztuka w czterech częściach.
Sztuka składa się z czterech następujących po sobie monologów. Pierwszy i czwarty to wypowiedź głównej postaci - uzdrowiciela Franka (Francis Hardy). Drugi - jego kochanki i asystentki, Grace. Trzeci - towarzysza i impresario, Teddy'ego. W ten sposób, z kilku punktów widzenia, zostaje opowiedziana historia wędrownego cudotwórcy, który w sposób niezrozumiały dla samego siebie potrafi niekiedy uzdrawiać ludzi. Wędruje on z przyjaciółmi po Wielkiej Brytanii, od Walii po Szkocję, ale stroni od Anglii i Irlandii, bo to strony rodzinne bądź Grace i Teddy'ego (Anglia), bądź samego Franka (Irlandia). Zatrzymują się w małych miasteczkach i wioskach, bo w większych ośrodkach wynajęcie sali zbyt dużo kosztuje. Przy pomocy zużytego afisza obwieszczają przybycie uzdrowiciela i reklamują jego możliwości. Następnie na jednym ogólnym spotkaniu z osobami, które wykupiły bilety, Frank przekazuje poprzez dotyk posiadaną moc. Czasem nic z tego wynika, a czasem następują rzeczywiste wyleczenia.
Franka zadręcza świadomość, że nie rozumie tkwiącej w nim mocy uzdrawiania i nie może nią kierować. Nie ma wpływu na to, kto zostanie wyleczony, a kto nie. Dlatego kpi sam z siebie, własne inicjały "FH" interpretuje jako "Fenomenalny Hochsztapler" i stierdza: "Uzdrawianie - sztuka nie wymagająca terminowania, duszpasterstwo bez odpowiedzialności, powołanie bez kapłaństwa". Z drugiej strony, sytuacje kiedy udaje się kogoś uzdrowić, przynoszą euforię uchylającą wszelkie wątpliwości. Niemniej nieustanna wewnętrzna szamotanina doprowadza Franka do alkoholizmu, a długie lata ciągłej wędrówki, poniewierki i niedostatku przeplatanego z nędzą, wyniszczają jego siły, wolę życia, a także kładą się cieniem na stosunkach z dwojgiem najbliższych mu ludzi - Grace i Teddym.
Frank widzi w Teddym przebojowego i pogodnego prostaka, który ma wyczucie w "show businesie" i jest szczerze oddany. Uważa go za "romantyka", marzącego o workach pełnych złota, które kiedyś pojawią się jako nagroda za wyleczenie umierającej księżniczki.
Grace, panienka z dobrego domu, uciekła z uzdrowicielem, który ją zafascynował i nigdy go już nie opuściła. Lojalna, prawa, systematyczna, porządnicka - takimi określeniami nazywa ją sam Frank, dodając: "Karmiła mnie, prała i prasowała, pielęgnowała, zabawiała. Tylko dzięki niej nie zapiłem się na śmierć".
Wśród różnych wątków, snutych przez Franka, pojawia się wspomnienie śmierci matki, obcości odczuwanej wobec ojca, a także pierwszej po wielu latach wizyty w rodzinnej Irlandii. Wówczas to w barze, gdzie czterech mężczyzn świętowało koniec przyjęcia weselnego, wśród rozmów i picia, zażądano od Franka, by wyprostował skrzywiony palec jednego z nich. Po chwili masowania, zabieg się udał, palec stał się prosty. Zabawa trwała calą noc, aż nad ranem towarzystwo przypomniało sobie o sparaliżowanym koledze. Postanowiono przywieźć go do uzdrowiciela, choć Frank poczuł od razu, że sprawa jest beznadziejna.
Z monologów Grace i Teddy'ego dowiadujemy się, że tego ranka pijani weselnicy zabili Franka, który nie potrafił zdziałać cudu na zawołanie. Ironia losu sprawiła, że stało się to właśnie w Irlandii, o której Frank mówił: "Pierwsze tournée po Irlandii! Powrót do ojczyzny! Nowy początek! Miało być fenomenalnie!"
Monolog Grace uzupełnia wspomnienia Franka o nowe szczegóły. Są wśród nich zarówno miłe chwile, jak cudowne cztery dni w luksusowym hotelu w momencie wyjątkowego przypływu gotówki, jak i te najgorsze, zwłaszcza urodzenie się martwego dziecka, w podróży, w furgonetce, gdzieś na pustkowiu w północnej Szkocji.
Z kolei Teddy wspomina, jak bardzo tajemniczy i nieprzewidywalny był Frank, jak rósł, gdy udawało mu się uzdrawianie. Opowiada o związku Franka i Grace, pełnego walki, wzajemnych złośliwości, a nawet nienawiści. O narodzinach dziecka, które odebrał Tedd, bo Frank celowo się "ulotnił". O nocy, gdy zabito Franka i o tym, że Grace wyglądała wówczas prześlicznie. Wtedy właśnie, po raz pierwszy i ostatni, Teddy uświadomił sobie: "kocham tę kobietę, tę nadzwyczajną kobietę, która jest żoną człowieka, którego również kocham - kto wie nawet, czy nie bardziej".
Frank mógł uciec, wiedział, że czeka go śmierć i wyszedł jej naprzeciw: "Gdy tak zbliżałem się ku nim, by ofiarować im siebie, po raz pierwszy prosto i autentycznie, poczułem, że wróciłem. Po raz pierwszy opuściło mnie uczucie obezwładniającego strachu, umilkły doprowadzające do obłędu pytania. W końcu ruszyłem ku memu przeznaczeniu".
Ukryj streszczenie