Czas akcji: 2008 r. Akcja toczy się w ciągu jednego wieczoru.
Miejsce akcji: pokój nauczycielski. Małe, prowincjonalne miasteczko polskie
Obsada: trzy role męskie, dwie role kobiece.
Dramat w jednym akcie.
Druk:
Zaczyna się niewinnie. Do pokoju nauczycielskiego przychodzą pedagodzy na zebranie, zwołane przez Dyrektora w trybie pilnym. Są niezadowoleni, że szef zepsuł im plany na wieczór. Powodem zebrania jest e-mail, nadesłany z Izraela przez wychowanka szkoły. Nadawca prosi o zwrot wypracowania, które zostawił w szkole przed wyjazdem z Polski. Wspomina, że jego ojciec był pisarzem, a rodzinne miasto opisywał w swoich książkach. Dyrektor jest bardzo przejęty otrzymaną wiadomością - ma nadzieję, że, jeśli zaprosi dawnego wychowanka do Polski, ten wesprze szkołę hojnym datkiem: "dla niego dać, ja wiem, trzydzieści tysięcy dolarów na szkołę, to jak trzy razy splunąć". Szkoła popadła w ruinę, wymaga remontów, na których władze nie stać. Nie stać ich nawet na zapłacenie rachunków; szkole grozi likwidacja.
Dyrektor zmusza grono pedagogiczne do omówienia programu hipotetycznej wizyty. Wiara Dyrektora, iż wychowanek zechce nie tylko przyjechać (o czym on sam w mailu nawet nie wspomina), ale i wesprzeć szkołę finansowo, jest znacznie bardziej naiwna i bezpodstawna niż może się to wydać czytelnikowi/widzowi, który nie zna jeszcze faktów z przeszłości. Jeśli natomiast sytuacja wyjściowa dramatu nie kojarzy się odbiorcy z "Wizytą starszej pani" Durrenmatta, pomocą służy mu Polonistka.
Pani Jadzia uczy w szkole od trzydziestu lat; w całym gronie wydaje się osobą o najwyższej kulturze osobistej, najbardziej rozsądną i trzeźwo myślącą. Sceptycznie odnosi się do projektów wizyty; ciętym dowcipem i złośliwościami studzi zapał kolegów. Stażem przewyższa Polonistkę jedynie Dyrektor, który piastuje swoje stanowisko od czterdziestu lat. Dyrektor jest konformistą; stara się być bardzo poprawny politycznie - nie wie, jak nazywać byłego wychowanka: Judejczykiem, osobą pochodzenia judaistycznego czy może obywatelem Izraela? Tych problemów nie mają przedstawiciele młodszej generacji, dzisiaj nauczyciele, kiedyś również uczniowie tej szkoły: Anglistka, a zwłaszcza Wuefista. Anglistka jest przysłowiową blondynką; trudno uwierzyć, że skończyła jakiekolwiek studia. Agnieszka na początku rozmowy mimo woli ujawnia, co naprawdę myśli o polskich Żydach: "każda mniejszość ma niby takie sama prawa". Wuefista jest prostakiem, który podziela wszystkie przesądy i uprzedzenia wobec Żydów.
"Wuefista: Bo nie po twarzy się poznaje. Ja ci pokażę po czym, chcesz?
Polonistka: Erotoman gawędziarz.
Wuefista: Jakby im kazać, tym z telewizji, z rządu raz w miesiącu przychodzić bez gaci, to by się okazało.
Anglistka: A czemu raz w miesiącu?
Wuefista: No bo to chyba odrasta, nie?"
Wuefista wyznaje spiskową teorię dziejów: "Nie ma drugich takich speców od propagandy, jak Żydzi. Tak się mówi, tak? To oni wymyślili komunizm i hitleryzm. Że Goebbels był Żydem tez się mówi. I Hitler. I że chodziło o to, żeby bogaci Żydzi wykończyli biednych, bo im za dużo było do podziału. I że Hitler nie skończył roboty. I że dlatego potem mieliśmy pięćdziesiąt lat w plecy. I że większość złych ludzi w historii Polski była żydowskiego pochodzenia. I że dalej tak jest. I że podczas wojny ukrywaliśmy ich, ale może niepotrzebnie".
I tak dalej. Ujawniony o zmierzchu antysemityzm Wuefisty jest jednak niczym w porównaniu z postawami jego kolegów; o świcie Wuefista wyda się niemal sympatyczny. W miarę upływu godzin bohaterowie ujawniają coraz mroczniejsze tajemnice z przeszłości i cechy swojego charakteru. Dyrektor zajął swoje stanowisko w 1968 roku; nietrudno zgadnąć, kim była jego poprzedniczka. Panią Halinkę, która założyła szkołę po wojnie, Dyrektor zaszczuł, zmuszając do wyjazdu z Polski. Polonistka jako mała dziewczynka rzucała w żydowskie dzieci kamieniami; tego nauczyła się w domu. Jej babcia zajmowała żydowskie mieszkanie. W czasie wojny mieszkańcy miasta, bezkarni pod parasolem hitleryzmu znęcali się nad swoimi sąsiadami, zabijali ich i rabowali ich mienie. Po wojnie wygnali tych, którzy ocaleli.
Ksiądz Krzysiek, katecheta, wzywa do pojednania: "Musimy się kochać, szanować. Wszystkie religie. Jest jeden Bóg". Nie potrafi jednak przyjąć historycznego bagażu. Sądzi, że wystarczy zaintonować "Abba, Ojcze" i wszystko będzie dobrze. I nie kryje, że jego proboszcz jest antysemitą, któremu lepiej nie mówić o przyjeździe Żyda Jeśli wierzyć gronu pedagogicznemu, antysemitami są w większości rodzice uczniów. Dlatego przyjazd bogatego, jak sądzą, Żyda, lepiej utrzymać w tajemnicy Wysunięta przez Dyrektora inicjatywa nadania szkole imienia Mosze Wassersztajna, napotyka na zdecydowany opór nauczycieli:
Wuefista: Mam uczyć w szkole imienia Mosze?
Ksiądz Krzysiek: A ja mam religię prowadzić ? [...]
Polonistka: Już widzę te delegacje, te listy, te odezwy, marsze protestacyjne! Przecież oni nas wszystkich umieszczą na tych swoich listach ludzi do rozwałki, co je publikują w internecie! Kwasem obleją! Wybiją okna!".
Polonistka wstydzi się antysemityzmu, w którym została wychowana, czuje brzemię moralnej odpowiedzialności, ale boi się wychylić. Anglistka i katecheta uważają, że nie są odpowiedzialni za prześladowanie Żydów - urodzili się wiele lat po wojnie. Czy rzeczywiście? Czy Agnieszka, wychowana w dobrobycie, nie ponosi moralnej odpowiedzialności za to, że jej dziadek i ojciec przywłaszczyli sobie żydowskie mienie? Czy ksiądz Krzysiek i każdy z nas nie odpowiada za pogrom kielecki? Za pogromy w Krakowie, Tarnowie, Rzeszowie? Za Jedwabne?
Postacie dramatu Pałygi są słabo zindywidualizowane - to typy, uosabiające różne postawy Polaków wobec Żydów: od ostrego, jawnego antysemityzmu (Wuefista), poprzez obojętność i ignorancję (Anglistka), zmowę milczenia (Polonistka), polityczną poprawność, która nie ma nic wspólnego z autentyczną tolerancją (Dyrektor), aż po powierzchowny, naiwny ekumenizm (Ksiądz Krzysiek). Dialogi są chwilami, zwłaszcza na początku, nieco sztuczne, sprawiają wrażenie rozpisanej na głosy rozprawy. Autor bardzo skutecznie zmierza jednak do celu, którym jest zdemaskowanie polskiego antysemityzmu. Dramat jest jego mocnym oskarżeniem - nie pozostawia cienia nadziei co do rzeczywistych postaw Polaków wobec Żydów, zarówno w przeszłości, jak i współcześnie.
Przepala się jarzeniówka. O świcie nauczyciele inscenizują powitanie izraelskiego gościa.
Ukryj streszczenie