31 osób i 16 epizodów /aktorzy mogą grać w spektaklu po kilka ról/
Znany dramaturg Janusz Krasiński podjął się teatralnej adaptacji wielkiej, 3-tomowej powieści niedawno zmarłego Jerzego Krzysztonia, tworząc sceniczny fresk osadzony w realiach, lecz sięgający w głębokie warstwy podświadomości współczesnego, podatnego na cywilizacyjne stresy człowieka. Skomponowana w 3 akty sztuka nie posiada rozwijającej się w sposób tradycyjny akcji. Splątany wątek sceniczny, pełen metaforyki, historycznych odniesień, zawiłej stylistyki słownej może powodować trudności inscenizacyjne, wymagające częstej zmiany scenografii, operowania światłem i wyciemnianiem, dźwiękiem i kolorem. Stąd "science fiction" wydaje się konwencją najbardziej czytelną jako klucz do odczytania utworu w płaszczyźnie formalnej.
Bohater sztuki, dziennikarz radiowy Krzysztof, osaczony przez świat rzeczy realnych odbiera sygnały z wszechświata, które każą mu dokonać totalnego buntu przeciwko przyjętemu systemowi społecznych zachowań. W swej wyobraźni staje się przekazicielem "trustu mózgów", który ma uratować świat przed grożącą mu zagładą. Po kolejnym ataku choroby /dla Krzysztofa jest to rozmowa z przedstawicielami "sił wyższych"/ żona i córka skierowują go do szpitala psychiatrycznego. Tam przechodzi serię potwornych badań, które w jego chorej imaginacji kojarzą się z nieludzkim więzieniem czekającym niechybnie każdą wyzwoloną jednostkę. Po pobycie na oddziale "gwałtownym" znajduje się w sali ogólnej, wśród innych chorych, z którymi usiłuje nawiązać kontakt, traktując ich jak postaci z innego świata, świata historycznej przeszłości. Tymczasem Książę Poniatowski, Markiz de Sade, Marszałek, Sowiński, Dmowski to ludzie obciążeni kompleksami wojennymi, popełnionymi przestępstwami, kalectwem, chorzy, tak jak Krzysztof, psychicznie. Łącząc się z nimi w specyficznej wspólnocie, Krzysztof traktuje personel szpitalny jak przedstawicieli systemu nakazów i zakazów, łamiącego indywidualność człowieka. Stąd pielęgniarza Władzia widzi jako Watażkę, sprzątaczki jako erynie, posługaczki w łaźni jawią mu się na wzór wiedźm z szekspirowskiego "Makbeta". Po kąpieli spełniającej jakby rolę "katharsis" bohater odzyskuje psychiczną równowagę, jednak powrót do świata ludzi normalnych nie będzie triumfem, a smutną, jałową koniecznością. Sens sztuki jest przewrotny - Krzysztof wróci stamtąd, dokąd my wszyscy prędzej, czy później się udamy.
"Obłęd", jak już wspomniano, jest propozycją bardzo trudną, jednakże stanowi utwór na tyle wstrząsający, tak bogaty treściowo, iż warto chyba zaryzykować jego realizację.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 18/82
Ukryj streszczenie