Komedia muzyczna w 3 aktach; libretto: Dorothy Lane; teksty songów: Bertolt Brecht.
Prapremiera: Berlin 3 IX 1929.
Premiera polska: Kraków 17 III 1966.
Osoby: Bill Cracker; Sam Worlitzer, zwany ,,Mammi"; Doktor Nakamura, zwany "Gubernator"; Jimmy Dexter, zwany "Eminencja"; Bob Merker, sobowtór Jimmy'ego; Johnny Flint, zwany "Baby"; Szara Dama, zwana "Ćmą"; Lilian Holiday, porucznik Armii Zbawienia, zwana "Alleluja-Lilian"; Major
Armii Zbawienia; Hannibal Jackson; Mary, Jane i Kate - w Armii Zbawienia; Miriam, barmanka u Billa; Komisarz policji; Policjant; Dwaj nieznajomi, szeregowcy Armii Zbawienia, biedacy. Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, w latach 1920-ych.
Akt I. W tancbudzie Billa Crackera zbiera się świat przestępczy. Gubernator przyprowadza dwóch "zielonych" facetów; Jimmy i Bob naciągają ich natychmiast na forsę, wykorzystując swe bliźniacze podobieństwo... Na ścianie lokalu - kolekcja kapeluszy; wszystkie należały do tych, których Bill osobiście załatwił. Ostatni zaś był własnością handlarza kwiatów; pewnego wieczora podeszła do handlarza Szara Dama, poprosiła o ogień i - facet zginął bez wieści. Szara Dama, czyli Ćma, to szefowa całej bandy, a prośba o ogień to jej znany numer - oznacza, że gościa skazuje na śmierć.
Przychodzi Bill z kapeluszem w ręce. Wiesza go na kolejnym kołku i podpisuje G. B. Wynika z tego jasno, że Bill pozbył się swego najgroźniejszego rywala, Gorilli Bexleya; jest to świetna okazja, aby zdrowo popić i dobrze się zabawić ("Bilbao-Song").
Zjawia się Ćma. Jutro, w dzień wigilijny, poprowadzi skok na bank. Rozdziela funkcje, potem - załatwia porachunki z Gubernatorem. Oszukał ją na sprzedaży kradzionych samochodów, a takich rzeczy Ćma nie toleruje. Prosi go... o ogień. Przerażony, pobladły Gubernator dobrze wie, co to oznacza, lecz lęka się odmówić - zapala zapałkę; Ćma odchodzi. W tancbudzie rozlega się natomiast nabożna pieśń Armii Zbawienia; to oddział dowodzony przez dzielną, zaprawioną w walce ze złem porucznik Lilian Holiday. Gangsterzy kpią w żywe oczy z dziewcząt i towarzyszącego im gamoniowatego wielkoluda, Hannibala, Lilian jedna nie daje się zbić z tropu; mimo iż Bill i jego kumple grożą wyrzuceniem oddziału Armii, Lilian zostaje - jej towarzyszki natomiast i Hannibal odchodzą, aby wezwać policję.
Bill tylko na to czeka. Wyprawia kumpli do kuchni, sam poi Lilian szklankami whisky i - nie ona jego, lecz on ją zaczyna przekonywać; rozmowa kończy się pocałunkiem. W kuchni słychać strzał i po chwili wynoszą stamtąd sztywnego Gubernatora. Bill bagatelizuje sprawę; mówi Lilian, iż Gubernator się upił, jednocześnie zaś daje kumplom dyskretnie do zrozumienia, że ciało trzeba po prostu wrzucić do kanału. Lilian pod wpływem alkoholu godzi się odśpiewać gangsterom frywolną piosenkę o marynarzach ("Matrosen-Tango"). Na ostatnią zwrotkę piosenki powracają towarzyszki Lilian z Armii Zbawienia. Widząc ją tańczącą i wyśpiewującą nieprzyzwoite słowa - oburzone uciekają w popłochu.
Akt II. W kwaterze Armii Zbawienia major dymisjonuje Lilian za jej niemoralne zachowanie się wczoraj na służbie. Ich rozmowę przerywa Bill Cracker; chce koniecznie pomówić z Lilian o wczorajszych wydarzeniach, lecz - jak się okazuje - przybył za późno. Musi się szybko kryć, bo do Lilian przychodzi komisarz policji przesłuchać ją w związku z zabójstwem w tancbudzie Billa. Gubernator zastrzelony został z rewolweru Billa, podobno jednak w chwili, gdy padł strzał, Bill znajdował się z nią sam na sam w barze. Lilian nie chcąc się przyznać do tego w obecności majora, zaprzecza. Twierdzi, że Bill był chyba również w kuchni. To komisarzowi wystarcza, dziękuje i odchodzi.
Bill tłumaczy jej teraz wagę tych zeznań. Poślą go do Sing Sing na całe życie albo na krzesło elektryczne! Biedna Lilian przyznaje się więc przed majorem, że kłamała, że Bill nie mógł popełnić zbrodni, bo wtedy właśnie ją całował! Major każe jej natychmiast odejść; okazała się parszywą owcą w Armii Zbawienia. Lilian odchodzi, ale codzienne kazanie do biednych w lokalu Armii - bez niej nie udaje się zupełnie. Zastępujące ją koleżanki nie potrafią sklecić poprawnie trzech zdań, w dodatku powraca pijany Bill, uparcie utrzymując, że gdzieś już widział tę tępą twarz wielkoluda Hannibala - tylko nie wie gdzie. Major cierpliwie mu tłumaczy: biedny brat Hannibal utracił pamięć w wypadku przed pięciu laty i nie pamięta nawet, czy miał żonę, czy nie, ani jak się nazywał. Nic więc dziwnego, że nie poznaje i Billa.
Akt III. Wieczorem w tancbudzie gangsterzy czynią ostatnie przygotowania do napadu na bank. Ćma przez telefon udziela ostatnich instrukcji i mówi każdemu, jakie ma alibi. Ćma już wie, że Bill spędził dzisiejsze popołudnie w lokalu Armii Zbawienia; to oczywiście podejrzane, lecz decyzji nie można już zmieniać: Bill weźmie jeszcze dzisiaj udział we włamaniu. Tyle, że jak na razie - nie wrócił do swojej tancbudy.
Sam Worlitzer, jak zawsze w czasie napadów, wystąpi dzisiaj w przebraniu kobiety, ale kiedy się ucharakteryzował i ubrał, kumple stwierdzają, że wygląda nie tyle na żonę urzędnika, jak życzyła sobie Ćma, ile na "bajzelmamę". Rozbawiony Sam wspomina taki właśnie domek w Mandelay; dziewczyna była tam jedna, klienci czekali w kolejce ("Mandelay-Song")...
Nadchodzi spóźniony Bill. Gangsterów wysyła na stanowiska; on sam wykonuje ostatnie zadanie - zjawi się trochę później. Gdy jednak spokojnie przykleja sobie sztuczną brodę, nieoczekiwanie wchodzi Lilian - z walizką. Wyrzucono ją z Armii Zbawienia, więc przyszła tutaj; po tym pocałunku Bill tak czy tak będzie się z nią musiał ożenić, ten dom jest zatem już niemal jej domem. Osłupiały Bill chce się jej jak najszybciej pozbyć, czas nagli. Ale Lilian, która stała już wcześniej pod drzwiami i słyszała jego rozmowę z gangsterami, wie, do czego mu tak spieszno, i chce zatrzymać go za wszelką cenę. Najpierw proponuje mu alkohol, potem stara się wzruszyć go smutną piosenką ("Sourabaya Johnny").
Bill, istotnie wzruszony, dyskretnie ociera łzę, gdy oto zza baru dolatuje go śmiech: to przyszła Ćma. Prosi teraz Billa o ogień... Już dawno po włamaniu, nie przyszedł wykonać zadania, zasiedział się tutaj. Bill wściekły zapala zapałkę i wychodzi, a za nim Lilian.
Powracają gangsterzy. Włamanie poszło sprawnie, lecz Ćma wyjaśnia im, że banda znalazła się w trudnym położeniu: Bill okazał się zdrajcą i trzeba go wykończyć, nim on zdąży ich wydać policji. Tymczasem Bill z Lilian znaleźli schronienie w kwaterze Armii Zbawienia. Major krzywi się wprawdzie na widok wyrodnego porucznika, nie może jednak zabronić im, aby wraz z innymi biedakami zjedli talerz zupy. Ale i gangsterzy domyślili się, gdzie trzeba szukać skazanego wyrokiem Ćmy kumpla. Schodzą się jeden po drugim, siadają wokół niego i gdy już, już mają dobrać się do Billa - wchodzi komisarz policji. W związku z dokonanym niedawno włamaniem chce sprawdzić ich alibi. Wszyscy naturalnie mają alibi nie do podważenia, natomiast Sam - chcąc pogrążyć Billa - radzi komisarzowi: niech spyta Billa, co się stało z Gubernatorem? Oni wszyscy gotowi są poświadczyć, że Lilian kłamała, że nie było jej wówczas z Billem.
Na szczęście zjawia się cały i żywy Gubernator. Postrzelili go tylko, a w kanale akurat nie było wody, więc wyszedł z tego jedynie z drobną raną... Przychodzi Ćma. Rewolwerem terroryzuje komisarza i każe swoim chłopcom załatwić Billa; zdradę trzeba pomścić. Słyszy jej głos brat Hannibal, patrzy na nią i - rzuca się jej na szyję! Odzyskał pamięć, gdy zobaczył swoją żonę! Tak! Był policjantem, podczas obławy na gangsterów dostał czymś w głowę... od Billa, stracił przytomność i pamięć, ale teraz - wszystko sobie przypomniał. Ćma rozpoznała go również; po stracie ukochanego męża z rozpaczy nurzała się w przestępstwie, teraz - z największą radością powróci, wraz z drogim Hannibalem, do uczciwego życia!
Lilian wyjdzie za Billa, już nie wypuści go ze swoich rąk; a gangsterzy? Co zrobią bez szefowej i szefa? Wstępują do Armii Zbawienia - przyda im się na stare lata trochę spokoju. Kto ich nawrócił? Wychodzi na to, że Lilian dokonała tak wspaniałej pracy, i wzruszony major podaje jej na powrót mundur porucznika... Bill weźmie werbel, ona sztandar i od jutra będą razem nawracać!
Zrodzony z Brechtowskiej inspiracji "Happy end" napisany został przez bliską w owym czasie współpracowniczkę Brechta, Elisabeth Hauptmann (pod pseudonimem Dorothy Lane). Songi pisał Brecht do muzyki Weilla, jeszcze na fali sukcesu ich "Opery za trzy grosze". Spora jest zresztą zbieżność tych dwu utworów: znowu środowisko przestępcze, znowu społeczna krytyka w komediowej formie, a Bill Cracker ma w sobie niewątpliwie coś z Mackie Majchra. Jednocześnie pojawia się już wątek Armii Zbawienia, rozwinięty rok później przez Brechta w jego "Świętej Joannie od szlachtuzów".
Muzyka jest praktycznie ograniczona do songów, ale - są to songi znakomite. O ile dziś "Happy end" jest utworem niemal zapomnianym, wystawianym rzadko i rzadko nawet odnotowywanym w biografiach Weilla czy Brechta, to songi - nadal są bardzo często nagrywane, ogólnie znane i bardzo wysoko cenione, jako jedne z najlepszych w swym gatunku. Są to przede wszystkim: "Sourabaya Johnny", "Bilbao-Song", "Mandelay-Song", "Matrosen-Tango". Berlińska prapremiera zgromadziła znakomite nazwiska; wystąpili m.in. Oscar Homolka (Bill) i Helena Weigel (Ćma), a w mniejszych rolach Theo Lingen i Peter Lorre... Natomiast na swą polską premierę czekał "Happy end" aż 37 lat! Wyreżyserował ją w krakowskim Starym Teatrze Zygmunt Hubner; tłumaczyła sztukę Barbara Witek-Swinarska, przekład songów: Agnieszka Osiecka i Andrzej Jarecki. Billa grał Ryszard Filipski, Ćmę - Marta Stebnicka, Lilian - Anna Seniuk.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie