Kalendarium

25 września 1865

Bogumił Dawison gościnnie w Warszawie

Warszawa, Teatr Wielki: gościnny występ Bogumiła Dawisona we fragmentach Die Ahnfrau (Matki rodu Dobratyńskich) Grilparzera i Die Räuber (Zbójców) Schillera.

Józef Kenig pisał: Wysokość gry Dawisona, o ile ją z tak małej próby sądzić mogliśmy, głównie dla nas leży w harmonii wszystkich jej części. Harmonia ta wypływa z dokładnego, głębokiego wniknienia w charakter postaci, z przyswojenia jej sobie zupełnego; szczegóły więc, odpracowane cząstkowo, zawsze na jednym tle, muszą w swej rozmaitości nosić jeden charakter. [...] Czy Dawison jest aktorem natchnienia, czy też gra jego opiera się na głębokim rozmyśle, wsparta niezmierną techniką i potężnymi zasobami naturalnymi? Na to pytanie odpowiedzieć nam trudno, trzeba by więcej i dłużej go widzieć. Zdaje nam się jednak, że jeżeli natchnienie chwili kładzie na drugim planie, wyrobieniem i pracą, doświadczeniem zastępować go umie bardzo długo. [...].Głos ma potężny, chociaż niezmiernie wyłamany i giętki, jest to owoc długich i ciągłych ćwiczeń. Tylko nieustanną i stopniową gimnastyką można piersi w takiej utrzymać sile, inaczej głos albo ginie, albo chrypnie i sztywnieje. Niezmierna większość naszych artystów powinna by nareszcie z tego przykładu korzystać [...]. Ów głos i wykończenie gry sprawiły, że ten jeden aktor potrafił zapełnić sobą scenę, że ta scena nie była dla niego za wielką a prędzej zdawała się za małą, kiedy z wielu naszymi panami, skutkiem gry zaniedbanej, płaskiej, recytującej, nieraz nawet scena Teatru Rozmaitości bywa za wielką, a dramat na wielkiej scenie zdaje się ginąć w jakichś niezmierzonych przestrzeniach. [...] Zapewne dziś błogosławi on dobrze znanego Ludwika Adama Dmuszewskiego, który mu tak szczelnie przystęp do parnasu dramatycznego warszawskiego, odmówieniem przyjęcia i nagrody, zagrodził. Nigdy jeszcze krótkowidztwo większej szkody interesom najbliższym, których obrona była jego obowiązkiem, a większej przysługi sztuce ogólnej, nie wyświadczyło. Wprawdzie przez lat dwadzieścia Dawison był pozbawiony honoru występowania na scenie warszawskiej, [...] ale za to zapoznał się z Szekspirem, Szyllerem, Getem. I to go pewno nie boli, że gdyby nie owa odmowa, byłby mógł przez lat dwadzieścia aż do dziś grywaćJedną chwilę”, „Pafnucego”, „Uściskajmy sięetc., [...] że zamiast wspaniałych dzieł geniuszu [w swoim repertuarze], byłby sobie poprzestał na kilku uciesznych niedorzecznościach. ([J. Kenig] „Gazeta Warszawska” 2 października 1865 nr 223).

 

13 lutego - Bogumił Dawison by Instytut Teatralny on Mixcloud

 

Marek Piekut

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji