Artykuły

Sajgon w Romie

Były już hondy i żywe konie. Po raz pierwszy historii w polskim teatrze na oczach widzów wyląduje helikopter. W jaki sposób wleci do teatru? Niech to zostanie

tajemnicą aż do premiery.

Dyrektor Teatru Muzycznego "Roma" Wojciech Kępczyński przygotowuje kolejną wielką produkcję musicalową. Sięga po jeden z największych hitów West Endu. - Po raz pierwszy "Miss Saigon" oglądałem w Londynie na początku lat 90. Spektakl zrobił na mnie ogromne wrażenie: jest to musical akcji, musical "filmowy". 40 obrazów zmienia się błyskawicznie. I ta piękna, porywająca muzyka - opowiada Wojciech Kępczyński. Akcja musicalu rozgrywa się w 1975 r. w Sajgonie. Czy dziś ten temat zainteresowanie Polaków? Czy wzruszy historia wietnamskiej dziewczyny zakochanej w amerykańskim żołnierzu? Za kilka dni w Teatrze Muzycznym "Roma" rozpoczną się próby. Premiera planowana jest na grudzień.

Na naszych oczach na scenie "wyląduje" helikopter. W jaki sposób - pozostanie tajemnicą aż do premiery. Wojciech Kępczyński przygotowuje kolejną wielką produkcję musicalową. Sięga po jeden z największych hitów West Endu.

Za kilka dni w Teatrze Muzycznym "Roma" rozpoczną się próby do "Miss Saigon". Premiera planowana jest na grudzień. Musical Alana Boublila i Claude-Michela Schónberga przez dziesięć lat nie schodził z afiszy londyńskiego teatru Drury Lane na West Endzie. Zagrano go w sumie 4 tys. 364 razy.

- To historia współczesnej Madame Butterfly - akcja rozgrywa się w roku 1975 w Sajgonie - opowiada Wojciech Kępczyński, reżyser polskiej wersji. - Czy dziś nas, Polaków, temat ten zainteresuje? Czy wzruszy nas historia wietnamskiej dziewczyny, która zakochała się w amerykańskim żołnierzu? Myślę, że tak. Temat jest przejmujący. Rzecz o tym, że nie wolno igrać z miłością...

Delikatny temat na musical

Wszystko zaczęło się od fotografii, którą kompozytor Claude-Michel Schónberg, popijając kawę w paryskiej kafejce, przypadkowo zobaczył w gazecie. Lotnisko. Wietnamka rozstaje się ze swym dzieckiem, które wyjeżdża na zawsze do swego ojca Amerykanina do Stanów Zjednoczonych.

Ten obrazek wzruszył go. Próbował wyobrazić sobie, co czuje matka, która, aby zapewnić lepszą przyszłość swojemu dziecku, decyduje się z nim rozstać. - To zdjęcie nas zainspirowało. Kim, nasza bohaterka, też będzie musiała rozstać się ze swoim synkiem - opowiadał w jednym z wywiadów Alan Boublil, autor libretta.

Musical "Miss Saigon" powstał zaraz po londyńskiej premierze poprzedniego hitu tej spółki - "Nędzników".

Producent Cameron Mackintosh do ostatniej chwili miał wątpliwości, czy spektakl ma szansę powtórzyć sukces ich poprzedniej produkcji. - Zdawałem sobie sprawę, że "Miss Saigon" to szczególnie trudne przedsięwzięcie - mówił. Temat - wojna wietnamska - należy do delikatnych, wywołuje bolesne wspomnienia, a musical jest gatunkiem rozrywkowym. Czy uda się to połączyć?

Udało się - jeszcze przed premierą sprzedano bilety za 5 min funtów. A potem owacje na stojąco, entuzjastyczne recenzje i przez dziesięć lat tłumy przed kasą.

Bez helikoptera ani rusz

- Po raz pierwszy, "Miss Saigon" oglądałem w Londynie na początku lat 90. Spektakl zrobił na mnie ogromne wrażenie: jest to musical akcji, musical "filmowy". 40 obrazów zmienia się błyskawicznie. I ta piękna, porywająca muzyka. Oczywiście natychmiast kupiłem sobie płytę, której słucham do dziś - opowiada Wojciech Kępczyński.

O polskiej prapremierze marzył od dawna. Przez prawie dwa lata prowadził rozmowy z Cameronem Mackintoshem. Wreszcie w czerwcu przyszło potwierdzenie z Londynu. Mackintosh zaakceptował obsadę, scenografię, zgodził się na kilka zmian.

- Nie będzie to dosłowne powtórzenie spektaklu londyńskiego - opowiada reżyser. - Wiele scen rozwiązujemy zupełnie inaczej. Inna jest choreografia, mamy swoją scenografię. Przygotowujemy nową wersję, ale każda nasza propozycja musi być zaakceptowana przez brytyjskiego producenta Camerona Mackintosha.

Producent zastrzegł, że nie może zabraknąć sceny z lądującym na scenie helikopterem. Nad naszymi głowami pojawi się naturalnej wielkości helikopter.

- Jak to zrobimy, to już nasza tajemnica. Nie zamierzamy jej zdradzać przynajmniej do premiery. Staramy się, aby widz odniósł wrażenie, że helikopter rzeczywiście ląduje na scenie. Nie-trudno się domyślić, że będzie to najdroższy element przedstawienia - dodaje.

Wymarzona Kim z Tomaszowa

Wojciech Kępczyński przez wiele miesięcy szukał odtwórców głównych ról.

- Przesłuchaliśmy około 800 osób z całej Polski. W opinii Mackintosha powstająca obsada wróży jeden z ciekawszych zespołów w historii tego musicalu - opowiada dyrektor Kępczyński.

W obsadzie nie ma tzw. gwiazd, których zdjęcia zdobią pierwsze strony kolorowych magazynów. Główną rolę Kim (w pierwszej obsadzie) zagra Katarzyna Łaska. Znają ją widzowie poprzednich produkcji musicalowych Wojciecha Kępczyńskiego: "Józefa...", "Fame" i "Crazy for You".

- Znalazłem ją w Tomaszowie Mazowieckim, gdy miała 16 lat, i zaproponowałem udział w Józefie" w Radomiu. Właściwie już wtedy pomyślałem sobie, że to wymarzona Kim. Ma wschodnio-azjatyckie rysy twarzy... I choć na casting do tej roli zgłosiło się wiele interesujących aktorek, wybraliśmy jednak Kasię. Była przygotowywana do roli Kim od kilku lat. Szkołę przeszła na scenie, ucząc się śpiewu, dykcji, aktorstwa - opowiada reżyser.

Rolę "Szefa" powierzono soliście Teatru Muzycznego w Gdyni Tomaszowi Steciukowi. - "Szef jest motorem tego spektaklu. W Londynie grał go Jonathan Pryce - wspaniały szekspirowski aktor.

Tomasz Steciuk miał już na swym koncie główne role musicalowe w "Nędznikach" i w "Szachach". Cameron Mackintosh jest nim zachwycony - mówi Wojciech Kępczyński.

Amerykańskiego żołnierza Chrisa będą grać na zmianę Radosław Elis, absolwent Akademii Teatralnej, aktor Teatru Narodowego, i Damian Aleksander, absolwent Studia im. Baduszkowej w Gdyni.

- Są zupełnie inni - mówi dyrektor Romy. - Radek Elis jest z pozoru delikatniejszy, za to Damian ma niesłychane możliwości wokalne.

Rolę Johna, przyjaciela Chrisa, dostali Jacek Kotlarski, wokalista jazzowy, i Krzysztof Respondek (występował m.in. w "Famę" i "Evicie"). Jako Ellen wystąpią Joanna Węgrzynowska ("Fame", "Crazy for You") i Magda Steczkowska. Zaś Jan Bzdawka ("Józef, "Fame", "Crazy for You") zagra Thuya, narzeczonego Kim. - To rola bardzo trudna wokalnie - dodaje Wojciech Kępczyński.

Produkcja będzie kosztować ok. 2 mln zł. - Naszym głównym sponsorem jest BRE Bank SA. Mamy też współproducenta, który włożone pieniądze zamierza później wycofać - mówi dyrektor.

Próby rozpoczną się już we wtorek, a od 1 września ruszy sprzedaż biletów. Najdroższe będą kosztować 60 zł, najtańsze - 18 zł. Premiera zaplanowana jest na 9 grudnia. Wcześniej, od 1 do 8 grudnia, odbędą się spektakle przedpremierowe, na które będzie można kupić bilety z 20-proc. zniżką.

Autorami tłumaczenia są Andrzej Ozga i Elżbieta Woźniak, scenografii

- Marek Chowaniec, kostiumów - Irena Biegańska, choreografii - Marek Pałucki. Kierownikiem muzycznym będzie Maciej Pawłowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji