Artykuły

Latający znak firomowy

Czy ten sam helikopter, który od wczoraj stoi w centrum miasta, wyląduje na scenie Romy? Realizatorzy musicalu "Miss Saigon" odpowiadają wymijająco: "Będzie helikopter... będzie lądował...", "Czy ten sam?... - To na razie tajemnica, nie możemy jej zdradzić".

Musical Alana Boublila i Claude'a Michela Schónberga, który przez dziesięć lat nie schodził z afisza londyńskiego teatru Drury Lane na West Endzie będzie miał polską prapremierę 9 grudnia w Teatrze Muzycznym "Roma".

Do dnia premiery teatr nie może zdradzać szczegółów słynnej sceny z helikopterem. Publiczność musi być zaskoczona. Taki jest wymóg brytyjskiego producenta musicalu Camerona Mackintosha.

Ale o helikopterze w teatrze mówi się od dawna. Ten niecodzienny rekwizyt stał się znakiem firmowym tego musicalu.

- Nie mieliśmy wątpliwości, że helikopter warto wykorzystać w kampanii reklamowej. Ale podobnie jak to się robi się przy produkcjach "Miss Saigon" na świecie, pozostawiamy pewne niedopowiedzenia. Widz wie, że zobaczy w teatrze helikopter, idzie na spektakl zaciekawiony, ale nawet nie wyobraża sobie, że efekt będzie tak porażający - zapewnia reżyser polskiej prapremiery Wojciech Kępczyński.

Inaczej niż w Londynie

My jednak byliśmy niecierpliwi. Udało nam się dowiedzieć, że helikopter, który stoi przed Pałacem Kultury, to jedynie gadżet reklamowy, nie będzie wykorzystany w przedstawieniu. Helikopter teatralny powstaje w tajemnicy w jednej z pracowni w Krakowie. Zaś system konstrukcyjny, dzięki któremu rekwizyt będzie mógł się unosić i lądować, opracowywany jest w pracowniach jednego z warszawskich teatrów.

- Skoro już pani wie, to zdradzę, że helikopter ma do nas przyjechać na początku listopada, ale już proszę mnie więcej nie pytać - broni się reżyser.

Wiadomo też, że śmigłowiec w warszawskiej inscenizacji będzie się inaczej poruszał niż w spektaklu w teatrze Drury Lane w Londynie.

- Uzyskać środkami teatralnymi efekt lądującego helikoptera nie będzie łatwo - przyznaje Marek Chowaniec, autor scenografii do "Miss Saigon". - Mamy nieco inne rozwiązanie niż twórcy poprzednich inscenizacji. Szczerze mówiąc, kiedy oglądałem londyński spektakl, nie byłem zachwycony. Tamten efekt oparty był przede wszystkim na porażającym widza szumie lądującej maszyny. Helikopter widzieliśmy jedynie en face. My chcemy pokazać go w całej okazałości - tłumaczy scenograf.

Otworzy się dach?

Scena z helikopterem trwa zaledwie dwie minuty (maszyna ląduje na dachu Ambasady Amerykańskiej w Sajgonie), ale to najdroższy element spektaklu - pochłonie 15 proc. budżetu całej produkcji.

- Z dnia na dzień koszty rosną. Nad sceną z helikopterem pracuje ponad 20 specjalistów - mówi Wojciech Kępczyński. - Nie chcielibyśmy, żeby widz pomyślał: "E tam, to tylko jakaś makieta". To musi robić wrażenie...

Nagle otwiera się dach, widać niebo, pada śnieg, bo to grudzień, i nad naszymi głowami pojawia się helikopter.

Otwiera się dach? To nowy wątek - pytam dyrektora Romy.

- Będzie widać niebo - marzy dyrektor Romy. - Do helikoptera wsiądzie 40 żołnierzy i maszyna zniknie gdzieś nad publicznością, no, może nad sceną.

PO POLSKU PO RAZ PIERWSZY

Bordowy helikopter z logo musicalu "Miss Saigon" stojący przed Pałacem Kul i Nauki to początek akcji promocyjnej przed najbliżs2 premierą Teatru Muzycznej Roma. Wczoraj warszawiacy - ci, którzy przyszli tu specjalnie, i ci przypadkowi - mogli po raz pierwszy wysłuchać przebojów "Miss Saigon" w polskiej wersji. Poznali również wykonawców głównych ról spektaklu. Był też konkurs wiedzy o musicalach. Jego zwycięzca zobaczy "Miss Saigon" jeszcze przed oficjalną premierą na początku grudnia. Następne spotkanie artystów z warszawiakami w sobotę o godzinie 16, oczywiście przy helikopterze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji