Płakałam na scenie - wyznaje Natalia Kukulska
- Zaskoczyłaś wszystkich nowym wyglądem - do roli Kim ścięłaś włosy "na Japonkę". Sztuka wymaga poświęceń?
- Tak, ale udział w "Miss Saigon" nie był głównym powodem ścięcia włosów (śmiech)! Po prostu pomyślałam, że czas złapać oddech po ostatniej, bardzo odjazdowej fryzurze! Nowa krótka fryzurka jest poza tym bardziej twarzowa i... wiosenna!
- To druga - po Królewnie Śnieżce - rola w twoim teatralnym dorobku. Magia teatru wciąga?
- I to jak! Emocje, które wyzwala praca nad graną przeze mnie Kim, nie dają mi spać nocą. Na scenie wszystko jest pod kontrolą, i... poza nią. Moje emocje, odczucia, które towarzyszą pracy, wymykają się bowiem czasem sztywnym ramom scenariusza. Rola w "Miss Saigon" jest dla mnie jednym z największych wyzwań artystycznych w życiu!
- Kim w finale sztuki popełnia z tęsknoty za dzieckiem samobójstwo... Trudno zagrać tę scenę?
- Na próbach niejednokrotnie zalewałam się łzami. Też jestem matką, i nie wyobrażam sobie utraty kontaktu z własnym dzieckiem! Podczas ostatnich dwóch tygodni prób, niejednokrotnie śniło mi się jednak, że gubię swojego synka. Rola zawładnęła mną całkowicie - przeszłam prawdziwy test wytrzymałości psychicznej!
- W jednej z piosenek śpiewasz z Damianem Aleksandrem. Jak się układała współpraca?
- Lepiej, niż myślałam. Wcześniej obawiałam się, że aktorzy Teatru Roma potraktują mnie - jako osobę spoza teatru - jak intruza. Stało się jednak inaczej. Nieustannie spotykam się z ich strony z dowodami sympatii i pomocy. Ciepła atmosfera, którą mnie otoczyli, sprawia, że w teatrze czuję się już jak w domu!