Artykuły

Mrożek w Kielcach

Teatr im. Żeromskiego stał się trzecim zespołem, który w ciągu trzech miesięcy wystawił "Miłość na Krymie". O czym może to świadczyć? Na pewno o ogromnym zapotrzebowaniu na dobrą dramaturgię współczesną. Taką, która by mówiła o czymś dla widza ważnym, a przy okazji stanowiła interesujący materiał dla aktorów. Wszystkie te warunki dramat {#au#87}Mrożka{/#} idealnie spełnia.

Piotr Szczerski i scenograf Jerzy Sitarz chcieli być wierni zamierzeniom autora. Przeszkodą stała się jednak zbyt mała scena teatru, która w pewnym stopniu ich pomysły ograniczyła. Pierwszy i drugi akt rozgrywa się w tej samej przestrzeni pokoju o białych ścianach z tapetą w delikatne paski, który zarówno będzie eleganckim pensjonatem "Nicea" w 1910 roku, jak i urzędowym gabinetem osiemnaście lat później. U Mrożka różnica między tymi wnętrzami jest istotna, pokazuje degradację rzeczywistości. W Kielcach w drugim akcie ściany pozostają te same, przybywają tylko inne sprzęty, a znakami czasu są tu tandetne tekturowe sierpy i młoty oraz gwiazda zawieszona nad wejściem na taras. W miejscu, gdzie wisiała gitara i strzelba, a także tam, gdzie stała ława i komoda w pierwszym akcie, teraz pozostają jedynie ciemne ich zarysy. To oczywiście teatralny znak, lecz sprawia dość dziwne wrażenie, jakby ściana w tych właśnie miejscach, mimo iż zasłonięta sprzętami bardziej się brudziła. Pokój jest niezbyt duży i poszerza go jedynie wyjście na taras, za którym znajduje się morze. Niestety, dość sztucznie namalowane (z drugiej strony: czy można dziś namalować "prawdziwie" morze na teatralnym prospekcie?). W końcu pierwszego aktu wszyscy tłoczą się w tym małym wnętrzu, a rozmowę Lily z Zachedryńskim "na stronie", wydaje się, wszyscy muszą słyszeć. Ciekawsza jest interpretacja pierwszego aktu sztuki. Mówi się, że u Mrożka to świat bohaterów {#au#194}Czechowa{/#}. W przedstawieniu kieleckim świat ten osuwa się o kilka klas niżej, nie tylko przez scenografię, ale przede wszystkim przez kreację postaci. Gdyby dalej porównywać, więcej tu {#au#163}Zapolskiej{/#} i {#au#19}Rittnera{/#}, i to w bardzo kiepskim wydaniu. Pretensjonalna Tatiana, zakochany Sjejkin, który pewnie specjalnie dla niej włożył mundur i nowe, bardzo skrzypiące buty. Wolf, który nie może zbudować kolei, bo szyny nigdy nie mogą się mu spotkać, ale drażni go bałagan na stole, więc pedantycznie ustawia filiżanki. Jowialny Zachedrynski (Edward Kusztal) "puszczający oko" do publiczności. Wreszcie Lenin, w postaci karykaturalnej, wyjadający palcami konfitury ze słoika.

Mieszczańskość pierwszego aktu jest ostro zderzona zwłaszcza z trzecim obrazem dziejącym się współcześnie. Brzeg morza, metalowa konstrukcja cerkwi z jarmarczno-kabaretowymi światełkami, zjawy pojawiające się wszystkie naraz z towarzyszeniem Bubliczków, przy wtórze tańca marynarzy i w czerwonym świetle, to elementy celowego kiczu. Do takiego świata dochodzą wszyscy bohaterowie "Miłości na Krymie" i z takiego świata chcą uciec. Nieważne dokąd. To dobra, najlepsza część tego przedstawienia. Na brzegu pozostaje Tatiana, dla Mrożka ucieleśnienie wiecznej miłości. W Kielcach ta miłość nie jest jednak czysta. Tatiana do tej pory świadomie zachowywała się dość wyzywająco i zbyt prowokująco (zwłaszcza w drugim akcie). Tylko o czym w takim razie jest to przedstawienie? Są w tym spektaklu co najmniej dwie dobre role. Anna Skaros zagrała Czelcową nie tylko jako uosobienie wiecznej kobiety interesu, ale także jako współczującą i serdeczną kobietę, która zachwyca się perspektywą szczęścia Lily u boku Sjejkina. Rudolf Rudolfowicz Wolf w interpretacji Jerzego Kaczmarowskiego to sympatyczny, trochę zagubiony człowiek, który z ogromną determinacją walczy o swą ukochaną (dobra scena błagania Zachedryńskiego o pomoc) i w ostateczności gotowy nawet do szantażu. Kielecka inscenizacja Piotra Szczerskiego jest godnym uwagi krokiem w przyswojeniu "Miłości na Krymie" polskim scenom. Pokazuje, że nawet ryzykując porażkę, warto zmierzyć się z tym tekstem, chociażby po to, by móc wreszcie poważnie porozmawiać o teatrze i o świecie. A niewiele jest sztuk współczesnych, które by były do tego pretekstem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji