Artykuły

Lublin walczy o tytuł ESK 2016

Nawet jeśli Lublin nie zostanie Europejską Stolicą Kultury, to kandydaturę popiera taki procent mieszkańców, że poparcia mógłby pozazdrościć każdy polityk marzący o fotelu prezydenta Lublina. To już wielki sukces, jaki dała Lublinowi Europejska Stolica Kultury - pisze Marcin Bielesz w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Gdy ponad trzy lata temu ratusz oznajmił, że zgłosi kandydaturę Lublina do tytułu ESK musieliśmy wyjaśniać czytelnikom czym w ogóle jest Europejska Stolica Kultury. Pomysł zresztą wydawał się być rzucony po to, by nowe władze, które dopiero co usadowiły się w fotelach zrobiły nieco dobrego wrażenia.

Często krytykujemy w " Gazecie" obecną ekipę rządzącą Lublinem. PO przejęła władzę po ośmiu latach marazmu, w który wtrącił Lublin PiS. Adam Wasilewski, prezydent z Platformy z marazmu wyciąga nas niemrawo, nie wygrał starcia z urzędniczym " betonem" przejmując od zasiedziałych w urzędzie podwładnych decyzyjną niemoc.

Podsumowując jego kadencję damy mu jednak ogromnego plusa za ożywienie życia kulturalnego miasta. To niezaprzeczalna zasługa jego i Włodzimierza Wysockiego, zastępcy prezydenta ds. kultury. Ten znany w Lublinie prawnik, ale również poeta i autor tekstów do pieśni lubelskich bardów postawił sobie za punkt honoru przekonanie swojego szefa do idei ESK. A przede wszystkim do głębokiego sięgnięcia do kieszeni.

W efekcie z roku na rok, mimo cięcia wydatków Lublin podwajał i potrajał budżet na kulturę. Dlatego półtora miesiąca temu można było zaprosić ministra Zdrojewskiego do remontowanego Teatru Starego, budowli z początku XIX wieku, który cztery lata temu zaczynał się walić. Można było mu pokazać dawny klasztor powizytkowski, który również jest remontowany za ogromne pieniądze, których część dała Unia Europejska za pośrednictwem MKiDN, by stać się wielofunkcyjnym obiektem kulturalnym. I można było wysłuchać z ust ministra budujących słów, że oceniając obietnice inwestycji w kulturę i ich realizację, to jeśli Lublin nie prowadzi w klasyfikacji polskich miast, to jest przynajmniej w pierwszej trójce.

Pieniądze to jedno, podejście do kandydatury do ESK to drugie. Wysocki, choć sam blisko związany z lubelskim środowiskiem kulturalnym, postanowił nie dawać mu bezpośredniego głosu w tworzeniu zgłoszenia do konkursu. Wybrał ekspertów z zewnątrz: Rose Fenton, Dragana Klaica i Krzysztofa Czyżewskiego. Klaic na początku doradził jedno: nie marnujcie pieniędzy na reklamowanie kandydatury w całej Polsce, bo tytułu nie zdobywa się w ten sposób. Ocenią was raczej za to, czy mieszkańcy miasta identyfikują się z ideą Lublina - Europejskiej Stolicy Kultury.

I dlatego przy okazji każdej imprezy kulturalnej pojawia się charakterystyczne logo i hasło "Lublin ESK 2016". Sztandarem kandydatury stały się nowe imprezy, w tym organizowana od trzech lat na początku czerwca Noc Kultury, gdy całe miasto przez kilkanaście godzin wieczorem i w nocy zamienia się w wielką scenę, na której wystąpić może praktycznie każdy, z czego chętnie korzystają muzycy, plastycy, performerzy - mając wielotysięczną publiczność, która w innych okolicznościach zapewne nigdy nie dowiedziałaby się o ich istnieniu.

W ratuszu słusznie pomyśleli, że to może nie wystarczyć, bo nie każdy chodzi na festiwale teatrów alternatywnych i na wystawy rzeźby współczesnej, więc sprytnie zorganizowali wielką majówkę z pochodzącymi z Lublina dinozaurami polskiej muzyki rozrywkowej: Bajmem i Budką Suflera w roli głównej. Przy okazji wolontariusze rozdali kilkunastu tysiącom ludzi ulotki wyjaśniające czym jest ESK i dlaczego Lublin chce ten tytuł zdobyć. Każde dziecko chciało, by tatuś wziął dla niego balonik z logo " Lublin ESK 2016". Nawet na ohydnie brzydkim stadionie miejskim, w miejscu, które trudno skojarzyć z kulturą, zawisł wielki banner z hasłem " Lublin jedna drużyna" i wielką piłką spoczywającą na trawie z wyciętym logo " Lublin ESK 2016", by nawet rekrutujący się z nieciekawych dzielnic miasta kibice Motoru Lublin wiedzieli, że miasto chce zdobyć prestiżowy tytuł. Na zupełnie innym biegunie życia miasta społecznicy i artyści założyli obywatelski ruch, który po swojemu chce wspierać kandydaturę, a że to pomysł świetny, to ruch nazwano Spoko.

O Europejskiej Stolicy Kultury w Lublinie mówi się już sporo, a my nie musimy za każdym razem wyjaśniać ludziom, czym ESK jest. Trudno przypomnieć sobie, by jakaś idea tak przekonała mieszkańców, jak kandydatura Lublina do tego tytułu. Dlatego można wierzyć Draganowi Klaicowi, który niedawno oznajmił: - Oczekujemy, że Lublin będzie na krótkiej liście miast kandydujących do tytułu.

A czy tytuł zdobędziemy? Wierzymy, że tak, ale nawet jeśli nie, to nie uznamy się za przegranych. Już teraz ugraliśmy na ESK sporo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji