Artykuły

Paryski fenomen Glegolskiego

Pasją, talentem pedagogicznym, najwyższej klasy umiejętnościami, polskim wdziękiem i pracowitością przekonał do siebie baletowy Babilon stolicy Francji - o życiu polskiego tancerza-emigranta ANDRZEJA GLEGOLSKIEGO pisze Sławomir Pietras.

Tak się potoczyły polskie losy, że - zwłaszcza od XIX stulecia - sławni Polacy znajdowali pied-a-terre w Paryżu. Tu lata całe rezydowali Kościuszko, Czartoryski, Mickiewicz, Słowacki, Chopin, a potem już w XX wieku Skłodowska-Curie, Artur Rubinstein i Sławomir Mrożek. Jeśli chodzi o artystów, po II wojnie światowej kursy mistrzowskie u Nadii Bou-langer odbywała cała plejada polskich kompozytorów, a w dziedzinie tańca po czasach Krzesińskiej, Niżyńskiego i Wójcikowskiego, paryską obecnością reprezentowali Polskę: Sawicka, Wenta, Bulder, Drzewiecki i Kujawa. W ostatnich dekadach dosłownie zaroiło się od polskich tancerzy, uchodźców lub uciekinierów z PRL-u. Mazurówna, Malinowski, Strzelbicka, Janaszak, Sikorska, Blajer, Morawiec - oto tylko niektórzy.

Mimo doskonałego wyszkolenia zawodowego ich kariery toczyły się ze zmiennym szczęściem. Występowali w różnych zespołach, często na prowincji lub zagranicznych tournee, w renomowanych paryskich kabaretach, co wcale nie przynosiło ujmy, a wręcz przeciwnie. Jedynie Andrzej Glegolski w trudnym paryskim świecie tańca zajął pozycję wybitną i pierwszoplanową. Po dyplomie warszawskiej Szkoły Baletowej, krótkim stażu w stołecznym Teatrze Wielkim wyjechał na 5-letnie studia w moskiewskim GITIS. Po ich ukończeniu znalazł się we Francji, najpierw jako solista zespołu Rolanda Petit w Marsylii, a potem już... Wysoki, postawny, z grzywą jasnych włosów i słowiańską otwartością, zaczął tworzyć w Paryżu własną szkołę baletową. Pasją, talentem pedagogicznym, najwyższej klasy umiejętnościami, polskim wdziękiem i pracowitością przekonał do siebie baletowy Babilon stolicy Francji. Branie lekcji u Glegolskiego z roku na rok oznaczało coraz większy prestiż i szanse na postępy w karierze. Firmowane przez niego gwiazdy zaczęły zajmować czołowe pozycje w zespołach baletowych od Niemiec, Włoch, Hiszpanii i Skandynawii po Australię, Stany Zjednoczone, Amerykę Południową i Ballet du XX siecle Maurice'a Bejarta.

Każdy polski tancerz przychodzący do szkoły Glegolskiego uczestniczył w zajęciach bezpłatnie. Kiedyś zapytałem Profesora, czy nie jest zbyt kosztowna ta jego polska solidarność?

"Polskie tancerki mam również zwyczaj dokarmiać - usłyszałem. Proszę przyjść na lekcje popołudniowe. Daję je po zupełnie innych cenach zamożnym damom, szkolonym w trybie indywidualnym. Cykl kształcenia jest wydłużony do późnej starości, ponieważ chodzi tu nie o karierę, a tylko legitymowanie się w towarzystwie lekcjami w tej samej szkole, gdzie kursy mistrzowskie odbywają gwiazdy opery i soliści Bejarta. To stara, dobra tradycja w specyficznych gremiach paryskiej socjety. Zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczam na utrzymywanie Szkoły i wspieranie utalentowanych polskich artystów".

Glegolski jest uwielbiany, oblegany i czczony. Nawet w środku wakacji, kiedy cały świat odpoczywa, w jego Szkole mieszczącej się w Studio Francettiego, tam gdzie przed laty codziennie ćwiczyła Makarowa, Nuriejew i Barysznikow, na każdej lekcji tańczy co najmniej 30 tancerzy z całego świata.

Po zajęciach siedzimy na obiedzie u Weplera przy placu Clichy i rozmawiamy o blaskach i cieniach egzystencji artystycznej na paryskim bruku. "Pamiętasz Stefana Wyszotyńskiego, takiego wesołego tancerza z Warszawy?" - mówi Glegolski. "On żył w Paryżu w biedzie wiele lat. Niedawno umarł". A gdzie go pochowali? - zapytałem. "Kazał się skremować, a potem przyjaciele rozrzucili prochy; trochę po Montmartrze i brzegach Sekwany, na grobie Alfonsyny de Plesis zwanej Damą Kameliową, trochę koło mojego Studio, resztę na Krakowskim Przedmieściu, Nowym Świecie i - w największej tajemnicy - po scenie Teatru Wielkiego, gdzie tańczył w młodości".

Teraz wiem przynajmniej, dlaczego tak głośno zgrzytają urządzenia mechaniczne sceny podczas przesuwania dekoracji w tej nieszczęsnej warszawskiej inscenizacji ostatniej "Traviaty" - pomyślałem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji