Artykuły

Narodziny klasyka

Trudno o bardziej nonsensowna zabawy niż rzucanie grochu o ścianą; trudno o niewdzięczniejszą czynność niż wytykanie stale tych samych niedociągnięć i usterek z efektem takim, jak w znanej śpiewce o rozmowie dziada z obrazem. Nie mówię już o usterkach technicznych, których znakomity przykład mieliśmy we wtorek wieczór, kiedy to podczas "Meksykańskich pieśni ludowych" z Belgradu i obraz był kiepski, i przez pewien czas nie było fonii, a na krótko włączyła się nawet Poznańska Rozgłośnia PR. Sam program był ciekawy, tylko kto, proszę Szanowne! Telewizji, ze zwykłych śmiertelników może, bez szkody dla nocnego wypoczynku po dziesiątej wieczorem tkwić przed telewizorem. Przy tym z reguły tak się dzieje, że najchętniej oglądane pozycje nadaje się najpóźniej. To nie jest fair play wobec telewidzów. Nie tak sobie wyobrażaliśmy letni "rozkład jazdy" tv, którego cała filozofia sprowadza się do późniejszego rozpoczynania i - co jest już konsekwencja - za późnego kończenia programu.

Kilkakroć zwracaliśmy uwagę na to, że dziennik tv łączy się z Łodzie, Katowicami, Krakowem, by stamtąd bezpośrednio nadać najpilniejsze i najważniejsze wiadomości w programie ogólnopolskim. Poznania nie włączano do DTV. Wreszcie z okazji MTP doczekaliśmy się udziału naszego ośrodka w ogólnopolskim dzienniku. Mielmy nadzieję, że w przyszłości będzie się to działo częściej, a nie tylko z okazji targowego dzwonu.

VI odcinkiem "Sławki większej nil życie" A. Zbycha pt. "Okrążenie" pożegnaliśmy do października sympatycznego bohatera - Janka (S. Mikulski), który i tym razem był o krok od śmierci. Ten seryjny obraz jest przykładem dobrej roboty aktorskiej, reżyserskiej i autorskiej i godnym naśladowania wzorem wartościowego widowiska, oddającego tło i nastrój lat wojny, demaskującego w jakiś sposób hitlerowców i ich metody postępowania wobec swoich i obcych, a przy tym sensacyjnego, trzymającego widza w napięciu. Bohater - as wywiadu stale się na naszych oczach legenda. Zaczął żyć własnym życiem. Trochę jakby nawet wymykał się już spod kontroli autora. Jest dla widzów żywym symbolem walki, patriotyzmu, sprawiedliwości, inteligencji, odwagi. Jest nosicielem idei, które zwyciężyły. A przy tym jest kimś żywym kogo się na ekranie wita niemal jak domownika.

Czy źle się więc stanie, gdy autor każe zamąć swemu bohaterowi? Nie wiem. Osobiście jednak nie sugerowałbym takiego rozwiązania. Janek, tak sugestywnie odtworzony przez S. Mikulskiego, powinien przeżyć. Nie tylko dlatego, że lubimy, gdy bohaterowie sensacyjnych westernów czy kryminałów żywi święcą swoje zwycięstwo. Również dlatego, że bohater widowiska "Stawka większa niż życie" urósł do rangi symbolu. Proszę państwa, oto byliśmy świadkami narodzin widowiska, które wejdzie do klasyki polskich sensacyjnych serii teatralno-telewizyjnych.

Nie wiem, co bardziej podziwiać w "Przygodzie Pana Trabsa" F. Durrenmatta. Niesamowity pomysł zabawy staruszków-emerytów i jeszcze bardziej niesamowicie narastający nastrój grozy, rozładowany w końcu zaskakująca pointa, czy też koncert aktorskiej gry, który dali Małynicz (gospodyni), Bardini (adwokat), Butkiewicz (kat), Krasnowiecki (sędzia), Świderski (prokurator), Zaczyk (Trabs). Zwłaszcza J. Świderski stworzył wielka kreację człowieka, który gotów każdemu udowodnić winę popełnienia zbrodni. To wstrząsająco sugestywne widowisko pod warstwą zabawy w zaimprowizowany przez emerytów proces nad przypadkowym gościem, kryje również bardziej głęboki nurt; ukazuje człowieka w określonej sytuacji społecznej, środowisku; ukazuje człowieka z jego małostkowymi sprawami, świństewkami, jego mieszczańska obłuda.

Na koniec kilka słów o dwóch sobotnio-niedzielnych bombach tygodnia: transmisji z Memoriału im. Kusocińskiego i z III Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Nie do mnie należy ocena piosenkarek i wyroków rury jak też nie zamierzam oceniać wyników sportowych Memoriału. Dwie sprawy wszak trzeba odnotować. Po pierwsze: J. Fedorowicz lepiej zapowiadał (w niedzielę) występy piosenkarek i piosenkarzy niż poprzedniego dnia I. Dziedzic i L. Kydryński razem wzięci. Po drugie - sobotni komentator Memoriału był żenująco słaby. A jego dowcipy w rodzaju "najprzyjemniejsza dla zawodników konkurencja zawodów jest wejście na podium" jak i zasób słów języka polskiego -- sprawiły, że nawet w tv zreflektowano się w porę i następnego dnia już komentował B. Tomaszewski. Tak się miał do swego poprzednika jak dzień do nocy. Kiedy wreszcie Telewizja zafunduje sobie (i nam) dobrych sprawozdawców sportowych?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji