Artykuły

Telewizyjne wzloty

A więc wróćmy do "Szklanek niedzieli". Zostawiliśmy sobie jeszcze tydzień do rozwagi, a żeby sądy nasze były przemyślane i nie pochopne. Na czym polega kłopot? Otóż na tym, co sygnalizowałem (instynktownie) już po pierwszej audycji - że system natychmiastowego komentowania programu - jedyny przywilej dostępny "telewidzom" - może być sprawą niezdrową i niebezpieczną. Jeszcze przy wykazaniu całkowitej niezawisłości sądów... Ale telewizyjny widz jest sceptykiem, kto uwierzy? A już i szczególnie przy tonacji entuzjastycznej. Istota pomysłu Grodzieńskiej miałaby sens w uchwyceniu całej zabawnej dialektyki TV - ukazaniu dwu stron szklanego ekranu. Nie da się jednak uniknąć sądów wartościujących. Nasza TV ma (niestety), przy wszystkich osiągnięciach tendencję do samozadowolenia. Przekonałem się o tym z praktyki recenzenckiej. Jeżeli mogę stwierdzić jakiś wpływ tego, co piszę na "rzeczywistość" telewizyjną, jest on bardzo jednostronny. Pozycje chwalone przez krytykę w większości podchwytywane są natychmiast przez "oficjalną" propagandę TV, otrzymują nagrody etc. To bardzo dobrze. Natomiast opinie krytyczne, negatywne, nie mają żadnego wpływu ani rezonansu praktycznego, A pamiętajmy, że TV jest u nas w sytuacji monopolisty i ma potężne własne możliwości reklamowo - propagandowe

W tych okolicznościach Grodzieńska podjęła się w ramach programu TV, - komentować telewizyjny program. Komentarze te są dość zdawkowe, entuzjastyczno-aprobujące, i następując natychmiast po odbiorze - stanowią niejako kropkę nad i. Autorka usiłuje to uzasadnić, zgodnie ze swym programem artystycznym jako "satyryk dobrotliwy", że w przeciwieństwie do malkontenctwa, leżącego "w naturze" odbiorców, jej fikcyjna rodzinka to ludzie życzliwi i pozytywnie reagujący. Można by dyskutować, czy malkontenctwo leży "w naturze" odbiorców, czy też przyczyny jego leżą w naturze programu. Tak czy tak, widz jest sceptyczny i w autonomiczną specyfikę opinii szklanej rodzinki nie uwierzy.

Jakież więc wyjście? Na surowszą krytykę programu, w ramach programu, Telewizja się przypuszczalnie nie zgodzi. Bezkrytyczna apologia wzbudzi irytację widzów i jest zjawiskiem absurdalnym. Wydaje mi się, iż komentarze Grodzieńskiej powinny być dowcipno-satyryczne, co leży przecież jak najbardziej w naturze pisarstwa autorki i co nadawałoby autonomiczny walor samym tym komediowym scenkom. To jedyne sensowne wyjście - samodzielna audycja satyryczna, tyle że na temat programu TV i w ten program odkrywczo wpleciona. Rady, które gdzieś przeczytałem, ażeby zlikwidować rodzinkę i wprowadzić na serio poważne komentowanie programów, natychmiast po ich emisji oraz pod mecenatem TV - byłyby doprowadzeniem absurdalnej sytuacji do końca. Od tego jest prasa. To już jest propozycja czegoś innego. Dbajmy o niezależność opinii.

W tym tygodniu mieliśmy niespodziewanie dwie świetne premiery Teatru TV. Szczególnie jedną chciałbym podkreślić, przygotowaną przez Łódź. Było to widowisko "Dragon" Edwarda Szustera, w reż. T. Minca. Szuster napisał kapitalną nowelę dramatyczna o żołnierzu rosyjskim w rewolucyjnej Łodzi 1905 roku, zamykającą w prościutkiej, czystej, syntetycznej anegdocie cała skomplikowaną prawdę o sytuacji rewolucyjnej w kraju, o uciskających i uciskanych, o istocie tragicznej sprzeczności i dialektyce historii, nowelę, co jeszcze trudniejsze, o formie niemal komediowej. To jakby drugi łódzki "Człowiek z karabinem". T. Minc zrobił z tego klarowne, zwarte widowisko, a L. Benoit stworzył kreację niezapomnianą, na której opierała się cała klasa spektaklu (pyszny był również Łapiński, jako "ogrodnik", słabiej wypadł "katorżnik"). Moim zdaniem niepotrzebnie osłabiono tragiczną wymowę dramatu i rozbrojono jego drapieżność przez owo pozostawienie karabinu u robotników (typowe dla naszego ułatwionego rozumienia sztuki przerysowanie "pedagogicznej" wymowy, kosztem osłabienia istoty dramatyzmu i historycznej prawdy), jak również "fanfarowa" oprawa spektaklu. Niemniej jest to znakomite widowisko i świetny materiał na scenariusz filmowy. Warto utrwalić taką rzecz dla TV.

Drugą premierą, którą należałoby uznać za kolejną (po dłuższym czasie) wielką pozycją Teatru TV, była adaptacja słuchowiska radiowego Fr. Durrenmatta "Przygody pana Trapsa" dokonana przez B. Witek-Swinarską i w reż. Konrada Swinarskiego. Nie ma co pisać o samym autorze i problematyce "Kraksy" (tytuł oryginalny) Utwór najwybitniejszego dziś dramaturga we współczesnym europejskim teatrze posiada wszystkie wartości filozoficzno-moralne i doskonałość formalną, typową dla szwajcarskiego mistrza. Pseudokryminalny motyw, sprawa sumienia i moralności "zwykłego", przyzwoitego człowieka interesu, komediowa sytuacja, przeradzająca się w makabryczną wizję "sądu" i kary. Ale o wielkości tego spektaklu, obok mistrzowskiej reżyserii, zadecydowała rewelacyjna gra aktorska i obsada sztuki: S. Zaczyk w roli "oskarżonego" poczciwca i Z. Małynicz, a przede wszystkim czterech starców, S. Butkiewicz, A. Bardini, W. Krasnowiecki i J. Świderski, gdzie para: Świderski i Bardini dała koncert aktorstwa, który pozostanie w historii TV. Te dwie wybitne premiery, z których jedna jest cennym osiągnięciem twórczości rodzimej, druga wzorcowym przykładem klasyki współczesnej, zamknęły nierówny sezon tego półrocza w TV na poziomie zobowiązującym na przyszłość.

Zamknięciem (do jesieni) udanego cyklu sensacyjno-rozrywkowego był VI odcinek "STAWKI WIĘKSZEJ Niż ZYCIE", czyli przygód kapitana Klossa pt. "Okrążenie". Sympatyczny i dzielny bohater został (na żądanie widzów) przy życiu i ma kontynuować swoje wyczyny. Wyraźna tego zapowiedź była w zakończeniu ostatniego odcinka. Jak, gdzie i kiedy (czyżby już po wojnie?) wykaże się kpt. Kloss - doprawdy trudno sobie wyobrazić. Bardzo to ryzykowna perspektywa (musiałby w jakimś stopniu zmienić swój charakter), miejmy nadzieje że zręczny autor da sobie radę. Wokół kpt. Klossa wytworzyła się ostatnio trochę przesadna "klaka". Cykl jest, jak wspomniałem, zręczny w tym rozrywkowym sensie, tzn. dobre na pięcie, dialogi i tempo sytuacji ogląda się z satysfakcją w trakcie trwania. Krytycyzm i refleksja w uważniejszym widzu budzą się później. Pełno tam absurdów i nie dorzeczności, pełno teatralnych i nieprawdopodobnych zachowań. Ale czy warto nad tym dumać? Nie należałoby tylko przesadzać z tym "pozytywnym bohaterem" naszych czasów. Nieprawdopodobne funkcje Klosa nie nadają się do uogólnień. Działania wywiadowcze, to zawsze coś nietypowego - w końcu jest to bohater w hitlerowskim mundurze, co nie jest żadnym symbolem ruchu oporu w czasie wojny. Jak na mój gust za dużo tam w ogóle "budzenia się polskości" zawikłanych problemów narodowościowych polsko - niemieckich, które należą do zupełnie innej problematyki, bynajmniej nie rozrywkowej.

Estradę zdominował w tym tygodniu Opolski Festiwal Piosenki. Jego wyniki i oceny szeroko podaje prasa. Nie chciałbym się wdawać w tę całą nie zawsze istotną wrzawę. TV nadała dwa koncerty, jeden "gigant". Pierwszy był raczej dość konwencjonalny, trochę od Sasa do łasa, z bardziej znanymi pozycjami i wykonawcami. Składniej skomponowany robił wrażenie, jednak jakiejś mieszaniny manier i anachronizmów. Drugi, niedzielny, był ciekawszy, przede Wszystkim w swojej wstępnej laureackiej części. Kilka bardzo interesujących utworów i indywidualności piosenkarskich. Nowe, dobre głosy, ciekawe, współczesne interpretacje. Dobry to plon i uważne rozeznanie jury. Potem zaczęła się wpadanie w przesadę. Akcenty bezkrytycznego i agresywnego autoreklamiarstwa niektórych twórców, chaos koncepcyjno-stylowy, mankamenty mikrofonowe - doprawdy przestał to być skomponowana koncert, a zaczynał się jarmark o atmosferze komercyjnej imprezy. Ostatecznie jako pozycja programu TV powinno to mieć jakaś reżyserie, kształt. Nie można włączać kamer w nieskończoność i przekazywać wszystko, jak leci. Powtarzać po kilka razy to samo. Rozdzierającej pieśni o Mamie wysłuchaliśmy trzy razy. Czy mamy z miejsca czuć się przejedzeni po dziurki od nosa? Festiwal Festiwalem, a koncert na ekranie TV koncertem, czyli rzeczą, które, ma swoje (jako pozycja programowa) określone kompozycyjne wymogi.

Na zakończenie dodam, że ostatni odcinek Słownika Wyrazów Obcych był całkowicie jasny i zrozumiały.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji