Artykuły

"Jeszcze Dulska"

Nowy polski musical w Teatrze Ludowym w Warszawie

Od kilku lat na całym świecie olbrzymim powodzeniem cieszą się musicale, które coraz skuteczniej wypierają ckliwo-sentymentalne operetki z repertuaru teatrów muzycznych. Prawie wszystkie stolice świata obiegły takie pozycje, jak: "My fair lady", "Hallo, Dolly", "Człowiek z La Manczy", "Hair", a coraz częściej pokazują się nowe interesujące premiery. Ze scen, estrad rozbrzmiewają arie: "Do gwiazd", "Era Wodnika", "Where do Igo". Na ogół są to adaptacje słynnych dzieł wybitnych pisarzy, takich jak 0ervantes, Shaw, Szekspir - rzadziej oryginalne, jak np. "Hair".

Coraz częściej wkracza też i do teatru dramatycznego muzyka, tworzona przez utalentowanych kompozytorów na zamówienie reżyserów jako element uzupełniający spektakl. Współpraca Adama Hanuszkiewicza z Andrzejem Kurylewiczem na przykład nabrała już cech stałości.

Z musicalem sprawa ma się inaczej. Tutaj muzyka ma znaczenie zasadnicze, nawet nadrzędne nad słowem i gestem. Dlatego w dobrym musicalu muzyka i teksty piosenek powinny być organicznie związane z konstrukcją dramatu, i rozwijać akcję, współgrając z dialogiem. W przeciwnym razie powstaje komedia muzyczna.

Czy "Jeszcze Dulska" - spełnia warunki musicalu? Tragi-komedię Gabrieli Zapolskiej tylko pozornie łatwo przerobić. Znakomity dialog, żywo nakreślone postacie tworzą zwartą całość, którą łatwo spłycić, zaprzepaścić soczysty obraz polskiego kołtuństwa.

Janusz Minkiewicz potraktował sprawę połowicznie - zachował większość dialogów i sytuacji, dodał tylko szereg piosenek i kilka scen. Dobry pomysł lokalu, w którym Zbyszek Dulski "się demoralizuje", mógł być okazją do znakomita - NON-STOP tej zabawy, ale nie został wykorzystany. Również blado wypadła scena na ślizgawce.

Niezbyt udała się kompozytorowi muzyka, mało melodyjnych piosenek, nie pozostają w uchu żadne szlagiery, a przecież one stanowią o powodzeniu musicalu.

Mimo tych krytycznych uwag "Jeszcze Dulska" jest przedstawieniem zabawnym, przede wszystkim dzięki znakomitej Irenie Kwiatkowskiej, która łączy w swej grze kunszt komediowy ze świetną interpretacją piosenek. Wtóruje jej Barbara Rylska w roli Juliasiewiczowej, szczególnie w dowcipnym duecie "Dulska nie do zdarcia". Dobrze też wypadli: Teresa Lipowska w roli Hanki i Edward Dziewoński w niemej roli Dulskiego.

Pomysłowa dekoracja L. i J. Skarżyńskich oraz kulturalna reżyseria A. Bardiniego uzupełniają to dobre aktorstwo.

"Jeszcze Dulska" jest już w planach wielu teatrów w Polsce. Zapotrzebowanie na ten typ twórczości powinno zachęcić autorów i kompozytorów do podejmowania prac nad nowymi polskimi musicalami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji