Kopiczyński kończy 70 lat
Andrzej Kopiczyński kończy jutro 70 lat. Czterdziestolatek - trzydzieści lat później wciąż jest w formie. Z uśmiechem mówi: - Dawniej zwracano się do mnie: "inżynierze Karwowski", teraz słyszę: - Co nowego, panie Romku?" A ja nazywam się Kopiczyński.
Andrzej Kopiczyński kończy jutro 70 lat. Czterdziestolatek - trzydzieści lat później wciąż jest w formie. Z uśmiechem mówi: - Dawniej zwracano się do mnie: "inżynierze Karwowski", teraz słyszę: - Co nowego, panie Romku? A ja nazywam się Kopiczyński.
Zagrał kilkadziesiąt ról, ale dla wielu widzów na zawsze pozostanie sympatycznym, nieco zahukanym przez PRL-owską rzeczywistość i dorodną żonę Madzie bohaterem serialu Jerzego Gruzy. Młodsi telewidzowie kojarzą go z komediowymi odcinkami "Lokatorów", ale i oni potrafią zaśpiewać: "Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień...". - Lubię Stefana Karwowskiego, chociaż to człowiek zupełnie inny niż ja - zapewnia Kopiczyński. Dzięki bohaterowi najpopularniejszego serialu lat 70. stał się osobą rozpoznawalną i lubianą. Kupił samochód. Nie malucha, ale dacie.
Urodził się w Międzyrzecu Podlaskim. Dzieciństwo spędził w Augustowie, później przeniósł się do Wrocławia. Już jako uczeń technikum elektrycznego był zafascynowany teatrem. Pierwszą rolę - tytułowego "Fircyka w zalotach" - zagrał w... Teatrze Ligi Kobiet Na pierwszym roku łódzkiej filmówki trzykrotnie groziło mu wyrzucenie za brak zdolności. Na drugim - dostał wyróżnienie za wybitne uzdolnienia Szlifował warsztat w teatrach Olsztyna, Bydgoszczy, Szczecina, Koszalina i Słupska.
Od 1969 r. występuje w Warszawie. Jest aktorem Teatru Kwadrat. Twierdzi, że jest nieśmiałym nerwusem. Czterokrotnie był żonaty. Ostatni związek z Moniką Denisiewicz-Olbrychską - zalegalizował po 20 latach. Ma córkę Kasię, absolwentkę weterynarii. Po cichu marzy o zagraniu bandyty, bo jak mówi, nieustanne wcielanie się w pozytywne postaci bywa męczące.
