Artykuły

Wakacyjne kłopoty

START telewizji w sezon wakacyjno-urlopowy nie wypadł imponująco. A ponieważ i pogoda w pierwszych dniach lipca nie dopisała więc pozostaje tylko nadzieja, że z jednym i drugim już wkrótce będzie lepiej. Trudno zresztą zbytnio narzekać - jak daleko sięgamy pamięcią - zawsze TV miała kłopoty z programem w tym okresie, zatem nic nowego. Słuszne wydają się jednak również pytania:

- czy ten stan rzeczy jest rzeczywiście nieunikniony?

- czy nie może być inaczej? Argument o nieobecności aktorów, o urlopach reżyserów i innych nie mniej ważnych osób, mimo wszystko nie wydaje się przekonywający. Są chyba sposoby by temu zaradzić, można też w miesiącach poprzedzających lipiec i sierpień pracować "na zapas". Być może na. przeszkodzie stoją sztywne przepisy budżetowe niezależne, jak wiadomo, w dużym stopniu od telewizji, ale to tłumaczenie przestaje także być zadowalającym.

NIE POPADAJMY jednak W krytykanctwo... Z prawdziwą przyjemnością obejrzeliśmy w czwartek kolejny film z serii "Dzień ostatni, dzień pierwszy" - "Córeczka" realizowany przez małżeństwo Petelskich. Bardzo prawdziwy w klimacie, dobry aktorsko, serdeczny w treści. Ta historia radzieckiego żołnierza, który uczestniczy przypadkowo w rodzeniu się (dosłownie) przedstawiciela pierwszego pokolenia Polaków na ziemiach po wiekach przez nas odzyskanych jest głęboko wzruszająca.

CIEKAWIE zapowiada się telewizyjna dekada ziemi kieleckiej. Program z Sandomierza nie był wprawdzie zbyt dynamiczny, ale już niedzielna prezentacja Świętokrzyskiego Parku Narodowego zrobiona była znacznie lepiej. Przy powszechnej w Polsce nieznajomości problemów nawet sąsiednich regionów ambitny pomysł ukazywania ich przed milionową publicznością należy uznać za niezwykle pożyteczny. Pamiętać jednak przy tym należy, iż taki telewizyjny rekonesans musi się różnić od scenariusza zwiedzania muzeum starożytności.

III Telewizyjny Festiwal Teatralny w swoich pierwszych dwóch sztukach - "Żałosna i prawdziwa tragedia pana Ardena z Faversham, opowiedziana przez nieznanego autora" z krakowskiego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej i "Don Alvarez albo niesforna w miłości kompanija" Herakliusza Lubomirskiego z teatru gorzowskiego - zaadresowany został raczej do koneserów. Szeroka publiczność, jak wolno się obawiać, zachwycić się tym nie mogła. Czy należy z tego powodu ubolewać? Chyba nie, jednak w przyszłości warto bardziej precyzyjnie dbać o "przemieszanie" poszczególnych pozycji repertuarowych - współczesnych z dawnymi. To co wydaje się najcenniejsze w telewizyjnym festiwalu sztuk teatralnych zasługuje jednak na uznanie: popularyzacja teatrów prowincjonalnych, mało znanych, a przecież zasługujących na oklaski nie tylko swojej widowni. Ich osiągnięcia na pewno w wielu wypadkach nie są mniejsze niż scen najbardziej głośnych w kraju - można się o tym bez trudu przekonać właśnie na małym ekranie.

AUDYCJA "Kryptonim PL" tym razem zawiodła "Delphin III" nadany ze Szczecina to niestety mało ciekawa relacja o pracy NRF-owskiego wywiadu. Założenie, że skoro mówi się o szpiegostwie, to wszyscy będą się tym pasjonować, nie zawsze jest prawdziwe. Właściwie można liczyć na sukces tylko wtedy, gdy opowiedziane to jest... ciekawie. Stało się inaczej. Warto jednak przypomnieć, że większość dotychczasowych programów tego cyklu robionych było bardzo zręcznie i interesująco. Dlatego to jedno potknięcie łatwo wybaczyć i z optymizmem czekać na poprawę.

TYDZIEŃ bieżący stoi pod znakiem sportu. Niemal codziennie przeszło półtorej godziny wieczornego programu przeznaczone zostanie na transmisje z mistrzostw świata w piłce nożnej. Kibice drżą o dobry odbiór obrazu. Wszyscy pozostali będą mieli w tym czasie rzadką okazję do długich spacerów, bardzo zalecanych przez lekarzy wszystkim telewidzom.

ZASTĘPCA

P. S. W nr 148 zamieściliśmy felieton "Dziś o jeleniach w TV i mówiących dyskach", w którym postulowaliśmy, aby w przerwach między jednym a drugim programem TV pokazywać na szklanym ekranie nie fotografie kwiatów, lwów, zamków nie wiadomo gdzie stojących (w dodatku zdjęcia te nie są podpisane, co chyba jest wbrew przepisom prawa autorskiego) lecz - jakoże TV jest uczelnią milionów widzów - pokazywanie nawet owych zdjęć, ale z odpowiednim komentarzem. Niestety, na ekranie telewizorów ukazują się dalej owe nic nie mówiące zdjęcia stokrotek, żaglówek, zamków, kotków itp. Bez słowa co zacz? kto zacz? Czyżby - chyba wystarczający liczebnie - zespół redaktorski TV nie potrafiły (czy nie chciał) wyjść naprzecie pragnieniom telewidzów. Czyż potrzebna jest pomoc z zewnątrz?

(A. DAM)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji