Artykuły

Powrót

W nowej, korzystniejszej atmosferze Teatr Powszechny mógł powrócić do wystawionych w 1981 r. dwóch jednoaktówek Vaclava Havla. Prapremiera polska odbyła się tuż przed stanem wojennym, warszawska publiczność obejrzała tylko jedenaście spektakli. Wznowienie "Audiencji" i "Protestu" nastąpiło po upływie ośmiu lat. Okoliczności pozaartystyczne sprawiły, że "nowa" premiera stała się wydarzeniem o szerszym wydźwięku: aresztowanie i skazanie Autora w Pradze, obecność polskich osobistości na widowni, protest ZLP przeciw wyrokowi... Nawet wąsy Kazimierza Kaczora, kreującego browarnika, budzą nieodparte skojarzenie.

Browarnik rozmawia z Fryderykiem (Mariusz Benoit), nowo przyjętym pracownikiem, którego zadaniem jest przetaczanie beczek. Fryderyk to dramatopisarz-dysydent; niezwykła trafność podpatrzonej sytuacji inteligenta podległego prostackiemu, despotycznemu majstrowi przekonuje widza, że Autor sam doznał podobnych upokorzeń. W epilogu Havel stosuje jednak auto terapię: chamowaty kierownik okazuje się zakompleksionym, pozbawionym poczucia wartości człowieczkiem, a Fryderyk pozbywa się drażniącej miękkości intelektualisty. Bo przyznać trzeba, że obie postacie wywołują często śmiech, w pewnych momentach możemy nawet identyfikować się z którąś z nich, ale obie są przekonywająco niesympatyczne.

Bohaterami drugiej jednoaktówki są: tenże Fryderyk i Stańko, literat-konformista. Aresztowano jakiegoś piosenkarza, z którym córka prawomyślnego literata spodziewa się dziecka. Staniek pragnie, aby grupa dysydentów "wykonała usługę" i wystosowała protest nagłośniający sprawę na Zachodzie. Postacie są czarno-białe: szlachetny opozycjonista i tchórzliwy, uwikłany w układy, skąpy, nadużywający alkhoholu pupilek władz.

Nam podobała się bardziej "Audiencja", zwłaszcza, że obserwacją i techniką przedstawiania przypomina wczesne filmy Milosa Formana.

Warto wrócić uwagę na grę Kazimierza Kaczora i Mariusza Benoit, którzy bardzo dobrze czują się w swoich rolach. Natomiast budzi zastrzeżenia konwencja przyjęta przez Władysława Kowalskiego, jego Staniek jest rzeczywiście postacią odpychającą, ale przez to staje się zbyt jednoznacznie negatywną, jednowymiarową.

Obie sztuki są perfekcyjnie napisane, Havel nie nuży widza dając mu okazję do - krzywego czasem - uśmiechu, lekkiej zadumy. Nie są to jednak rzeczy, w których należałoby doszukiwać się ukrytych, głębszych treści. Pełnią one raczej rolę ilustracyjną. Jest to jednak ilustracyjność najwyższej próby.

Autor scenografii, Krzysztof Baumiller, zaprojektował realistyczne dekoracje: ponure pomieszczenie w browarze i pretensjonalne wnętrze domu pisarza odpowiadają duchowi i nastrojowi utworów Havla.

Dyskretna, bez nazbyt czytelnych efektów, reżyseria Feliksa Falka sharmonizowała cały spektakl, który ogląda się z prawdziwą przyjemnością.

Warto wspomnieć o programie teatralnym pod redakcją Magdaleny Ciesielskiej, dowcipnie opracowanym graficznie przez Macieja Buszewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji