Łódź. Dzień Reymonta już po raz XIII
W sobotę na Piotrkowskiej grały ludowe kapele, występowały teatry i recytatorzy. Trzynasty Dzień Reymonta rozpoczął się na Piotrkowskiej pod 137, od powrotu Kufra Reymonta, który zniknął na czas budowy gmachu sądu. Ale wrócił i już można przysiąść obok noblisty, co podobno pomaga w zdawaniu egzaminów.
Marcel Szytenchelm - pomysłodawca i dusza tego artystyczno-piknikowego cyklu - wspomina: - 14 lat temu pojechałem do Lipiec i mówię wójtowi: Lipce to "Chłopi", a Łódź - "Ziemia obiecana" oba miejsca związane z dziełami noblisty trzeba połączyć. A że Reymont był kolejarzem, to najlepiej za pomocą pociągu...
I jak co roku po łódzkim prologu barwny korowód z bryczką na czele wyruszył na dworzec Fabryczny. Tam już czekał pociąg retro.
Podróż jest okazją do przekazywania wiedzy o Reymoncie, cytowania fragmentów jego twórczości, ale też wspólnych śpiewów w ludowym i miejskim stylu sprzed lat. Artystyczne popisy odbyły się podczas przystanków w Koluszkach i Przyłęku Dużym.
A w Lipcach Reymontowskich kilkaset osób bawiło się do późnej nocy nie tylko na swojską nutę. Dzień Reymonta to różnorodność programu. Wystąpili: Studio Teatralne Słup, Teatr "Na Wspólnej", Teatr "Nicoli" z Krakowa, "Zygmuntowiacy" i "Zorza" z Koluszek, "Ludowa Biesiada" z Czarnocina, orkiestra dęta i grupa paradna z Makowa, Zespół Pieśni i Tańca z Lipiec. Zaprezentował się zespół funkowo-rockowy Klawo, zespól muzyczny Klatka. Wśród wykonawców był Marcin Rozenek.
Niedzielnym świtem pociąg retro wrócił do Łodzi, a uczestnicy Dnia Reymonta już umówili się na spotkanie za rok.- Staram się włączać kolejne ośrodki - mówi Szytenchelm. - W tym roku dołączył Tuszyn.