Artykuły

Bedeker palącej rury

"Ta cisza to ja" w reż. Dariusza Szady-Borzyszkowskiego na Festiwalu Krakowskie Miniatury Teatralne. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Kuba pije. Ogórkowy czas skłonił "Wyborczą" do stworzenia konkursu na najpiękniejsze słowo polszczyzny. Naród dał głos.

Na przykład - Karolina Wielbik powiada: "Przodopochylenie". Co na to Stefan Chwin? Rzecze: "Lubić". I tak to idzie. Marek Kondrat, aktor, który się waha między piciem wina a graniem na sucho, wysyła "Dupę". Miał na myśli sceniczną metaforę Joanny Szczepkowskiej? Nie wiem, lecz wiem, że tu się do zabawy przyłączam. Proponuję: "Kuba pije".

Tak, to nie jedno, a dwa słowa. Ale nie przesadzajmy! Wiadomo - u nas nie recytuje się: "Kuba pije". U nas rzęzi się: "kubapije", bądź: "pijekuba". Albo - albo, jak uczył Kierkegaard. Tertium non datur, czyli w żadnym wypadku: "Kuba nie pije". Ot, i cała mądrość, jaką siłą woli wydłubałem z monodramu "Ta cisza to ja", pióra Jana Jakuba Należytego. Mądrość niezwykłą posiadłem. Teatr jednak do czegoś służy.

Raduje mnie wpływ teatru na intelekt, lecz zasmuca Jacek Kawalec, w rzeczonym monodramie kreujący postać Jakuba - aktora, co przez chlanie stracił wszystko. Otóż - Kawalec nie wyciągnął wniosków z tytułu. Żadnych. Elokwentny jest nadzwyczajnie, a do tego wyraźnie widać, że pijąc - niegazowaną wodę chłonie. I stąd na widowni modły, by mu się żaby w trzewiach nie zalęgły. Wiem, scena jest księstwem iluzji, udawania - Hamlet nie ginie naprawdę. Ale też nie można szarżować z umownością. Jeśli Kawalec gra, że z gwinta łyka pół wora luksusowej, to na rany Chrystusa - dla zwyczajnej przyzwoitości wypadałoby po odklejeniu szyjki od warg pomilczeć choć przez minutę! Nieprawdaż? A Kawalec? Pisklęco rześki - gada jak najęty. I mamy drugi feler. Tekst.

Co mówi Jakub? Kluczowy moment spowiedzi to słowa o tym, że przez gorzałę opuściły go wszystkie kobiety życia, na czele z żoną. Daj pan spokój, panie Należyty! Gdyby w piciu szło o skuteczne zniechęcenie starej żony - nikt rozsądny by nie duldał! Szkoda trunku - są inne, lepsze, bo szybsze sposoby! Nieprawdaż? Cóż jednak było począć - trzeba było przez godzinę i kwadrans słuchać rewelacji. Jakub pił, więc porzuciła go żona, z teatru go wywalili, z teatru, z mieszkania, z towarzystwa, a do tego własna suczka go nie lubi, bo dwa jej szczenięta zamienił na flaszkę. A fe! Rzekłem: rewelacja, lecz istnieje inne, celniejsze słowo. Oczywistość.

Kawalec głosi truizmy i na dokładkę wygląda niczym alkoholik z plakatu w klubie AA. Oczywiście - koszula krzywo zapięta i na brudne portki wywalona. Oczywiście - twarz umorusana i bólem wygięta. Oczywiście - ogólne niedomycie, pot oraz bolesny wytrzeszcz oczu, wzruszająco załzawionych. Tak, "oczywistość" zdaje się kluczowym terminem tego przedsięwzięcia. Po pięciu, no, niech będzie, że po dziesięciu minutach, monodram "Ta cisza to ja" staje się miłym klepaniem alkoholowych "marysiek" dla dzieci. W sumie jasnym, bezpiecznym, wesołym folderem "Nie lękajcie się!", zachęcającym do zwiedzania krainy flaszek. Spirytusem, co pachnie wodą z Lourdes. Papuzim bedekerem palącej rury. Co jeszcze rzec?

Mam lukrowaną bombonierkę porównać z frazami Lowry'ego, Grochowiaka, Jerofiejewa? W życiu mnie na to nie namówicie. Gdy jest opowieść o gorzale i nie ma w niej ciemności - nie pozostaje nic innego, jak wziąć udział w konkursie "Wyborczej". Powtarzam więc: "kubapije". Słowo to pachnie antycznie. Pije Kuba do Jakuba... Pamiętacie ten staropolski rytm trocheiczny? Oczywiście! Tego nie da się zgubić.

Festiwal Krakowskie Miniatury Teatralne. Jan Jakub Należyty "Ta cisza to ja". Reżyseria Dariusz Szada-Borzyszkowski. Muzyka Maciej Mucha. Scenografia Jarosław Perszko. Występ na scenie Śródmiejskiego Ośrodka Kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji