Artykuły

Tajemnice łódzkich kamienic

Kamienica przy ul. Sienkiewicza 27 to część historii polskiego teatru. Tu mieszkali znani aktorzy: Sabina Nowicka, współtwórczyni Opery Łódzkiej i dyrektorka Teatru im. Jaracza, jej mąż Zygmunt, popularny aktor, a także Feliks Żukowski i jego córka Ewa, która później zrobiła karierę w Warszawie - pisze Anna Gronczewska w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Dwupiętrowy budynek naprzeciwko komendy miejskiej łódzkiej policji. Na środku kamiennego podwórka urządzono mały ogródek. Wmurowana w jej ścianę tablica przypomina, że mieszkał tu Feliks Żukowski. Trudno dziś w tej kamienicy znaleźć lokatorów, którzy pamiętają jej dawne dzieje. Z chęcią opowiada o nich za to Wiesław Nowicki, łódzki aktor, który mieszka dziś na Wybrzeżu. W tej kamienicy spędził pierwsze lata swojego życia.

Sabina i Zygmunt Nowiccy byli jego rodzicami. Zaraz po wyzwoleniu wprowadzili się do czteropokojowego mieszkania na parterze przedwojennej kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27. Zygmunt Nowicki, jak podkreśla jego syn, łodzianin z urodzenia i z ducha, pojawił się w swoim rodzinnym mieście dwa dni po spaleniu przez Niemców więzienia na Radogoszczu. W płomieniach zginął jego brat Henryk. Do Łodzi przyjechał z Lublina. Grał tam w Teatrze Wojska Polskiego.

- Tata przyjechał do Łodzi, aby zorganizować drukarnię, która jeszcze w styczniu wydała pierwsze po wyzwoleniu polskie pismo, a raczej pisemko -"Wolna Łódź" - mówi Wiesław Nowicki.- Był to niewielki biuletyn zawierający informacje frontowe, wyzbyty akcentów politycznych.

Żona Zygmunta Nowickiego, Sabina, nazywana legendą łódzkiego teatru, współtwórczyni i pierwsza dyrektor Opery Łódzkiej, założycielka Teatru Ziemi Łódzkiej, przez 4O wicedyrektor Teatru im. Jaracza, żołnierz liniowy 9 Pułku Piechoty im. R. Traugutta I Armii Wojska Polskiego, stacjonowała wtedy

w okolicach Rembertowa. -Tata chciał mieszkać w Łodzi i tylko w Łodzi! - podkreśla jego syn. -Dążył do tego, by i mama przyjechała do tego miasta. Nie miał jednak mieszkania (swoje przedwojenne mieszkanie przy ul. Srebrzyńskiej oddał swojej ukochanej siostrze Helenie), otrzymał pokój w hotelu i pewnie uważał, że będzie to jego stałe lokum. Ale mama postawiła mu warunek. Ma uzyskać przydział na mieszkanie, a wtedy ona postara się o służbowe przeniesienie do Łodzi.

Mieszkanie po bałtyckich Niemcach

Zygmunt Nowicki zaczął więc "załatwiać" mieszkanie. Pomógł mu w tym wieloletni przyjaciel, lider łódzkiego PPS Henryk Wachowicz. Dzięki niemu dostał mieszkanie w kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27 i sprowadził do Łodzi Sabinę, która dostała skierowanie do pracy w administracji wojskowej (RKU).

Nowicki przejął mieszkanie przy uL Sienkiewicza 27 w lutym - marcu 1945. Było w nim widać ślady po poprzednich lokatorach, najprawdopodobniej bałtyckich Niemcach, którzy z woli Hitlera mieli zasiedlić ówczesny Lizmannstadt.

- Mieszkał tu chyba jakiś lekarz, nie bardzo, zdaje się, gorliwy nazista - wspomina Wiesław Nowicki. - W jego bibliotece były niemieckie przekłady dzieł Dostojewskiego i Tołstoja, podręczniki medyczne i kilka tomów "Pamiętników" Bismarcka. Mam te książki do dzisiaj.

Do dużego, czteropokojowego mieszkania Nowickich wchodziło się przez podwórze. Na parterze sąsiadował z nimi dentysta. Miał własną praktykę i był zdezorientowany nową sytuacja społeczno-polityczną.

Na pierwszym piętrze krótko mieszkał znany piosenkarz i aktor Julian Sztatler, ocalały z łódzkiego getta. Był pierwszym wykonawcą polskiej wersji piosenki "Wio koniku".

- Nie został wywieziony do Auschwitz, bo wyznaczono go do tzw. brygady porządkowej, która miała sprzątać teren po zlikwidowanym getcie. Ukrywał się na terenie getta do wyzwolenia Łodzi - tłumaczy Wiesław Nowicki.

Milicja ma chrapkę

Naprzeciwko kamienicy był najpierw pusty plac, ale bardzo szybko został zabudowany. Powstawał tam budynek milicyjny. - Kilku młodych milicjantów, ludzi prawie niepiśmiennych, upatrzyło sobie nasze mieszkanie - opowiada Wiesław Nowicki. - bo jak to ?Cztery pokoje i mieszkają w nich tylko dwie osoby ? I zaczęło się nachodzenie przez "przedstawicieli władzy ludowej", którzy chcieli się dokwaterować. Byli namolni i nachalni. Zachowały się, pełne błędów ortograficznych, protokoły oględzin mieszkania, prostackie i prymitywne.

Zygmunt Nowicki, jako przedwojenny działacz Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych, działających przy PPS, popularny w Łodzi aktor Sceny Robotniczej, przedstawiał różne zaświadczenia, firmowane przez PPS, ale to nic nie znaczyło. Pozycja Sabiny Nowickiej wtedy w Łodzi była prawie żadna. Była jednym z wielu poruczników z administracji wojskowej. Mieszkanie zostało uratowane, bo Nowiccy sami dokwaterowali do niego zaprzyjaźnione małżeństwo lekarzy, Elżbietę i Lecha Pawłowskich.

Czas, gdy Nowiccy mieszkali na ul. Sienkiewicza, to okres sukcesów zawodowych i rozczarowań politycznych Zygmunta i jednocześnie czas, gdy jego żona Sabina Nowicka zaczęła budować swoją karierę teatralną. Zygmunt Nowicki przez kilka miesięcy prowadził drukarnię przy ul. Piotrkowskiej. Potem został dyrektorem Centralnego Robotniczego Domu Kultury i jednocześnie zastępcą dyrektora Teatru Powszechnego.

- Wtedy była to scena podlegająca wskrzeszonemu Towarzystwu Uniwersytetów Robotniczych, która miała nieść sztukę wysoką wśród łódzkiego proletariatu - wyjaśnia Wiesław Nowicki. - Można powiedzieć, że miała to być swoista kontynuacja Sceny Robotniczej, którą w połowie lat 20. założył w Łodzi nowator teatralny Witold Wandurski. Tam ojciec rozpoczynał swoją karierę.

Wiesław Nowicki wspomina, że przez dwa sezony kierownikiem artystycznym Teatru Powszechnego był Karol Adwentowicz, który lubił i cenił jego ojca.

- Te dwa sezony spędzone u boku Adwentowicza były chyba najbardziej szczęśliwe w całej karierze aktorskiej ojca-opowiada pan Wiesław. - Niestety, pana Karola po prostu wygryźli i dyrekcję Teatru Powszechnego objęła Jadwiga Chojnacka, wyborna aktorka rodzajowa, ale jednocześnie ortodoksyjna komunistka. Zaczęła budować w istocie teatr mieszczański, "wzbogacając" go obowiązkową wtedy dramaturgią radziecka. Ojciec źle się czuł w teatrze Chojnackiej. W 1952 zrezygnował ze stanowiska wicedyrektora tej sceny i odtąd miał być już wyłącznie aktorem. Kariera teatralna Sabiny Nowickiej zaczęła się w 1947 roku, kiedy to z rekomendacji Ireny Schillerowej, została sekretarzem generalnym a potem wicedyrektorem Teatru Wojska Polskiego, dzisiejszego Teatru Jaracza, będącego wtedy prawdziwym "imperium teatralnym" Leona Schillera.

Sztaudynger, Dymsza i inni

Między 1945 a 1949 rokiem Łódź była kulturalną stolicą Polski. W mieszkaniu Nowickich w kamienicy przy ul.Sienkiewicza27 bywali Leon Schiller, Tadeusz Kotarbiński, Lidia Zamkow ze swoim mężem, wybitnym aktorem Janem Świderskim.

- Tata był nie tylko świadkiem na ich ślubie, ale i na rozwodzie - dodaje Wiesław Nowicki.

W kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27 często bywał Jan Sztaudynger, Otto i Erwin Axerowie, pojawiał się potężny Aleksander Zelwerowicz. W latach 50. wpadał tam także Adolf Dymsza.

W 1953 roku Nowiccy wyprowadzili się na ulicę Radwańską (wtedy Świerczewskiego), odstępując mieszkanie na Sienkiewicza świetnemu aktorowi Feliksowi Żukowskiemu, w swoim czasie dwukrotnemu dyrektorowi Teatru Jaracza. Żukowski mieszkał tam do końca życia, czyli 1976 roku, wspólnie z żoną aktorką Marią Kozierską i córką Ewą, także aktorką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji