Artykuły

Zegarek od cara

Z cyklu: Zapiski Starucha

Rok 1943. Siedzę na ławce na Dworcu Głównym - Warschau Hauptbahnhof i czekam na pociąg do Skierniewic. Wreszcie słyszę: "D-Zug fur Fronturlauber von Kiew durch Schitomier, Lemberg nach Berlin fahrt ein Bahnsteig A, Gleis 2", czyli: "Pociąg pośpieszny dla urlopowanych z frontu z Kijowa, przez Żytomierz, Lwów do Berlina wjeżdża na peron A, tor 2" - i jeszcze - "Wagon dla cywili znajduje się za lokomotywą". Logiczne - gdybyśmy wpadli na minę, do góry lecą cywile. Jadę więc do Skierniewic w niemiłosiernym tłoku. Pracuję w niemieckiej firmie dla Kolei Wschodniej - Ostbahn. Ausweis żelazny, sprawdzony w wielu łapankach. Jadę z jakimiś planami odbudowy Pałacu Carów, czyli Zarenhof w Skierniewicach. To tam jeździł Koleją Warszawsko-Wiedeńską Największy Polski Aktor - Alojzy Żółkowski, aby zabawić cara "Drzemką pana Prospera". Wracał z zegarkiem wysadzanym brylantami. Ciekawe, jak na to patrzyły tzw. sfery patriotyczne, jeżeli w ogóle pod koniec dziewiętnastego wieku takie były.

Załatwiam, co mam, w Skierniewicach. I wracam. Mam bilet na pośpieszny Berlin - Warschau, ale muszę podstemplować przepustkę na dworcowej komendanturze. Wstęp do pociągu tylko ze specjalnymi przepustkami.

Półpusty pociąg zajeżdża. W przedziale jeden elegancki oficer Wehrmachtu. Grzecznie się pytam, czy miejsce jest wolne i po pozytywnym mruknięciu - siadam. Nakupiłem pism w Skierniewicach, "Berliner Illustrierte", "Signal" - kolorowe pismo wychodzące w kilkunastu językach, gdzie można było zobaczyć w naturalnych kolorach płonące wsie rosyjskie albo nekrolog zastrzelonego dwudziestoletniego asa lotnictwa, porucznika von Marseille'a, odznaczonego Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębu, Mieczami i Brylantami (najwyższe ówczesne odznaczenie niemieckie). Czytam sobie. Mój oficer też czyta jakąś książkę i milczy. Warschau Hauptbahnhof. Idziemy z peronu schodami pod górę. U szczytu stoi dwóch olbrzymów z żandarmerii polowej ze śliniaczkami żelaznymi pod brodą, na których napis: "Feldgendarmerie". Bystro patrzą w tłum. Nad nimi wielki napis: "Achtung! Banditengebiet. Waffe bereit halten". Czyli: "Uwaga, obszar bandycki, broń trzymać w pogotowiu". Mój oficer idzie tuż przede mną i odpina kaburę. Kilka centymetrów od mojego nosa dynda pistolet. A może by...? Nie jestem idiotą - żadnych szans. Porzucam niewczesne myśli i wychodzę na Aleje. Bez pistoletu, ale - co gorsza - bez zegarka od cara.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji