Artykuły

Śmiech i przerażenie

Wrocławska Łysa śpiewaczka zwraca uwagę na absurdalną i obłędną rzeczywistość

Eugene Ionesco napisał w 1949 roku Łysą śpiewaczkę, uważaną za szczytowe osiągnięcie teatru absurdu. Nic dziwnego, że sięgnął po ten dramat Feliks Falk, reżyserując ten spektakl w Teatrze Kalambur z aktorami Teatru Współczesnego. Oglądając ten spektakl przyłapujemy się na tym, że problem, który zawarł Ionesco w Łysej śpiewaczce, jest obecny w naszym codziennym życiu. Język, mowę uczynił materią swego dramatu. Ta podstawowa forma porozumiewania się ludzi czasami obraca się przeciw nim. Wpadnięcie w stereotyp, powielanie, mechaniczne powtarzanie, wreszcie nic nie znaczący bełkot - oto pułapki, w jakie raz po raz wpadamy. Feliks Falk realizując Łysą śpiewaczkę nie silił się na jakiekolwiek udziwnienia, stawiając - słusznie - na język i aktorów. Warstwa językowa bowiem dostarcza widzowi wiele okazji do śmiechu, właśnie przez swą absurdalną, chwilami obłędną parodię. Parodię naszych słów, zdań, rozmów, kontekstów, w których ich używamy. Powtarzanie zdań czy zwrotów wywołuje efekt komiczny, zacierając tym samym jakąkolwiek komunikatywność języka. Pierwsza para - państwo Smith są najlepszym tego przykładem. Posługując się zbitkami językowymi niby porozumiewają się. W tych rolach oglądamy Krzesisławę Dubielównę i Eugeniusza Kujawskiego, prezentujących może nie olśniewające, ale solidne aktorstwo. Proces niby-porozumiewania się ulega zwielokrotnieniu, kiedy pojawiają się na scenie państwo Martinowie. W tych rolach objawia się w całej pełni talent komiczny Małgorzaty Ząbkowskiej i Zdzisława Lesienia. Ich ruchy, sposób rozmowy, mimika i gestykulacja, a nade wszystko język, jakim rozmawiają - sprawiają widzowi nieopisaną frajdę. Dopiero później przychodzi refleksja: przecież to my często tak rozmawiamy, tak porozumiewamy się. Pojawienie się kapitana strażaków - w tej roli powściągliwy i oszczędny w grze Zdzisław Kuźniar -uświadamia nam, że świat na zewnątrz jest równie absurdalny. Jedynie służąca Mary - świetna w niewielkiej roli Krystyna Maksymowicz - wydaje się stać poza tym absurdalnym porządkiem. Podobnie jak scenografia Danuty Kołodyńskiej - solidne, tradycyjne wnętrze mieszczańskiego salonu.

Wrocławskie przedstawtawienie Łysej śpiewaczki przez takie rozłożenie akcentów (chwała za to Feliksowi Falkowi) zwraca uwagę na pozornie prostą i oczywistą prawdę: nasze życie w coraz większym stopniu jest pozbawione sensu, wyobcowane i absurdalne. Twórczość Ionesco nam tę prawdę tylko przypomina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji