Artykuły

Gładko i potoczyście

W dramacie Mereżkowskiego "Car Paweł I" występują osoby dobrze nam znane. Nie tylko z podręczników historii, głównie z literatury. Zanim bowiem Dmitrij Siergiejewicz Mereżkowski napisał sztukę o krótkim a niechlubnym panowaniu i haniebnej śmierci rosyjskiego cara, uwiecznili go nasi romantyczni wieszczowie. Najpierw Mickiewicz w III części "Dziadów".

Gdy będę na zaludnieniu,

Pojmę córeczkę Tatara;

Może w moim pokoleniu

Zrodzi się Palen dla cara.

Gdy w kolonijach osiędę.

Ogród zorzę, grzędy skopię

A na nich co rok siać będę

Same lny, same konopie.

Z konopi ktoś zrobi nici -

Srebrem obwita nić szara

Może kiedyś się poszczyci

Że będzie szarfą dla cara.

To fragment pieśni Feliksa Kołakowskiego. Hrabia Piotr Pahlen stał na czele spisku przeciwko Pawłowi I. Cara uduszono szarfą.

Potem Słowacki w "Kordianie" przywołuje ową zbrodnię w wielkiej scenie cara Mikołaja z Konstantym:

Znałem was dobrze, katów bezczestnych

i dumnych

Was matka nauczyła zabijać słowami.

Dwóch było mądrych, trzeci głupi;

do

rozumnych

Ktoś rzekł: "Waszego ojca udusim

szarfami",

Odpowiedzieli: "Dobrze". - poszli...

udusili...

Opis plastyczny, zgodny z prawdą historyczną? Aleksander rzeczywiście został wciągnięty w spisek przeciwko ojcu. Martwego już cara masakrowano gorliwie:

...spod nogi zdrajców wyszedł zmięty,

zbity,

Podobny do tygrysa z błękitnymi cętki...

To znów Słowacki.

W tych dwu, niewielkich przecież, fragmentach więcej jest okrutnego, prawdziwego dramatyzmu niż w całym, opasłym dramacie Mereżkowskiego.

"Hamlet na tronie". Tak nazywali Pawła współcześni w początkach jego panowania. Historia zna takie przypadki, kiedy rzeczywistość przerasta najbujniejszą nawet imaginację. Dzieje cara mogły inspirować poetów i pisarzy. Sława to ponura, ale sensacyjna i sugestywna. Miał osiem lat, gdy zamordowano jego ojca Piotra III. Rządy objęła Katarzyna II, zwana później Wielką. Trzymała syna z dala od jakiejkolwiek władzy. Paweł nienawidził matki, ale szybko nauczył się sztuki udawania. Zręcznie maskował swe uczucia i pozornie potulnie podporządkowywał się wszystkim rozkazom despotycznej carycy. Czekał. Katarzyna żyła długo, zbyt długo. Miał 42 lata, gdy wreszcie został carem. Wkrótce go znienawidzono. Był brutalny jak kapral, nieobliczalny i wyjątkowo okrutny. Nawet jak na cara. "Szaleniec na tronie" - tak też go nazywano. Panował zaledwie pięć lat. Spisek koronacyjny Pahlena zakończył się zamordowaniem Pawła. Carem został jego syn Aleksander, brat Konstantego i Mikołaja. Tak więc oglądając na scenie "Pawła I" poruszamy się po pamiętnych obszarach naszych dziejów, wśród ludzi znajomych, choćby ze szkolnych lektur.

Sztuka Mereżkowskiego o nieszczęsnym ale wrednym carze napisana została osiemdziesiąt lat temu, w poetyce obowiązującej. Jest to więc wielkie historyczne panneau ubarwione malowniczymi scenami na carskim dworze z sensacyjną akcją, wątkiem romansowym, mnóstwem postaci i tłumem statystów. Panneau jest efektowne, chociaż mocno schematyczne. Postaci narysowane anemicznie i prymitywnie, bez komplikacji i psychologicznych odcieni. Można je scharakteryzować paroma obiegowymi określeniami. Dramat Mrożkowskiego jest naiwny jak operowe libretto. Bardzo łatwo go sobie wyobrazić na ogromnej scenie Teatru Wielkiego. To prawda, że są tu dwie potężne role. No, może jedna i pół. Paweł i Pahlen. Zapewne z tych powodów sztuka miała u nas przed wojną niepojęte wprost powodzenie. Światowa premiera odbyła się w Krakowie z Ludwikiem Solskim w roli tytułowej. Grali potem Pawła nasi najwięksi aktorzy: Adwentowicz, Węgrzyn, Junosza-Stępowski. Wzbudzali zachwyt publiczności i recenzentów także. "Przejmującym melodramatem" nazwał sztukę Boy. Na melodramat zgoda; "przejmujący" wydaje się dziś określeniem mocno przesadzonym.

Po latach triumfu dramat Mereżkowskiego został doszczętnie zapomniany. Zresztą słusznie. Zbyt tu wszystko uproszczone jak na naszą wrażliwość, naszą wiedzę o tamtych dniach. Nie obiektywną, to fakt. Do dziś żywą w gniewnych strofach poetów. I oto po pięćdziesięciu przeszło latach powrócił Mereżkowski na polską scenę. Z teatralnego lamusa wydobył go Krzysztof Zaleski, otrzepał, przykroił, podretuszował i wyreżyserował w Teatrze Ateneum. Zaleski jest reżyserem świadomym i inteligentnym. Jak dotąd nie poruszał się po obszarach słabej literatury czy anemicznych problemów. "Cara Pawła" wygrzebał nie bez powodu, w nadziei, że spoza ponętnej formy omszałego melodramatu uda się wydobyć prawdę i logikę procesu historycznego. Surową, obiektywną i nie tak znów odległą.

Rozsuwa się kurtyna z purpurowo-czarnej materii. Dekoracja Wiesława Olki to ogromne okna. Odpowiednio oświetlone odbijają sylwetki jak wielkie lustra. Scena jest ciemna. W gęstych dymach majaczą postaci. Na przodzie car, za nim w głębi Piotr Pahlen, dalej synowie - Aleksander i Konstanty, oficer. Ustawieni niczym pionki na dworskiej szachownicy. Paweł przyjmuje defiladę wojska, musztrowanego za oknem. W przedstawieniu nie ma ludu, choć mówi się o nim sporo. Lud to armia. Wojsko jest siłą. obecną stale gdzieś tam, za sceną. Może być groźbą, a także argumentem w dworskich rozgrywkach. Dymy zasnuwające scenę wzięte są z tekstu. "Błądzimy jak we mgle", powie cesarzowa. Owa mgła to lęk i niepewność. Strach przed szaleńcem na tronie, niefrasobliwie złośliwym i chorobliwie podejrzliwym. Jak każdy despota. Grzmi ostra, dynamiczna muzyka Jerzego Satanowskiego. Potem szemrać będzie niepokojąco, jakby powiewały wiatry historii. Ponure, niemal syberyjskie. Muzyka jest dowcipnym cudzysłowem, ironicznym komentarzem do tego, co dzieje się na scenie. Jedynym zresztą. Cały bowiem dramat grany jest poważnie, bardzo serio.

Mereżkowski napisał historyczny melodramat. Zaleski usiłował z tego wykroić studium tyranii, a zarazem rzecz o mechanizmie systemu totalitarnego.

Studium tyranii to car Paweł I. Jaki jest, tak naprawdę, ten tyran? Kim jest? Niebezpiecznym psychopatą, zajadłym okrutnikiem, nikczemnym histrionem? A może jednak Hamletem na carskim tronie? Jerzy Kamas gra tyrana, który jest błaznem. To przede wszystkim. Tak mówi o carze synowa (Agnieszka Pilaszewska). I ma rację. Nie jest to błazeństwo zbyt wyrafinowane. Jakby cała rola wyprowadzona została z jednego zdania. "Pożartujemy sobie" powiada Paweł do kochanki, księżnej Anny, zanim przedstawi ją żonie. Miłosne zapały cara Kamas rozgrywa zresztą bez zbytniego przejęcia. Nawet Maria Pakulnis, śliczna i inteligentna Anna, nie zdoła ożywić kapryśnego żartownisia. Studium tyrana jest zatem niezbyt skomplikowane i bardzo powierzchowne. Car jest prymitywny krotochwilny, niesforny i rzeczywiście okrutny. Nic więc dziwnego, że budzi lęk i nienawiść, wywołuję dworskie komeraże i konwentykle. Cara nie można przecież pozbawić władzy. Trzeba go więc zamordować. Taka jest logika procesu historycznego. Intryga przekształca się więc w sprzysiężenie kierowane przez hrabiego Pahlena. Gra go Marian Kociniak. Inteligentny i chłodny jak, zawodowy spiskowiec. To szara eminencja, stale nieco z tyłu, ale zawsze, nieodzowny, ciągle niezastąpiony. Dlaczego Pahlen organizuje zamach na Pawła, dowiadujemy się tak naprawdę dopiero z zakończenia, które jest inscenizacyjną klamrą przedstawienia.

Ten sam obraz co na początku. Scen jest ciemna. W gęstniejących dymać majaczą postaci. Pahlen na moment zatrzymuje się na przodzie sceny. Tu przyjmował defiladę zamordowany car. Potem cofa się za Aleksandra. Car przyjmuje defiladę wojska musztrowanego za oknem.

Tyran został usunięty. Jego miejsc zajmuje nowy władca. Przerażony zbrodnią, niepewny, jeszcze słaby. Na razie. Ale tuż za nim stoi Pahlen. Gorliwy wykonawca, usłużny doradca, cyniczny nauczyciel. Albo, gdy zajdzie potrzeba, zbrodniczy królobójca. Dworska szachownica jest taka sama. Tylko figurki zostały na niej przesunięte.

Melodramatowi Mereżkowskiego próbował Zaleski nadać wymiar historii i polityczną perspektywę. Wytuszował naiwności tekstu, starał się pokazać przy jego pomocy śrubki mechanizmu totalitarnego. Niestety. Zamiast historii zobaczyliśmy historyjkę o pewnym tyranie, który został zamordowany, ohydnie i niepotrzebnie. Ustąpił bowiem miejsca następnemu despocie.

Słucha się tego z przyjemnością, ogląda bez uczucia zniecierpliwienia. Przedstawienie jest zgrabne, sprawne, potoczyste i gładkie. Nade wszystko gładkie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji