Artykuły

Spróchniałe kły

Niedawno było "Metro" w Teatrze Dramatycznym. Teraz swych sił w wystawianiu spektakli muzycznych spróbował Teatr Studio. Na warsztat wziął on "Kły zbrodni", klasyczną rock-operę napisaną przez Sama Sheparda. Reżyserii i inscenizacji podjął się znany w USA z oryginalności, Kalifornijczyk - David Schweizer.

"Kły zbrodni" to fantastyczna opowieść o przyszłości, w której władza jest w rękach gwiazdorów muzycznych. Zycie opiera się na układach, których rytm wyznaczają różne style muzyczne. Jeden z gwiazdorów, staje wobec wyzwania rzuconego przez przedstawiciela nowego, rodzącego się stylu, polegającego na wyzuciu z jakichkolwiek uczuć.

Spektakl w "Studio" wypadł jednak nijako. Powszechnie wiadomo, iż wokalne umiejętności naszych artystów teatralnych są mniej niż średnie, nic więc dziwnego, że śpiew Anny Chodakowskiej, Moniki Świtaj i Grzegorza Emanuela kojarzył się bardziej ze stadionem piłkarskim albo zabawą w remizie. Dużo fałszowania i zerowa interpretacja, a rock-opera na muzyce i śpiewie polega. Gorzej, że gra aktorska również nie zachwycała. Dużo było biegania, tańca bez wyrazu i mnóstwo karykaturalnych min i gestów. Wszystko bardzo sztuczne, niczym żałosna imitacja undergroundu.

Równie słabo wypadła muzyka. W "Kłach zbrodni" wystąpił zespół o nazwie "XXI wiek", będący formacją zmontowaną z członków grup "Immanuel" i "Dezerter", stylistycznie bardzo od siebie odległych. Takie zestawienie muzyków nie mogło dać dobrych wyników. Ilustracja muzyczna była mało porywająca i stanowiła raczej, dosyć kruchą, ścianę dźwięku Wyjątek stanowi podkład pod sceny mówione, tło mające budować nastrój. Tutaj, trzeba przyznać, artyści stanęli na wysokości zadania.

Poza tym zabrakło plusów. Niedopracowana, ziejąca pustką scenografia, nieśmiałe operowanie światłem i taki sobie przekład, będący mieszanką gwary, podwórkowej z hipisowską, punkową itp.

W efekcie publiczność zobaczyła mierny spektakl, inscenizację pozbawioną smaku i stylu. Można, oczywiście, potraktować "Kły zbrodni" jako ciekawostkę, ale lepiej chyba będzie uznać je za przestrogę. Amerykański dramatopisarz i reżyser to jeszcze nie załatwienie całej sprawy. Trzeba też dołożyć coś od siebie, a sama ambicja nie wystarczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji