Artykuły

Halka Spinoza

PRO: Zwycięstwo gęby zwykłej

Bohaterowie Grzegorzewskiego wstali od kawiarnianych stolików i udali się w podróż do Zakopanego, gdzie wystawiając na leżakach swe blade ciała próbują znowu znaleźć podnietę do sztuki i do życia. Sportretowawszy młodopolskich artystów w "La Boheme" zajął się teraz Grzegorzewski kolejnym pokoleniem tworzącym polską sztukę. Czas akcji - lata trzydzieste, Zakopane i oczywiście Witkacy na pierwszym planie, wokół którego koncentrowało się wówczas artystyczne życie w tej miejscowości. Tak naprawdę jednak i "La Boheme", i "Halka Spinoza" opowiada o tym samym. O polskiej inteligencji lat dziewięćdziesiątych.

Nie jest to portret niosący nadzieję. Przyszedł "czas artystycznej nudy i upadku kompletnego sztuki i krytyki" - powtarza Grzegorzewski za Witkacym, co stara się pokazać na scenie. Bohaterowie jego spektaklu wiodą zatem nie kończące się rozmowy o nudzie i beznadziei życia, o bezsensownych poszukiwaniach ideałów sztuki, ale nic z tych rozmów nie wynika. Jest nudno i ma być nudno, więc jeszcze jedna podnieta, jaką wymyślił sobie Witkacy - nakręcenie filmu według "Halki" - niczego nie odmieni. Tu się nikomu nic nie udaje: nie ma więc miłości, nie ma ani prawdziwego życia, ani sztuki. Nie ma teatru, nie ma filmu i nie ma opery. Wszystko jest zamarkowane, naszkicowane, nie dopracowane i jakby przerwane w połowie, bo nic się już udać nie może. Można tylko cierpieć z niemożności albo wyruszyć w daleką podróż transatlantykiem.

To nie jest jedyne odwołanie do Gombrowicza. To niby-życie, w które uwikłani są bohaterowie ze spektaklu, jest przepełnione formą, to "nic szczerego, nic naturalnego, wszystko naśladowane, tandetne, fałszywe, skłamane", jakby powiedział Miętus z "Ferdydurke". Jednym słowem - gęba. Ale pojawia się też w tym spektaklu owa wymarzona "gęba bez miny, gęba zwykła", którą dumnie obnoszą górale mówiący tekstem niedawnego bestselleru księdza Józefa Tischnera.

Zderzenie dwóch tak odmiennych tekstów krytyczno-filozoficznych autorstwa Witkacego i księdza Tischnera jest zabiegiem niezwykłym i zabójczym. Dla Witkacego, niestety, bo ukazuje ono całą intelektualną pustkę jego poszukiwań bez rezultatów. Okazuje się natomiast, iż prosty góral wie, po czym można poznać piękno lub dobro i to właśnie on potrafi również odnaleźć w sobie radość tworzenia, gdy z jego błądzenia smyczkiem po strunach zaczyna powstawać melodia piosenki o Krywaniu.

I dlatego również najbardziej poruszająca w tym spektaklu jest śmierć Halki od Spinozów, która rzuciła się ze skały. Ona jedna spośród bohaterów Grzegorzewskiego potrafiła zrobić coś naprawdę i do końca, nawet jeśli jej uczynek jest tylko powieleniem gestu obciążonego wyświechtaną, operową konwencją. A czy my u schyłku XX wieku potrafimy zdobyć się na taki konkret, jak o postępku Halki powie jeden z górali? I czy jesteśmy jeszcze w stanie odnaleźć piękno i miłość, nie martwiąc się o to, iż odkrywając je wpadamy, być może, w kolejny banał?

Jacek Marczyński

KONTRA: Mózg wariata na scenie

Każdy twórca ma prawo do eksperymentu, a niekiedy nawet do artystycznej prowokacji, czego nie można odmówić i Jerzemu Grzegorzewskiemu. Należałoby się jednak poważnie zastanowić, czy scena narodowa jest do tego najwłaściwszym miejscem. Problem w tym, co z tych poczynań wynika - nie dla samego eksperymentatora i jego ekipy, lecz dla widzów. Moim zdaniem niewiele. Mniej niż niewiele: nic!

Oto wyobrażony przez Krzysztofa Wakulińskiego Witkacy snuje głośne rozważania o przedstawieniach teatru czystej formy ("mózg wariata na scenie"). "Klapa, klapa, klapa" komentują z głębokości leżaków zakopiańskie pięknotki. Słowa te padają mniej więcej w połowie przedsięwzięcia nazwanego "Halka Spinoza...", trudno więc uznać, by miały posmak samospełniającego się proroctwa. Nie klapa bowiem, lecz klęska przedstawienia była już wówczas oczywista. Podejrzewam, że nie tylko dla mnie. Swojski urok reżyserskiej prowokacji chybił więc celu.

Założenie było jasne. Witkacy, wszechstronny twórca, tragicznie niezrozumiany przez współczesnych, sypie perły swego geniuszu przed wieprze. Tzn. przed pozbawione wrażliwości, syte i bezmózgie przedstawicielki wrogiego mu świata ładu i stabilizacji. W tej też sytuacji reżyser - volens nolens - ustawił odbiorców swego spektaklu. Nie wiadomo tylko, czego mu bardziej gratulować: znakomitego samopoczucia czy taktu.

Dla mnie najnowszy spektakl Jerzego Grzegorzewskiego jest równie afektowany, jak jego tytuł. Twórca scenariusza, reżyser oraz współautor scenografii w jednej osobie po raz kolejny otworzył przed widzami swoją ulubioną księgę cytatów literackich i wizualnych. Na premierowym przedstawieniu garstka obecnych na widowni akolitów reżysera gorliwie manifestowała, że "chwyta" je w lot. Świetnie się też bawili, rechocząc z żenująco nieśmiesznych, sztubackich żartów słownych i sytuacyjnych, którymi Grzegorzewski "ubarwił" swój scenariusz, złożony głównie z fragmentów dramatów i pism teoretycznych Witkacego i góralskich pogaduszek filozoficznych księdza profesora Józefa Tischnera.

Ze sceny i lóż, wykorzystanych jako przestrzeń gry, przejmująco wiało nudą. Blisko czterdziestu wykonawców siadało w pozach lub też snuło się po gigantycznej scenie, bez jakiejkolwiek próby nawiązania ze sobą kontaktu. Odrabiali swoje nieskomplikowane zazwyczaj zadania aktorskie, wypowiadali trzy do pięciu kwestii i schodzili za kulisy. Brak przekonania do tego, co robią, udzielał się coraz częściej spozierającym na zegarki widzom.

Poszczególne wątki snutych opowieści nijak nie chciały się ułożyć w spójną opowieść. "Halka Spinoza..." w niczym ponadto nie spełniła przedpremierowych zapowiedzi reżysera. Nie ma w niej ani atmosfery Zakopanego, ani dancingu, ani opery. Długo by można było pisać, czego tu nie ma. A co jest? Amorficzne, beznamiętne i bezsensowne niby-przedstawienie.

Śmiało przekraczający granice teatru Jerzy Grzegorzewski swoją "Halką Spinozą..." uczynił kolejny krok. W stronę przepaści.

Janusz R. Kowalczyk

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji