Artykuły

Eichlerówna

KIEDY Eichlerówna niespokojnym, krótkim krokiem wchodzi na scenę, kiedy ukazuje twarz stężałą w jakimś prawie niewidocznym bolesnym skurczu, kiedy wypowiada pierwsze obojętne- słowa - od razu czujemy żar namiętności, który spala Fedrę *). A także tragiczną, nękająca ja. rozterkę. I potem nie można już uwolnić się od uroku jej wspaniałej gry, od fascynującej siły tej postaci i tej aktorki...

Oto mówi o miłości i występku, każde słowo nasyca uczuciem, jakąś swoistą, mocną barwą; głos przeskakuje stopnie szerokiej skali od wysokich tonów do niskiego altu, od dźwięcznej pełni do szeptu. Oto z kamiennym, jakby przynoszącym ukojenie spokojem dowiaduje się o rzekomej śmierci niekochanego męża, Tezeusza. Oto brzmią czułe tony w jej trosce o dziecko, o Hipolita, o los jej miłości. Oto wybucha furią namiętności i gotowa jest zadać sobie śmierć by uchronić się przed utratą czci. Oto ruchem obrzydzania i zarazem obrony zasłania się przed nędznymi podszeptami Enony, którym zresztą ulega. Oto z bezmierna pogardą i siłą przekonania mówi o podłym rodzie pochlebców. Oto przytłoczona największym nieszczęściem z rozdzierającą rozpaczą, zdumieniem a potem pełnym nienawiści oburzeniem przyjmuje wiadomość o miłości Hipolita do Arycji. Oto uciszona świadoma swych win i swego losu umiera czy też raczej gaśnie jak wypalający się płomień pochodni...

Rozpiętość gry Eichlerówny jest ogromna. Każde jej odezwanie się odkrywa bezmiar uczuć, których same słowa nie mogłyby wyrazić. "Fedra" jest tragedią namiętności, o której bohaterka wie, że jest występna, ale od której działania nie jest w mocy się uwolnić. Namiętność ta rozsadza klasyczne ramy tragedii, ale ich nie burzy. I Eichlerówna potrafiła w sposób cudowny połączyć to wewnętrzne rozdarcie z klasyczną dyscypliną, powściągliwością i szlachetnością gestu, kamienną posągowością.

Fedra Eichlerówny jest wielką i piękną niespodzianką. Od tak świetnej artystki można było oczekiwać niezwykłej kreacji w tej roli. Ale niespodzianką jest całkowita rezygnacja z tych środków aktorskich, które - nadużywane - groziły u niej pewną manierą: owe "zaśpiewy" specyficzne zawieszenia głosu, swoista interpunkcja, łamanie zdań udziwnianie... Niczego tego nie ma w Fedrze. Eichlerówna jest tu klasyczna, kryształowo czysta, jasna, jej głos ma dźwięk najszlachetniejszego metalu. Znakomita aktorka królewskim gestem przezwyciężyła sama siebie. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że jest to jej najświetniejsza rola po wojnie.

Dla samego pokazania Eichlerównv warto było wystawić "Fedrę" i należy się za to wdzięczność WILAMOWI HORZYCY, który ze smakiem i dobrym wyczuciem właściwego stylu wyreżyserował tę piękną i dziś jeszcze wstrząsającą tragedię Racine'a. Postać tytułowa już w samym u worze przyssania resztę. Przy Eichlerówna odczuwa się to jeszcze wyraźniej. Na jej ile pozostali wydawali się bladzi a przy tym nieszczególnie czuli się w surowych ramach klasycznej tragedii. Miły szrzebio4 DANUTY SZAFLARSKIEJ jako Arycji brzmiał tu bardzo obco. ZDZISŁAWA ŻYCZKOWSKA, jako powiernica Fedry Enona, była zbyt mieszczańska, zbyt ze sztuki obyczajowej. IGOR ŚMIAŁOWSKI jako Hipolit był jak posąg - piękny i martwy. Głęboki głos i pełnię dramatyczną ukazał w roli Tezeusza KAZIMIERZ WICHNIARZ. WŁADYSŁAW BRACKI po słabym pierwszym akcie z przejęciem i dostojnie opowiedział o śmierci Hipolia w ostatnim. Tamże DANUTA WODYŃSKA jako dworka Fedry Panope wyraziście podała niedużą kwestię, dobrze chwytając styl tragedii. ELŻBIETA LUXEMBURG grała Ismenę.

Dekoracje JANA KOSIŃSKIEGO efektowne, ale przesadnie unowocześnione (posąg Wenery, krajobraz morski z chmurami) i udziwnione (wyolbrzymione i nie greckie kolumny) niezupełnie zgadzały się z klasycznym duchem i klasycznymi liniami tej tragedii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji