Artykuły

Rozmowa z Ludwikiem H. Morstinem

W kilka dni po wznowieniu "Przygody florenckiej'' udało się nam odbyć rozmowę Ludwikiem Hieronimem Morstinem, który, jak wiadomo, bawi obecnie w Londynie.

Znakomitego pisarza krajowego odwiedzamy w jego pokoju w "Domu Marynarza" - skromnym, ale z pięknym widokiem na Tamizę, czy też, jak mówi pewna 7-letnia Polka - na "Tamisłę".

Od pierwszej chwili rozmowa toczy się żywo, biegnie z tematu na temat, a raczej przeskakuje z jednego zagadnienia teatralnego czy kulturalnego na drugie. Nie przeprowadziliśmy z p. Morstinem formalnego wywiadu, lecz luźną, niezmiernie interesującą i milą rozmowę. Nie tylko my zadawaliśmy pytania, lecz i nasz rozmówca pytał o wiele spraw dotyczących życia na emigracji, jej dorobku kulturalnego i aspiracji. Rozmowa trwała blisko dwie godziny. Niesposób streścić jej na łamach pisma tygodniowego, które ma tak niewiele miejsca. Trzeba więc ograniczyć się do tego co nam wydaje się najcharakterystyczniejsze i najbardziej interesujące dla czytelnika emigracyjnego.

Przejdźmy jednak od przydługiego wstępu do właściwego tematu artykułu: do opinii i wypowiedzi p. Morstina:

"PRZYGODA FLORENCKA" W LONDYNIE I W KRAJU

Rozmowa rozpoczęła się oczywiście od omówienia wystawienia "Przygody Florenckiej'' w Londynie. Autor jest pod silnym wrażeniem inscenizacji swojej komedii. O Dygatównie wyraża się w superlatywach, z całego londyńskiego zespołu jest bardzo zadowolony. Koncepcja reżyserska wydaje mu się bardzo szczęśliwa i konsekwentnie wykonana. Podkreśla, że również i w Kraju, gdzie "Przygoda" na scenie warszawskiej osiągnęła już ponad 100 przedstawień, jest ona bardzo dobrze wystawiona i wyreżyserowana. Trudno mu jest porównywać poziom przedstawienia warszawskiego i londyńskiego - po prostu dlatego, że tu i tam wystawienie jest inne - inna koncepcja reżyserska, inna interpretacja aktorska (dotyczy to przede wszystkim sposobu prowadzenia dialogu). Ta inność przedstawień sprawiła autorowi wielkie zadowolenie. Pragnąłby szczerze aby reżyser i aktorzy przedstawienia warszawskiego mieli możność zobaczenia inscenizacji londyńskiej i odwrotnie. Obie strony skorzystały by na tym niewątpliwie. L. H. Morstin ma zamiar zaprosić londyński zespół "Przygody" na gościnne występy do kierowanego przez siebie Teatru "im. Heleny

Modrzejewskiej" w Zakopanem. Pewien jest, że spotkał by się on z entuzjastycznym przyjęciem zarówno ze strony kolegów aktorów, jak i publiczności, której w sezonie napewno by nie zabrakło. Chętnie widział by wystawienie w tym teatrze Szaniawskiego "Kowala, pieniędzy i gwiazd", przez londyńskich aktorów o sukcesie, których w tej sztuce wiele już słyszał. Eksperyment był by tym ciekawszy, że teatr zakopiański w obecnym sezonie również wystawiał tę sztukę. Pan Morstin nie wątpi, że aktorzy londyńscy z zadowoleniem przyjmą jego zaproszenie. Obawia się tylko, że względy formalno-paszportowe (większość londyńskich aktorów jest na Travel Documentach) mogą uniemożliwić zrealizowanie tych planów.

KONTAKTY EMIGRACJI Z KRAJEM NAKAZEM CHWILI

Nasz rozmówca jest zdania, że stały kontakt kulturalny między emigracją a Krajem jest rzeczą niezmiernie wskazaną i korzystną dla obu stron. Po latach dosyć szczelnego odcięcia Polski od kultury zachodniej, przyjazdy elementu twórczego z emigracji dały by Krajowi wiew nowych prądów, krystalizujących się na Zachodzie, a ludziom z emigracji kontakt z żywą mową polską, żywym człowiekiem i aktualnymi problemami Polski dzisiejszej. Szczerze namawia, zwłaszcza ludzi teatru, by odwiedzali Polskę i to nie na krótki wypoczynkowy pobyt, ale na dłuższy okres stażu zawodowego. - Może w ramach zorganizowanej wymiany między Krajem a emigracją. Za pożądane w szczególności uważa przyjazdy reżyserów, których, ze względu na silne, po Październiku zwłaszcza, ożywienie ruchu teatralnego, w Polsce jest wielki brak. Przykładem ożywienia jest fakt, że własne teatry posiadają takie "prowincjonalne miasta" jak Rzeszów czy Bielsko i to teatry z prawdziwego zdarzenia z dużymi ambicjami artystycznymi i własnymi koncepcjami twórczymi.

Do odwiedzenia Kraju p. Morstin gorąco namawia zwłaszcza swego osobistego przyjaciela, dr. L. Kielanowskiego, którego wysoko ceni jako reżysera i znawcę teatru. Wysoką opinię u wielkiego miłośnika i znawcy teatru zdobył sobie dr. Kielanowski na długo przed wojną, kiedy jako reżyser i wykonawca tytułowej roli współpracował z p. Morstinem przy wystawieniu jego sztuki "Kopernik" Opinię tą potwierdziło londyńskie przedstawienie "Przygody Florenckiej". Nasz rozmówca podkreśla różnicę warunków w jakich odbywały się te dwa przedstawienia. "Kopernik" - monumentalne widowisko - naprzód w Krakowie na mieszczącym 5 tysięcy widzów Dziedzińcu Wawelskim, potem przy podobnej scenerii na gościnnych występach w Rumunii, Bułgarii i Jugosławii; "Przygoda Florencka" - na ciasnej, ledwie mieszczącej aktorów i rekwizyty, scence w "Ognisku" londyńskim. W tak różnych warunkach z powodzeniem poruszać się potrafi tylko dużej klasy reżyser. Współpracował jeszcze Kielanowski z Morstinem tuż przed wojną, przygotowując na otwarcie sezonu teatralnego w Wilnie "Obronę Ksantypy". Wybuch wojny przerwał próby i dopiero po kilkunastu latach p. Kielanowski wystawił te sztukę z innym innym zespołem i w odmiennych warunkach w teatrze emigracyjnym w Londynie.

OŻYWIENIE RUCHU TEATRALNEGO

Mówiąc o życiu teatralnym w Kraju, p. Morstin podkreśla przede wszystkim wysoki poziom publiczności:

- Publiczność w Polsce kocha teatr, - mówi on - zna się na nim, ceni pracę aktorów i reżyserów, ale stawia im też, poważne wymagania. Każde dobre przedstawienie ma zapewnioną widownię zarówno w stolicy i dużych miastach polskich, jak i na głębszej prowincji. Przykładem zainteresowania jest choćby, wspomniane już, przekroczenie stu przedstawień "Przygody Florenckiej" w Warszawie i powodzenie jej w Łodzi. Wrocławiu, Rzeszowie i Bielsku.

Na marginesie tego sukcesu, p. Morstin wspomina o tym, że w specjalnym programie, wydanym na setne przedstawienie warszawskie, zamieszczona została obszerna recenzja z wystawienia tej sztuki przez teatr emigracyjny w Londynie. - Dowód wysokiego uznania dla pracy emigracyjnego zespołu, a zarazem przykład głębokich przemian, jakim uległo życie kulturalne po Październiku.

Za najsłabszy odcinek polskiego życia teatralnego uważa p. Morstin niski poziom, a w pewnej mierze nawet brak poważnej krytyki teatralnej. (Jak widać ta bolączka nie jest wyłącznym udziałem emigracji - przypisek K. L. i M. W.).

Przemiany październikowe wywarły głęboki wpływ na polski teatr. Przejawia się to nie tylko wspomnianym już ożywieniem teatrów prowincjonalnych, lecz również znaczną poprawą repertuaru teatrów stołecznych, które wystawiały ostatnio szereg ciekawych sztuk współczesnych zarówno pisarzy polskich, jak i zagranicznych. Zwiększyła się też znacznie ilość premier w sezonie. Sztuki idą po rozsądnym okresie 2-3 miesięcy prób, a nie, jak dawniej, po 6-9 miesiącach.

Jeszcze w ciągu czerwca poraź pierwszy po wojnie na scenie warszawskiej ukaże się wznowienie "Obrony Ksantypy". Pan Morstin skrócić musi swój pobyt w Londynie, by zdążyć na tę premierę.

Z wielkim sentymentem opowiada nam p. Morstin o "swoim" teatrze zakopiańskim, którego jest kierownikiem literackim i prezesem zarządu. Jest to teatr, amatorski, ale angażujący dobrych reżyserów zawodowych dla przygotowania każdej z premier. Teatr "im. Heleny Modrzejewskiej" ma wysokie ambicje repertuarowe i

zdaniem p. Morstina, poważne osiągnięcia artystyczne. Teatr korzysta z opieki i pomocy Zakopiańskiej Rady Narodowej.

PRZEMIANY PAŹDZIERNIKOWE

Znaczna część naszej rozmowy poświęcona była sytuacji na polskim rynku wydawniczym. Nasz rozmówca, jako przykład zaszłych po Październiku przemian na tym odcinku, wymienia m. iii ukazanie się szeregu jego utworów, które w poprzednim okresie nie miały szans dotarcia na półki, księgarskie. W ciągu ostatnich dwóch lat wydane zostały w Polsce następujące utwory Morstina: "Spotkania z ludźmi' , "Rycerze Antychrysta" (dramat odznaczony na Międzynarodowym Konkursie Dramatycznym w Bregencji), "Opowieści Greckie" (książka dla młodzieży wydana w dużym nakładzie), "W Kraju Latynów" (pierwsze powojenne wydanie). .W najbliższych tygodniach ukaże się w sprzedaży "Przygoda Florencka". Nasz rozmówca zwraca jeszcze uwagę na wielkie powodzenie w Polsce wszystkich wydań pisarzy emigracyjnych.

Pod koniec naszej rozmowy mówimy jeszcze o warsztacie literackim Morstina. Niedawno wykończył on sztukę sceniczną "Pokonana buntownica". Słuchacze londyńscy będą mieli okazję zapoznania się z fragmentami tej sztuki na wieczorze autorskim, który odbędzie się 13 b. m. w "Ognisku". Dr. Kielanowski myśli o wystawieniu jej jesienią b.r. Wykończona dopiero w ostatnich tygodniach sztuka nie była jeszcze nigdzie grana ani publikowana. Została już natomiast przetłumaczona na francuski i autor pertraktuje o wystawienie jej w Paryżu. Istnieją poważna szanse, że pertraktacje te zostaną sfinalizowane w czasie pobytu p. Morstina w Paryżu, dokąd wstępuje on w drodze powrotnej do Kraju. Do pertraktacji tych przywiązuje wielką wagę, chcąc przełamać opory na jakie ciągle jeszcze napotykają próby wystawienia sztuk polskich pisarzy współczesnych w stolicach zachodnich.

Kończąc relację z tej rozmowy chcieliśmy raz jeszcze podziękować L. H. Morstinowi za poświęcenie nam cennego czasu oraz za zgodę na zrelacjonowanie jej czytelnikom "Odgłosów".

Rozmowę przeprowadzili: K. L. i M. W.

(relacja autoryzowana przez L. H. Morstina)

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji