Artykuły

"Noce narodowe"

Sztuka o Mickiewiczu na emigracji

Nie pojawił się dotychczas na obczyźnie utwór dramatyczny, którym można by godnie uczcić setną rocznicę zgonu Adama Mickiewicza. Dlatego prowadzony przez Zrzeszenie Artystów ZASP "Teatr Polski" pod dyrekcją artystyczną S. Belskiego i L. Kielanowskiego sięgnął po sztukę napisaną w Kraju, która w ubr. zeszła ze sceny. Są to "Noce narodowe" napisane w latach 1947-1953 przez Romana Brandstaettera, wystawione na wiosnę 1954 r. Przyszły one po cyklu sztuk osnutych na tematach historycznych, jak "Król i Aktor" (Stanisław August i Bogusławski) z 1951 r., "Znaki Wolności" (Sułkowski) z 1952 r. "Kopernik" z 1953 r.

Treść "Nocy " autor wziął z najsmutniejszego okresu życia Adama Mickiewicza - jego współpracy z Towiańskim. Okres to trudny do wyświetlenia zapewne z powodu zatarcia wielu śladów przez syna Adama - Władysława Mickiewicza. Przyczynkami do niego były studia Charkiewicza i ks. Desmettresa o Towiańskim i Boya-Żeleńskiego - o Ksawerze Deybel. Brandstaetter poszedł w kierunku przez nich wyznaczonym, skłaniając się ku przedstawieniu Andrzeja Towiańskiego, ziemianina z Wileńszczyzny, który poczuł w sobie mistyczne powołanie do zbawienia Polski i ludzkości, jako zwykłego szalbierza, sadystę czy erotomana, i domniemanego agenta carskiego. To nie jest jedyna licencja dramatica, której autor był w prawie się dopuścić.

Ksawerą Deybal, która przez kilka lat przebywała w domu Mickiewicza, wypadła jako agentka Towiańskiego, nasłana do śledzenia poety, która w końcu razem z Martą - demaskuje rzekomego "mistyka". Celina z Szymanowskich Mickiewiczowa pokazana jest w świetle odmiennym od dotychczasowej o niej legendy, - nie jako kobieta tylko ckliwa i pospolita, zły duch poety, który odwiódł go od pisania, ale jako nieszczęśliwa żona, odsunięta przez intrygi i chorobę od męża, choć pragnęła być zawsze jego natchnieniem.

Odsunięcie się od Mickiewicza kierownictwa emigracji z ks. Czartoryskim na czele, bieda, choroba żony, beznadziejna sytuacja ogólna, aż do utraty z powodu Towiańszczyzny, katedry w College de France, przy swarach emigracji stwarza ponury nastrój. Dzieje się to w 10 do 15 niemal lat po klęsce 1831 r. Brandstaetter w swej sztuce ograniczył się zasadniczo do przedstawienia samej sprawy stosunku Towiańskiego, Ksawery Deybel i Celiny do Mickiewicza, nie wprowadzając szerszego tła emigracyjnego do swego dramatu. Samą akcją, raczej obrazami niż ciągłym tokiem dramatycznym prowadzi po kilku torach: zbliżenia a potem zerwania z fałszywym "mistrzem", zerwanie z Ksawerą i pogodzenia z żoną, wreszcie przeobrażenia się poety-mesjanisty w organizatora czynu zbrojnego. Wchodząc na drogę czynu Mickiewicz przezwycięża swój dramat wewnętrzny, polegający na tym, iż wszystkie jego dążenia zachowywały wielkość w sferze fikcji poetyckiej, a rozbijały się w nicość w zetknięciu z życiem.

Zainscenizowana przez L. Kielanowskiego sztuka (po pewnych skrótach i pominięciu dorobionego na scenę krajową na potrzeby komunistycznego reżymu epilogu, w którym mickiewiczowski zwrot do czynu miał być zachętą do współdziałania widza z reżymem) stanowi pierwszą próbę skorzystania przez teatr emigracyjny z powojennej twórczości w Kraju. Biorąc pod uwagę fakt powstania sztuki w kraju zrozumiałe jest jedynie ujemne naświetlenie życia emigracji i skupienie całej uwagi na okresie życia Mickiewicza niezwiązanym z istotną twórczością poetycką.

Scenicznie "Noce narodowe" przygotował zespół nadzwyczaj starannie i udatnie. Oprawę scenograficzną opracowała Halina Żeleńska. Kotarami, kilku elementami dekoracyjnymi, jak Kapliczka u Towiańskiego, fotel i klawikord u Mickiewicza, oraz przy zachowaniu okna, jako elementu dla całego widowiska, doskonałymi kostiumami i wystudiowanymi rekwizytami dekoratorka osiągnęła właściwy sobie wysoki poziom celowości artystycznej i tymi bardzo oszczędnymi środkami wydobyła styl i atmosferę odtwarzanej epoki. Nastrój podkreślony był nadto dobrze zastosowaną ilustracją muzyczną z utworów Szopena. Zgrane z całością były też efekty świetlne brzasku, czy nocy, i oświetlenia wnętrz, jako należytego tła przedstawienia sylwety głównego bohatera.

Adama Mickiewicza odtwarzał Stanisław Belski, który niedawno występował w roli Sokratesa i stąd można sądzić, że specjalizuje się w aktorstwie portretowym. Dzięki doskonałej masce (znacznie lepszej od odtwórcy krajowego roli - Józefa Karbowskiego) i pozowaniu się odtworzył kilka popularnych dagerotypów z epoki, oddając oszczędnymi środkami aktorskimi smutne skupienie starzejącego się poety. Matowość głosu aktora i odmienność jego usposobienia od odtwarzanej postaci odebrały tyradom (o losie umęczonej Polski przez zaborcę czy porywie do czynu zbrojnego) blask, którego widz polski musi się spodziewać po wizerunku największego mistrza słowa, porywającym za młodu improwizacjami, ą potem wykładami.

Znakomita odtwórczyni "Ksantypy" w sztuce Morstina - Irena Korab-Brzezińska gra tutaj rolę o mniejszej rozpiętości, Ksawery Deybel, ale niemniej przez to wdzięczną dla aktorki. Subtelnie wy-cieniowana wypadła w jej interpretacji postać tajemniczej kobiety w mocno dwuznacznej sytuacji. Epizodyczna postać Marty - służącej Towiańskiego przypadła p. K. Belskiej, która dużo wyrazu wydobyła skupioną mimiką.

Z ról kobiecych niewątpliwie na czok: wysunęła się tu kreacja Krystyny Dygat która- jako żona Mickiewicza - stworzyła postać niezwykle celną. Dała pełną poezji sylwetę nieszczęśliwej kobiety, osamotnionej i ginącej w cieniu genialnego męża. Ani jeden z akcentów dramatycznych w tej roli nie został sforsowany i ani jeden nie był stracony. To niewątpliwie najdoskonalsza rola utalentowanej aktorki, wykazująca, jak cennym medium może być ona w rękach wytrawnego reżysera.

Mocną rolę stworzył też Z. Rewkowski jako Andrzej Towiański. Charakteryzacją nie ustępuje odtwórcy tej roli w Kraju - R. Niewiarowiczowi, ruchami i nawet głosem skrzekliwym zarysował na-poły demoniczną, napoły szalbierską osobowość świętoszkowatego "mistyka", świetnie udającego uduchowienie, ale umiejącego też z dziką brutalnością przechodzić od wzniosłości do trywialności. Może w tych ostatnich akcentach wychodzących w skrócie scenicznym groteskowo aktor poszedł nazbyt wiernie za suchym tekstem, nie interweniując bardziej własną inwencją. Warunki sceny emigracyjnej zmusiły inscenizatora do skreślenia roli służącej Mickiewiczów - Lucyny i sceny z grupą towiańczyków.

W całości ta interesująca sztuka została pierwszorzędnie wystawiona, co jest w dużym stopniu zasługą reżysera L. Kielanowskiego, który podjął ten eksperyment nawiązania do twórczości teatralnej w kraju. Choć "Noce " nie są ani porywające, ani głęboko wstrząsające, stanowią poważny przyczynek do uczczenia rocznicy mickiewiczowskiej. Jednocześnie na przestrzeni niespełna półrocza są trzecim nieprzeciętnym osiągnięciem teatru na emigracji ("Obrona Ksantypy", "Dzień Dominika", "Noce..."). Jeśli do takiego poderwania się artystycznego teatru poza krajem trzeba było jego upadku, o czym tyle było mowy, to raz jeszcze sprawdza się zasada, że nie ma tego złego, coby...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji