Artykuły

Brave, Malta i ...

Duża część "brejwa" to imprezy pomocowe, wspieranie fundacji walczących o prawa wykluczonych narodów świata, dochód z biletów idzie na tego typu zbożne cele. Oto co dziś tworzy niesamowicie pozytywny wizerunek dużej imprezy i nowoczesnego i europejskiego miasta - pisze Marceli Rozwadowski w swoim blogu - A w Lublinie - festiwal festiwali, niewielkich, tanich, często nierównych, z budżetami jednej którejś części takich brejwów i malt.

Jak zwykle w sezonie mnogość festiwalowa. Przyglądam się naszym wykwitom, obserwuję kilka pozalubelskich (niestety znów platonicznie, bez bliższego kontaktu). Mocny program Malty, właśnie się zaczyna. No i wrocławski Brave. W kilku najprostszych punktach porównywanie tutejszych i nietutejszych imprez wzbudza niezdrowe odruchy. Choćby informacja. Ze strony internetowej "brejwa" w zakładce "teczka festiwalowa" ściągnąć można to, co trzeba, także i np folder. A w folderze - coż za zaskoczenie i miła odmiana - żadnych dętych, pustosłownych przemów pana prezydenta, marszałka, głównego sponsora, tylko osobiste uwagi szefa festiwalu - Brala. Zresztą cała oprawa "brejwa", plakat, dopracowanie, styl i elegancja folderu, strony - na wysokim poziomie. Tymczasem tu u nas, na zakończonych własnie Sąsiadach, plakat jest tanim koszmarkiem, folder rozpoczyna się od zdjęć VIPów i ich bambastycznych przemów na cztery chyba strony, a każda jest tak samo mdła, powtarzająca te same gimnazjalne frazesy o Szekspirze, jaki to on swój chłop, a tej jego sztuki do śmichu no i do łez. Zdjęcia w folderze walą pikselami po oczach. Strona internetowa - pożal się Boże. I tak dalej...

I jeszcze coś. Duża część "brejwa" to imprezy pomocowe, wspieranie fundacji walczących o prawa wykluczonych narodów świata, dochód z biletów idzie na tego typu zbożne cele. Oto co dziś tworzy niesamowicie pozytywny wizerunek dużej imprezy i nowoczesnego i europejskiego miasta. Mądry (przy okazji sprytny) gest. No i mądrość wycofania się z pierwszego rzędu sponsorów i władz miasta. Zamiast pchać się na afisz, nie za bardzo zresztą mając cokowiek świeżego do powiedzenia, ustawienie się w cieniu. Przecież i tak wiadomo, że Brave to Wrocław, że Wrocław ma swoje władze, które konsekwentnie stawiają na Brave i na Brala, bo to wszystkim zainteresowanym wychodzi na dobre i się opłaca. Tak jak rozwijanie jednej, dwóch dużych, wyraźnie sprofilowanych, profesjonalnie przygotowanych imprez, niekoniecznie co roku (Dialog odbywa się co dwa lata).

A w Lublinie - festiwal festiwali, niewielkich, tanich, często nierównych, z budżetami jednej którejś części takich brejwów i malt. Mnogość rozporoszonych wydarzeń, mnogość mark, które sie nie mają szansy utrwalić, i na które coraz mniej chętnie przychodzą ludzie.

Nie wiem zresztą, czy taka kondensacja miałaby w przypadku Lublina sens. Sieć niewielkich lokalnych zdarzeń ma w sobie znacznie więcej uroku niż wysmażony, doskonały, ale nieco komercyjny w gruncie rzeczy, i z natury bardziej płytki produkt (choć Bral, przyznać trzeba, ma świadomość tego zagrożenia). Po prostu przeszkadza mi wszechobecna taniość i bylejakość, bo ja po prostu widać, wyłazi na kazdym kroku, jak nie przymierzając pakuły, sklejka, folia - zamiast porządnych nieco droższych i mniej fasadowych materiałów. Jak rozwiązać tą kwadraturę koła, nie stać się nijakim, ani lokalnym, ani europejskim?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji