Artykuły

Kto się wzruszy w naszym mieście?

Nie oczekiwałam, że "Nasze miasto" będzie wydarzeniem sezonu. Trzeba dać trochę czasu nowej dyrekcji i odnowionemu zespołowi Autor sztuki umieścił akcję w "wiecznej teraźniejszości". W poznańskim przedstawieniu okazała się ona obszarem dość archaicznym.

Wilder napisał sztukę o sprawach najprostszych i najważniejszych. O codzienności, miłości i śmierci. Naszkicował kilka obrazków z życia mieszkańców małego, amerykańskiego miasteczka z nadzieją, że będą one czytelne i wzruszające dla wszystkich mieszkańców wszystkich miasteczek i miast. Makrokosmos w mikrokosmosie. Każdy przecież kochał, każdy kiedyś umrze. Najtrudniej jednak prawdziwie mówić o sprawach najprostszych.

W przedstawieniu Jana Błeszyńskiego drażniła mnie pantomimiczna konwencja gry bez rekwizytów. Inscenizacyjny pomysł inspirowany teatrem chińskim - awangardowy pół wieka temu - dzisiaj trąci myszką. Współczesnemu widzowi nie trzeba już - mam nadzieję - łopatologicznie tłumaczyć, gdzie kończy się jeden ogródek, a zaczyna drugi. Nie musi on "widzieć" kur pani Gibbs ani kubków i talerzy pani Webb. Skoro jednak Wilder tak swoją sztukę napisał,to trzeba było dłużej popracować nad warsztatem aktorskim, żeby sztuczne i puste gesty nie raziły. Nie przypominały przedstawienia operowego.

Od początku wieku zmienił się trochę świat. Inaczej ze sobą rozmawiamy, inne mamy problemy, żyjemy szybciej, może powierzchowniej. Warto nam przypominać, że to wszystko się skończy, że trzeba pamiętać o ludziach, którzy odchodzą tak szybko. Trzeba to jednak robić bliskim nam językiem. Szczególnie w teatrze, bo on obnaży każdy fałsz, każdą sztuczność, zostawiając banał, melodramat Jedna scena w tym spektaklu mnie poruszyła. Pogrzeb Emilki. Zmarli zasiadający na szarych krzesłach. Orszak żałobny pod czarnymi parasolami. Tylko obraz. Prosty, ale sugestywny i piękny.

To przedstawienie uratowała dla mnie Lucyna Winkel. Nie rola Emilki zrobiła na mnie wrażenie, ale to, że ktoś pierwszy raz od dawna nie umiał ukryć radości i wzruszenia po spektaklu. Oklaski nie były szczególnie gorące, ale łzy prawdziwe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji