Artykuły

"Krum" - sztuka kryzysu

- XX wiek demaskuje pewne mity, a jednym z nich jest mit matki. Bo za tym mitem ukochanej rodzicielki może też stać wiele i to niekoniecznie pozytywnych treści - mówi KRZYSZTOF WARLIKOWSKI, przed dzisiejszą [3 marca] premierą "Kruma".

"Krum" to utwór jednego z najważniejszych izraelskich dramaturgów - Hanocha Levina.

Dziś w TR Warszawa odbędzie się polska premiera sztuki izraelskiego pisarza Hanocha Levina pod tytułem "Krum" [na zdjęciu]. Przedstawienie, wyreżyserowane przez Krzysztofa Warlikowskiego, jest koprodukcją TR Warszawa i Starego Teatru w Krakowie.

Izabela Głowacka: - Po "Dybuku"znów zajął się pan tematyką żydowską. To zamierzone działanie?

Krzysztof Warlikowski: - Moja adaptacja sztuki "Krum" nie ma nic wspólnego z tematyką żydowską. Pojawia się tu tylko izraelski autor. Nie doszukiwałbym się żadnych analogii.

- Wspominał pan, że "Krum" to historia pewnego kryzysu...

- To jest konkretna historia czterdziestoletniego mężczyzny, który wraca do kraju z bagażem przykrych doświadczeń. Jemu się po prostu nie udaje życie. A dodatkowo umiera mu matka. Jest to więc sztuka o pewnym kryzysie w kraju, w społeczeństwie, ale również o kryzysie wynikającym z niemożności odnalezienia swojego miejsca we wszechświecie. Jeśli traci się ważną część siebie, nie ma się rodziny i ma się czterdzieści lat, to człowieka nachodzą pewne metafizyczne lęki.

- Jedną z najważniejszych postaci w tej sztuce jest matka, która pokazana jest w sposób niekonwencjonalny.

- XX wiek demaskuje pewne mity, a jednym z nich jest mit matki. Bo za tym mitem ukochanej rodzicielki może też stać wiele i to niekoniecznie pozytywnych treści. Za matką może stać na przykład choroba - tego typu historie przedstawiała chociażby noblistka Elfriede Jelinek. Takie tematy pojawiały się już w tragedii antycznej, i tym bardziej ważne są w tekstach współczesnych.

- Czy dla pana jest to sztuka w jakimś sensie autobiograficzna?

- Od trzydziestego roku życia robię teatr i robią go ze mną ludzie, którzy startowali w tym samym czasie. Mam tu na myśli Jacka Poniedziałka, Stanisławę Celińską, która jest dla mnie taką matką w każdym z przedstawień, które robimy. I myślę, że powoli my wszyscy dojrzewamy do pewnych pytań. Do pytań, na ile jesteśmy stąd, na ile potrafimy się wywiązać ze swoich obowiązków wobec życia, wobec matki właśnie...

- Pana sztuki stają się głośnymi wydarzeniami artystycznymi, ale łatwiej je zobaczyć na zagranicznych festiwalach niż w TR Warszawa. Czy z "Krumem" będzie podobnie?

- To są koszty każdego przedsięwzięcia, związane z oświetleniem, wynajmem sali, na które polskiego teatru dzisiaj nie stać. Oczywiście, wolimy grać w teatrze, ale to wszystko odbywa się na przykład kosztem ograniczenia widowni - TR Warszawa to przecież bardzo malutki teatr. Mogę tylko mieć nadzieję, że dyrekcja i władze miasta pomogą. Bo problem jest właściwie wyłącznie ekonomiczny.

Przedstawienie powstaje w koprodukcji ze Starym Teatrem w Krakowie. Premiera w Krakowie 12 marca na Scenie Kameralnej.

Krum

Hanoch Levin, tłum. Jacek Poniedziałek, reż. Krzysztof Warlikowski, muz. Paweł Mykietyn. Występują m.in.: Krum - Jacek Poniedziałek, Matka - Stanisława Celińską, Truda - Maja Ostaszewska, Cica - Danuta Stenka, Tugati - Redbad Klynstra.

Krum powraca do rodzinnego miasta, w którym czeka na niego matka, przyjaciele i cała społeczność. Świat, który zastaje, jest dotknięty paraliżem. Krum wydaje się postacią najbardziej bierną. Postawiony w sytuacji widza, który na chwilę zawiesza swoją tożsamość i całkowicie poddaje się iluzji, Krum ogląda jak we śnie zrealizowany w formie teatralnego spektaklu katalog swoich marzeń i obaw.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji