Artykuły

W kręgu "Operetki"

Chciałoby się rzec: Miasto?! - fryzjer, kościół, restauracja, bram cztery ułomki. "PAŁAC książąt Himalaj i gdzieniegdzie domki... Zaczyna toczyć się gra. Zderzają się z sobą groteskowe figury arystokratycznego towarzystwa. Są prowadzone ostrym, karykaturalnym gestem i takąż intonacją. Ale obok nich pojawiają się postacie z innego bo realistycznego wymiaru: Albertynka z rodzicami i kapitalny epizod Ks. Proboszcza w wykonaniu E. Zaorskiego. Muzyka pobrzmiewa operą i music-hallem, operetką i rewią z lat dwudziestych. Poznajemy mistrza Fiora (Bernard Krawczyk), który swym wyglądem wnosi estradową modę naszych dni. Tak oto przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zostały stopione w jednym akcie; choć nie w jednym rytmie i celu. Błazeńskie figury książęcej pary, Szarma i Firuleta są groteskowe, śmieszne do pewnego momentu. Potem szyderstwo karykatury zaczyna słabnąć, postacie zaczynają być żałosne, a nawet na swój sposób melancholijne.

Jerzy Zegalski skontrował groteskę arystokratycznej elity "normalnością" Fiora. Po co? Mistrz mody Fior to nie tylko ten, który powinien panować nad czasem, to przede wszystkim ten, który jest spełnieniem ludzkich nadziei, często najbardziej egoistycznych; on ma dać człowiekowi złudzenie, miraż w wartość którego człowiek wierzy. Ma być personifikacją - potwierdzeniem ludzkich marzeń, nadziei i chęci. Jest w tym nuta romantyzmu. Ale Fior okazuje się bezradny. Nie wie czy jest sens, projektować nogawki, bo nie wiadomo czy za lat 10 będą w ogóle w użyciu. Czas jest niepokonany.

Tajemnica ludzkich dokonań, składających się na historię, okazuje się być nieprzenikniona. W takim razie czy w rozwoju ludzkich dziejów są jakieś wartości stałe, bez których człowiek nie może swobodnie egzystować? Inscenizacja Jerzego Zegalskiego - jak sądzę - daje na to pytanie odpowiedź. Jego interpretacja "Operetki" Gombrowicza w moim odczuciu to teatralnie polifoniczny dyskurs o ludzkiej potrzebie prawdy i złudzenia jako najgłębszej istocie mechanizmu tworzenia historii przez człowieka. Argumentem tej tezy jest scena, w której czołowe ideologie XX wieku komunizm i faszyzm a także przedstawiciele narodów, racji i religii uklękli przed trumną z "nagą" Albertynką. Nagość to nie tylko biologia, szerzej Natura. To przede wszystkim szczerość i otwartość, sprawiedliwość oraz nie zakamuflowana rzeczywistość. Rzymianie na te trzy pojęcia: rzeczywistość, sprawiedliwość, szczerość mieli jedno słowo: Veritas - Prawda... Sens mechanizmu kreacji historycznego świata polega na wierze. I nie na darmo Jerzy Zegalski kluczową sceną swojej "Operetki" zorganizował przestrzennie w formie ołtarza i żarliwie modlących się ludzi.

Nie ma innej wartości prócz wiary, która dostatecznie głęboko motywowałaby sens ludzkiego działania. Inscenizator prócz wątku etycznego w swoim przedstawieniu wyraźnie zaakcentował wątek historyczno-polityczny. Osobiście mało mnie obchodzi czy jest to zgodne z sugestiami Gombrowicza czy też nie. Natomiast obchodzi mnie, i to bardzo, czy i na ile spektakl jest żywy i trafia do psychicznych potrzeb widza. Niezwykle klarowne i czyste przeprowadzenie scenicznej analizy problemu władzy nad i władzy mimo, na przykładzie stosunków służby i arystokracji ma nie tylko historyczne odniesienia. Panowanie nad jest synonimem siły, panowanie mimo sygnalizuje symptomy nadchodzącego rozkładu (sceny czyszczenia butów). Katowicka "Operetka" Witolda Gombrowicza jest udanym i bardzo interesującym dziełem teatralnym o dużym ładunku emocjonalnym oraz intelektualnym. Niestety dokładna interpretacja przekracza ramy tej recenzji, a szkoda!

W podjęciu pierwszej na Śląsku premiery "Operetki" widać wybór znamienny. Dyrektor Zegalski prowadzi nie tylko ciągłą reedukację śląskiego widza poprzez prezentacje najpoważniejszych dzieł klasyki polskiego i światowego dramatu współczesnego, ale przede wszystkim stopniowo, krok po kroku buduje zespół teatralna z prawdziwego zdarzenia, wyznaczając mu coraz wyższe zadania i osiągając coraz lepsze wyniki. To prawda, że nie wszystkie premiery Jerzemu Zegalskiemu się udały, lecz po to by dokładnie poznać możliwości każdego aktora z tak licznego zespołu trzeba go obsadzać w różnorodnych rolach. I przychodzi za to często płacić... Ale trzeba sobie ciągle powtarzać, że bez cierpliwości i.. odwagi, teatru zbudować się nie da. O tym muszą pamiętać wszyscy, którzy o teatrze decydują.

"Operetka" J. Zegalskiego jest sukcesem młodego zespołu i choć można dyskutować naci kilkoma rozwiązaniami inscenizacyjnymi (np. wprowadzenie playbecku, koncepcja i wykonanie roli Fiora i Albertynki oraz wykonawstwo muzyczne) to jedno nie ulega kwestii: miejscami znakomite wykonanie ról wiodących (Jacenty Jędrusik, Wiesław Kańtoch, Roman Michalski, Maria Stokowska, Adam Baumann), a zwłaszcza epizodów (Wiesław Grabek, Danuta Morawska, Ryszard Zaorski, Emir Buczacki) i scen zespołowych. Ciekawa inscenizacja znów przekonuje katowicką publiczność do jej teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji