Artykuły

"Fantazy"

"FANTAZY" - jeden z najwspanialszych dramatów w całej polskiej literaturze zaprezentowany został w największym teatrze na małym ekranie.

Ta tragifarsa, czy jak kto woli komedia z elementami farsy i tragedii, przepojona subtelnością, miłością romantyczną i znaczną dozą ironii, ma przebogatą tradycję w polskim teatrze, tarana niemal od stu lat zapisała się w kronice scenicznej wielkimi kreacjami aktorskimi.

O "Fantazogo" toczyły się stale spory, wybuchały żarliwe dyskusje. Dotyczyły one samej konstrukcji dramatu, jego wymowy społecznej oraz dwojga bohaterów - Idalii i Famtazego. W ciągu tych lat Fantazy raz był człowiekiem bez wad, to znowu, skończonym kabotynem, jednoznacznie negatywną postacią.

Dziś raczej skłonni jesteśmy traktować go jako postać bardziej złożoną, wielowymiarową. Jako człowieka zdającego sobie sprawę ze swych czynów i już przez to samo szukającego drogi, miejsca w życiu i jakiejś prawdy. Fantazy traktuje siebie z ironią, chwilami z tragiczną ironią. To człowiek pełen wdzięku osobistego, nieprzeciętnej inteligencji, to człowiek, który sam siebie co chwila kompromituje, ale na pierwszy rzut oka sprawia sympatyczne wrażenie.

Gustaw Holoubek odniósł wielki sukces w tej roli przed dziesięcioma laty w Katowicach. W telewizji ukazał się nam jako Fantazy oczerniony. Zbrzydzony zewnętrznie (bardzo niedobra charakteryzacja) i wewnętrznie. Cyniczny, pozbawiony uroku. Holoubek, jakikolwiek nakreśla portret, jest zawsze fascynujący, interesuje widza i prezentuje znakomite aktorstwo. Tak było i tym razem, ale wydaje się, koncepcja postaci tytułowej zaważyła bardzo na tej roli. Są to oczywiście odczucia subiektywne i na pewno dyskusyjne. Inna sprawa, ze Fantazy w inscenizacji telewizyjnej, wskutek zabiegów reżysersko-adaptacyjno-adiustacyjnych (w kilku miejscach zupełnie niezrozumiałych) odsunięty został w ogóle na dalszy plan i dlatego także miał mniejsze pole działania,

Idalia w interpretacji Wiesławy Mazurkiewicz była tylko bardzo egzaltowana, ale egzaltacja ta, całkowicie zewnętrzna, nie miała odpowiedniej podbudowy psychologicznej.

Diana - uosobienie dobroci, szlachetności, prawości, owa dumna polska panna, miała - w wykonaniu Anny Ciepielewskiej - jakiś niepotrzebny grymas zaciętości i zawziętości, co nie jest równoznaczne z wyniosłością i dumą.

Najpełniej, najprawdziwiej, najbardziej konsekwentnie wypadły dwie role zagrane pięknie, prosto, romantycznie (w najlepszych znaczeniu tego słowa) - Majora - Janusz Strachocki i Jana - Ignacy Gogolewski. Scenę śmierci Strachocki zagrał tak, że na długo pozostanie ona w pamięci widzów. Rola ta ma również bogate tradycje w polskim teatrze - Strachocki je wzbogacił.

Wreszcie słówko należy się idealnej odtwórczyni postaci Stelki - Irenie Szczurowskiej.

Jerzy Antczak, który tak znakomicie wprowadził widza w świat bohaterów Słowackiego - w "Kordianie" telewizyjnym, w "Fantazym" nie widział chyba konsekwentnej drogi, w każdym razie myśmy jej nie dostrzegli, z wyjątkiem postaci Majora i Jana, bardzo trafnie ustawionych. Dodatkową wątpliwość budzi sprawa tuszowania Wierusza, rytmu i rymów, zagubienia cudownej melodii poezji. Nieraz już tak i czyniono ze Słowackim. W "Fantazym" jednak podobny zabieg szczególnie razi i wpływa na zubożenie postaci. Poza tym takie prezentowanie utworu rymowanego w telewizji wprowadza w błąd i widza.

W "Fautazym" grali poza wymienionymi wyżej: Ewa Bonacka, Tadeusz Białoszczyński, Zdzisław Mrozowski i Igor Śmiałowski. Scenografia Adama Kiliana. Reżyseria TV Joanny Wiśniewskiej.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji