Artykuły

Pożegnanie z tańcem

310 Krakowski Salon Poezji. Wiersze Aleksandra Wata czytali: Beata Paluch i Krzysztof Orzechowski. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Nawet gdybym znał profesjonalną nazwę choroby, która Aleksandrowi Watowi kazała się zabić w 1967, nie zdradził bym jej. Aptekarska fachowość zawsze spłaszcza pojedyncze przerażenie.

Dajmy na to: paradentoza. Człowiek żre steki na śniadanie, obiad i kolację, gryzie bez wytchnienia, bo wie, że za chwilę wypad zębów, czyli nic, tylko kaszka manna; człowiek maniakalnie za całowanie się bierze, nawet gruntownym kaszalotem nie gardzi, albowiem ma czarną pewność, że jutro, góra za tydzień, nawet żaba go nie cmoknie; człowiek się szeroko śmieje, także na pogrzebach, rechocze jakby wszystko serem było, by ludzie zapamiętali jego pełną bieli gębę - a dentysta sobie, proszę ja was, siedzi, sylabizuje: "paradentoza", receptę na skuteczną pastę wystawia i generalnie znakomicie się, buc jeden, czuje. I co z nim zrobić? Lać w mordę?

Nie wiem, czy ból, który kazał Watowi się zabić, przybył nagle, w połowie życia, czy też snuł się pod skórą od urodzenia, tyle że niemrawo. Wiem, iż na początku słowa tańczyły w głowie Wata. Jak by ból był jeno miękkim szeptem. Mówię: "ból", bo nie chcę być lekarzem. Mówię: "taniec", gdyż wiem, że jak za literackimi krytykami rzeknę: "konwergencyjność", ewentualnie "proliferacyjność" - to w istocie powiem: "paradentoza". Taniec więc.

Zawrotny taniec futurystycznych słów Wata, gdy ból był jeszcze śmieszny. Taniec taki, jak w pierwszej części niedzielnego Salonu Poezji pląs twarzy, intonacji, dłoni Krzysztofa Orzechowskiego. Jak spacery Beaty Paluch, która z Orzechowskim czytała wiersze Wata. Albo jak wariacka gra Haliny Jarczyk i Jacka Bylicy - fortepianowa improwizacja na cztery ręce plus iście "warszawskojesienne" niepokojenie pałkami i pazurami wnętrza czcigodnego instrumentu. Radość? Tak. Nieogarniona radość liter, sylab, gramatyki, na głowie postawionych po jednej i po drugiej stronie "mopsożelaznego piecyka" Aleksandra Wata. I może jeszcze ta dobra refleksja u słuchających, myśl, że owszem, gada się w nadwiślańskim narzeczu, od rana do nocy, bez opamiętania, zwłaszcza w najbardziej duperelnych sprawach - lecz jednak słabo zna się nadwiślańskie narzecze.

Taki taniec. A po chwili, prawie na pstryknięcie - dojmujący spokój. Ból przyszedł do Wata - to wiertło fatalne, co kilka, kilkanaście razy na dobę masakrowało wnętrze czaszki i zmieniało skórę w plac nieludzkiej nadwrażliwości, w teren, gdzie nawet najlichszy dotyk był żarem. Przyszedł taki ból. I został. Słowom już nie był w głowie taniec. W język wlazła ciemność. Zaczęło się to, co nieuchronne. Samotność pękającej głowy, samotność skóry niedotykalnej. Przybywało popiołu w oczach. Ubywało piruetów zdań. I z każdym wierszem ubywało na Salonie piruetów recytatorskich.

Spokojnie sczezł filigranowy barok twarzy, intonacji, dłoni Orzechowskiego. Znieruchomiał spacer Paluch. Ich gardła wypuszczały już tylko bezradną surowość. Ten związek zgody między słowami Wata, na kanwie bólu coraz mocniej ascetycznymi, coraz skrajniej samotnymi, a sztuką czytania Orzechowskiego i Paluch - był sednem Salonu. Jego fabułą, jego rytmem, jego prawdą. Tak, sczezł filigranowy barok czytających głosów i ciał, muzyczny karnawał Jarczyk i Bylicy obrócił się w coś na podobieństwo nokturnu, plumkanego epitafium, ciemnej sonaty, pożegnania na cztery ręce i fortepian, elegii na odejście pana, co się zabił, by nie bolało.

Dojmujący Salon. Jeden z najlepszych. Może właśnie w tę stronę - nie wytworne czytanie, a delikatna inscenizacja na kanwie słów przeżytych do dna - winna rozwijać się idea Salonów? Na dwoje babka wróżyła. Lecz jeśli mieliby to robić artyści "orzechowsko" i "paluchopodobni" - jestem ostro za.

**

Teatr im. Juliusza Słowackiego. 310 Krakowski Salon Poezji. Wiersze Aleksandra Wata czytali: Beata Paluch i Krzysztof Orzechowski. Na fortepianie grali: Halina Jarczyk i Jacek Bylica. Gospodyni Salonu: Anna Dymna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji