Artykuły

Wrocław. Opera dla 15 tysięcy widzów

Już w piątek na Stadionie Olimpijskim premiera kolejnego superwidowiska Opery Wrocławskiej. "Turandot" Giacoma Pucciniego w reżyserii Michała Znanieckiego będzie wystawiana przez trzy dni na imponującej scenie o powierzchni 5 tys. m kw. Każdy spektakl obejrzy 15 tysięcy widzów.

To już 20. megaprodukcja Opery Wrocławskiej, ale pierwsza na stadionie. Pierwotnie "Turandot" miała być wystawiana na pergoli, ale okazało się, że multimedialnej fontanny nie można zabudować dekoracjami.

Scena na sportowej murawie jest jak dotąd największa, więc i scenografia musi być odpowiednich rozmiarów - będzie kilometrowej długości mur chiński, o szerokości czterech metrów i wysokości siedmiu, wyrastający z płaszcza tytułowej chińskiej księżniczki. A to jeszcze nie wszystko - po bokach sceny staną dwie 10-metrowe makiety przedstawiające chińskich wojowników. W spektaklu weźmie udział 600 statystów, grających znieruchomiałą przez większość czasu terakotową armię. Będzie też miejsce na efekty multimedialne i pokaz sztucznych ogni. Każdy spektakl zobaczy ok. 15 tysięcy widzów.

Obejrzą historię okrutnej chińskiej księżniczki, która zadaje pretendentom do swojej ręki zagadki, a złą odpowiedź karze ścięciem głowy. Michał Znaniecki (zadebiutował w wieku 24 lat w mediolańskiej La Scali, we Wrocławiu zrealizował dotąd "Napój miłosny" Donizettiego i "Otella" Verdiego) osadził tę opowieść w scenerii skamieniałego miasta. Turandot wysysa z jego mieszkańców całą energię, zmieniając to miejsce w świat martwy, bezlitosny, pozbawiony uczuć i emocji. Reżyser przyznaje, że inspirował się chińskimi mitami i legendami. - Ale nie będę mówił w tym spektaklu o współczesnej polityce Chin, choć w przypadku tej opery jest to modne - zaznacza. I dodaje prowokacyjnie: - Nie lubię Pucciniego. I to bardzo.

Zaraz potem jednak tłumaczy: - To dlatego, że Puccini w swoich operach napisał wszystko, więc jako reżyser czułem się niepotrzebny. Jedynym wyjątkiem jest właśnie "Turandot", opera niedokończona. Znakomicie nadaje się na superwidowisko, są w niej zmiany nastroju, klimatu, a przy tym wiele pustek dramaturgicznych, które reżyser może wypełnić. Dlatego było to dla mnie wyzwanie. Prywatnie uważam, że "Turandot" powinna kończyć się śmiercią tytułowej bohaterki - tam, gdzie operę zakończył Puccini. Ale jeśli chodzi o potrzeby superwidowiska, to finał dopisany po śmierci kompozytora przez Franco Alfano świetnie się sprawdza - pojawiają się w nim cytaty z poprzednich aktów, widz je rozpoznaje i bawi się nimi.

Tomasz Szreder, który poprowadzi orkiestrę podczas spektakli na stadionie, dodaje: - To z całą pewnością najdoskonalsza opera Pucciniego. Z wyrafinowaną, pełną fantazji instrumentacją, zróżnicowaniem klimatów, barwy i brzmienia. A partia Turandot, choć nie stała się hitem, wymaga ogromnej ekspresji, utrzymywania napięcia przez długi czas.

Na scenie zobaczymy Georginę Lukacs (Turandot, na zmianę z Jewgienią Kuzniecową i Jolantą Żmurko), Janę Dolezilkovą (Liu na zmianę z Anną Lichorowicz), Luisa Chapę i Davida Righeschi (Kalaf), Wojciecha Śmiłka (Timur wymiennie z Piotrem Wołoszem i Radosławem Żukowskim).

Prezentacja na stadionie ma jednak ograniczenia - część publiczności ogląda artystów ze znacznego oddalenia. Dla nich zostaną zamontowane olbrzymie telebimy o szerokości 11 metrów, na których będzie można śledzić akcję. Wokół stadionu przygotowano ok. dwóch tysięcy miejsc parkingowych, będzie tam też kursowała dodatkowa komunikacja miejska - część widzów po zakończeniu spektaklu odjedzie autokarami, które będą poruszać się na trzech trasach: do placu Jana Pawła II, na Psie Pole i na dworzec PKS. Obok sceny powstanie zaplecze gastronomiczne - będzie można z niego skorzystać podczas trwającej 45 minut przerwy.

Na "Turandot" najlepiej w kombinezonie

Ewa Michnik przestrzega, żeby na premierę raczej nie zakładać wieczorowych toalet i butów na obcasie. Uspokajamy, że jedynie w przypadku "Turandot" na stadionie.

Powody są trzy. Po pierwsze, opera trwa długo, wieczory są bardzo chłodne i może padać. Po drugie, równo o godz. 21.15 nad stadion nadlatują eskadry krwiożerczych komarów, zdolnych przebić nawet najtwardszy dżins. Po trzecie teren stadionu jest wyboisty, więc łatwo połamać wysokie obcasy.

- Dlatego zalecamy zastąpienie sukienek i garniturów przeciwdeszczowymi grubymi spodniami i kurtkami - apeluje dyrektorka wrocławskiej opery. - A zamiast szpilek lepiej założyć buty sportowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji