Artykuły

"Beatrix Cenci" w oczach młodych recenzentów

Konkurs Teatru im. J. Słowackiego na recenzję ze spektalu "Beatrix Cenci" został rozstrzygnięty. Pierwszą nagrodę otrzymał Łukasz Mikłusiak z Lipnicy Wielkiej za pracę "Vanitas". II miejsce zdobył Jakub Goczał, a III Sabina Polak. Główna nagroda dla szkoły za największą ilość najlepszych prac w finale konkursu przypadła I LO w Wadowicach. Obok drukujemy fragmenty nagrodzonej recenzji - czytamy w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Łukasz Mikłusiak

Bearrix Cenci - kobieta i jej niepospolita uroda.przekleństwo. Biel zbrukana krwią. Ojciec Cenci - zgroza, sodomita i bezwstydnik. Matka Cenci - zdesperowana, lecz dumna. Fabrycy Cenci -gwałtownik i tchórz zarazem. Azo Cenci...

Strach... Zbrodnia... Szaleństwo...Obłuda...Niegodziwość... Zawiść... I... miłość utopio na w tej bezdennej otchłani, którą stale uzupełniają złe moce i sami ludzie. Ludzka natura wypełniona po brzegi ciemnością, skłonna do zła. Z niej wynikająca tragedia - diabelska farsa-przeszywający na wskroś czarci śmiech.

Na scenie można odczuć przeplatanie się dwóch światów, efemerycznego i materialnego, dzięki grze światła i cienia, obrazom wyświetlanym w tle. Całość spektaklu utrzymana jest w półmroku, przeciętym od czasu do czasu smugą światła o trafnej barwie. Momenty jasno oświetlone są jak błysk złowieszczej klingi, która rozdziera zasłonę i ukazuje grozę, wijącą się dotąd w mroku. Umysł zostaje rozdarty, wraca, to znowu oddala się od punktu widzenia przyjętego na początku. Na własnej skórze (a raczej duszy) dają się odczuć strach, rozpacz, beznadzieja, groza...

Spektakl utrzymuje w napięciu, lecz są sceny, które wręcz szokują, poruszają do głębi. To, co zwykły człowiek może zrozumieć-strach, ból, miłość, jest jak rzeka, w której się zanurzamy i płyniemy wraz z nurtem... Ale kiedy przychodzi śmierć w dantejskiej oprawie, wynurzamy się ze znajomej toni i stajemy na brzegu niczym porażeni gromem - intensywnością, dosadnością przekazu. Łapczywie korzystamy z ekspresywnego obrazu, jakiego nigdzie indziej nie doświadczymy. Mimo ukrytych znaczeń, pozorów, niejasno określonej rzeczywistości, nie można tej sztuce odmówić realizmu i powiązań z prawdziwym światem.

"Vanitas vanitatum et omnia vanitas"-tak krótko można rzec o dążeniach bohaterów owej sztuki do szczęścia. Trudno w ogóle wspomnieć o szczęściu, pisząc o uczestnikach tej tragedii, ponieważ nie pojawia się ono nawet w krótkiej chwili, trwającej tyle, co "czwarta część mgnienia". Po ludzkim istnieniu pozostaje tylko echo śmiechu diabła...

Spektakl, jego efekt wizualny i treść, karbuje w umyśle obraz bólu, rozpaczy, okrucieństwa. Widz czuje grozę wiszącą w powietrzu od pierwszej do ostatniej odsłony. W ostatniej scenie człowiek zamiera: nie zostało przewidziane dla widzów uczucie ulgi -brak definitywnego rozwiązania. Może nie chcemy uznać najbardziej oczywistego i strasznego zakończenia. Wolimy pozostać w odrętwieniu niezrozumienia, poczucia, że tak nie może być.

Bezsilne ręce klaszczą niczym w transie, przez to trudno nagrodzić wysiłek aktorów. Tę sztukę się czuje i tęskni się za nią...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji