Artykuły

Nie obniżać lotu!

Finansowa zapaść nie wpłynęła na obniżenie lotu teatrów poznańskich. Dawno już sezon artystyczny w tym mieście nie obfitował w taką liczbę premier. Można nawet zaryzykować twierdzenie, ze nie ma kryzysu w kulturze, brakuje jedynie pieniędzy. Mimo to teatry skutecznie opierają się groźbie komercjalizacji, o czym najlepiej świadczy ambitny repertuar.

NAJBARDZIEJ ożywioną dyskusję i wiele kontrowersji wywołało "Ghetto'' Joshuy Sobola, którego polska prapremiera odbyła się w Teatrze Nowym w reżyserii Eugeniusza Korina. Akcja rozgrywa się w getcie wileńskim i opowiada o autentycznej historii żydowskiego teatru; prawdziwe są też niektóre postacie sztuki. Autentyzm przeplata się z fikcją literacką, a wielki, uniwersalny dramat ze wstrząsającym finałem - z musicalem. "Ghetto" jest widowiskiem dokumentalnym o tragicznym losie polskich Żydów, odgrywanym w znakomitej, bardzo realistycznej scenografii Pawła Dobrzyckiego.

Wiele mówiło się w Poznaniu również o "Szewcach" Witkiewicza, wystawionych przez Teatr Polski w reżyserii Jacka Bunscha, scenografii Wojciecha Jankowiaka i Michała Jędrzejewskiego z muzyką Zbigniewa Karneckiego. Niestety, nie mówiło się dobrze. Od kiedy sztuka przestała mieć smak zakazanego owocu, przestała szokować. Po zniesieniu cenzury, przy zalewie rynku literaturą porno, nawet wyuzdana księżna Irmina Wsiewołodowna Zbereźnicka -Podberczka nie wywołuje podniecnia. Spektakl "trzyma" znakomite aktorstwo, zwłaszcza Mariusza Puchalskiego w roli Sajetana Tempe. Świetna jest też Małgorzata Mielcarek - Irmina. Podoba się Wojciech Siedlecki jako prokurator Scurvy. Mimo to nie mnożna oprzeć się wrażeniu, że czas "Szewców" minął.

Zawsze aktualny jest natomiast Aleksander hrabia Fredro. Sięgnął po niego również Teatr Polski, powierzając w dodatku inscenizację i reżyserię "Zemsty" Conradowi Drzewieckiemu, który już raz zrealizował ją w wersji baletowej w Polskim Teatrze Tańca. Rękę mistrza widać na początku po podniesieniu kurtyny, kiedy to bohaterowie wieczoru prezentują się w złotej ramie, niczym w galerii rodzinnych portretów. Dalej jest już gorzej. Nie przekonuje zbyt młody mimo charakteryzacji Wojciech Siedlecki w roli rejenta Milczka, a Mariusz Puchalski, jako Cześnik Raptusiewicz, tym razem sprawna zawód. Nie wywołuje wesołości na widowni scena pisania listu pod dyktando Cześnika. A w ogóle - za dużo w tym spektaklu krzyku; czyżby aktorzy zwątpili w celność Fredrowskiego słowa? Najlepszą postać stworzył Piotr Zawadzki grający zniewieściałego Papkina. Dziwna, mało sarmacka jest ta poznańska "Zemsta".

W budynku Pod Pegazem mieliśmy możliwość obejrzenia dwóch przedstawień baletowych. Polski Teatr Tańca wystąpił z prapremierą "Skrzypka opętanego" do muzyki Macieja Małeckiego, ze scenografią i kostiumami Ryszarda Kaji. Teatr Wielki zaprezentował "Amadeusza" z muzyką Mozarta w inscenizacji i choreografii Mirosława Różalskiego. Była więc okazja do porównań dwóch zespołów baletowych.

"Skrzypek opętany" oparty, na baśni mimicznej w trzech Przewidzeniach Bolesława Leśmiana jest autorskim spektaklem Ewy Wycichowskiej, która występuje tu nie tylko w roli choreografa i reżysera, ale także jako autorka libretta i tancerka. Pełnospektaklowy balet opowiada o artyście, który zmaga się z niemożnością tworzenia.

Autorski spektakl Mirosława Różalskiego "Amadeusz" ma wiele wspólnego z filmem Formana pod tym samym tytułem, przypominając wątki życiorysu wielkiego kompozytora. Nie on sam jednak jest bohaterem przedstawienia, a jego muzyka - collage muzyczny składa się ze znakomicie dobranych fragmentów twórczości Mozarta Poznańskiej publiczności po raz pierwszy zaprezentowali się soliści Aleksander Rulkiewicz - Mozart i Inessa Sawczuk - Konstancja, oboje z Mińska, na stale przyjęci do baletu Teatru Wielkiego. Zebrali gorące oklaski za wspaniałą technikę tańca, emocjonalne zaangażowanie, wdzięk i precyzję każdego tanecznego kroku.

Ma więc Poznań dwa wspaniałe balety, lecz nie odważę się robić między nimi porównań ani stawiać szkolnych cenzurek.

NA koniec - Teatr Muzyczny. W tym roku obchodzący jubileusz 35-lecia, na który przygotował mocną pozycję repertuarowa - musical "Bello, Dolly" z muzyką Jerry'ego Hermana i librettem Michaela Stewarda w przekładzie Marianowicza i Minkiewicza.

Podbiła widownię w tym teatrze również "Hiszpańska mucha" Franza Arnolda i Ernsta Bacha, do której muzykę skomponował Adam Gajcer. Przedstawienie aż skrzy się dowcipem. Zostało wyreżyserowane ze smakiem przez Daniela Kustosika, który występuje w nim w głównej roli fabrykanta musztardy - Jakuba Klapsona i robi to znakomicie.

KIEDY o inicjatywie mowa, warto wspomnieć o Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Malta-91" z udziałem m.in. Teatro Tascabile z Bergamo, Teatro Nucleo z Ferrary i La Burbuja Teatro z Walencji. Główmy pomysłodawca imprezy, która ma być powtarzana co roku w okresie Międzynarodowych Targów Poznańskich - dyrektor Teatru Polskiego Grzegorz Mrówczyński powiedział nam: "Nie leży w naturze poznaniaków biadolenie nad kryzysem w kulturze. Wprawdzie najłatwiej nic nie robić, jednak lepiej szukać wyjścia z trudnej sytuacji". Dobre tradycje pracy organizacyjnej - jak widać - nie zostały w Poznaniu zapomniane. I tak trzymać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji