Artykuły

Ludowe wizje

"Prorok llja" Tadeusza Słobodzianka jest pierwszą premierą obchodzącego w tym sezonie jubileusz 50-lecia Teatru Nowego.

Jeśli przesłanie i poetyka sztuki wyznaczać ma linię repertuarową teatru dyrektora Mikołaja Grabowskiego, to będziemy mieli w Łodzi scenę objawiającą ludowe wizje kosmosu.

"Prorok Ilja" w zamyśle reżysera (Mikołaja Grabowskiego) to sztuka o poszukiwaniu Boga. W tekście Słobodzianka nawet się go znajduje, tyle, że on "nie Jezus, on Ilja". Autor sztuki, inspirowany autentycznymi wydarzeniami, jakie rozegrały się w latach 30. w powiecie sokolskim, wprowadził na scenę ludzi widzących w uzdrowicielu proroka, Chrystusa, który ponownie przyszedł na świat, by go zbawić. Wieśniacy chcąc spełnić misję, jaka w ich pojęciu na nich spoczywa, postanawiają dopełnić przeznaczenie i ukrzyżować Ilię. Wiedzą jak to zrobić, są zdecydowani, ale ostatecznie do ukrzyżowania nie dochodzi. Udaje się im natomiast osiągnąć nową wartość: Sąd Ostateczny bez zmartwychwstania.

Przedstawienie utrzymane jest w poetyce rustykalnej, bardzo piękne plastycznie, ale... jakoś obce. Gdyby oglądać je w świecie realnym, np. w plenerach białostocczyzny, z udziałem ludowych artystów i w całym sztafażu "ludowizny" - byłoby ciekawym, jak sądzę, eksperymentem.

W cywilizowanym mieście pozostaje tylko swego rodzaju ciekawostką, opowiastką czasem mrugającą do widza dowcipami i z Żydem modlącym się do Matki Boskiej i wzywającym imię Jezusa Chrystusa.

Słobodzianek zaprezentował w swym tekście bogatą paletę ludzkich typów, wyposażył je w charakterystyczne słownictwo, zezwolił manifestować wiarę, zło, głupotę, bluźnierstwa. A poprzez cudowne rozwiązanie finału, zgubił prawdziwy dramat. Także kulminacyjna scena, podczas której wieśniacy przeprowadzają okrutną próbę ukrzyżowania, niespodziewanie przemienia się w skecz. Dominująca w tekście swego rodzaju "psychoza natręctw" rozbija często nastrój poszczególnych sytuacji. Wieś Słobodzianka jest mniej efektowna od wsi Redlińskiego ("Konopielka", "Awans"), a filozofia nazbyt prosta wobec oczekiwań mieszczańskiego widza końca XX wieku.

"Prorok Ilja", mimo zastrzeżeń, od strony formalnej jest przedstawieniem sprawnie zrealizowanym. Grabowski pokazał warsztat reżysera konsekwentnego, konstruującego sceny zwarte, o dużej urodzie plastycznej, co jest także zasługą scenografii Jacka Ukleji.

Spektakl oprawiony został bardzo dobrą muzyką Józefa Rychlika, świetnie przygotowani wokalnie aktorzy popisali się niełatwą umiejętnością śpiewania wielogłosowego. Nie było jednak w "Proroku..." wybijających się kreacji aktorskich, ale dobrze zaznaczyli swą obecność: Wojciech Walasik, Dariusz Wiktorowicz i Mariusz Saniternik.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji