Artykuły

Kurde, fajna ta Zielona Góra

- Miasto docenia to, że promowałem je w serialu, że mówię o nim w Polsce. Okolica zresztą też. Kotary do spektaklu dostałem z fabryki w Żarach, podłogi zrobił Kronopol. I tak teatr w sercu Warszawy, jest po prostu kolonią zielonogórską. Dlaczego mam nie promować Zielonej Góry, skoro tu przyjęto mnie jak w domu? - mówi aktor TOMASZ KAROLAK, szef Teatru IMKA.

Po co aktorowi własny teatr, skoro Tomasza Karolaka chciałaby pewnie zatrudnić większość scen?

- Z tym zatrudnieniem to nie do końca tak. Teatry mają swoje zespoły, swoich dyrektorów, którzy - na przykład w Warszawie - rządzą czasem po 20 czy 30 lat... To raz. A dwa: moim zdaniem i tak wszystko zmierza w kierunku scen impresaryjnych i ta idea jest jak najbardziej dobra, aktorzy wykrawają sobie dwa miesiące i z pełnym zaangażowaniem przystępują do pracy. Efekty są fajne.

Teatr impresaryjny kojarzy się ze sztuką pod publiczkę: znane z ekranu twarze przyjeżdżają z kolejną angielską farsą...

- Fakt. Kiedy byłem jeszcze aktorem "prowincjonalnym", a pracowałem i w Krakowie, i w Łodzi, moja droga teatralna trwała przecież 15 lat - to tak było. Zaprasza się gwiazdę, która niekoniecznie robi coś dobrego, i bawmy się! Ale już w pierwszym przedstawieniu mojego teatru IMKA - "O północy przybyłem do Widawy, czyli Opis obyczajów III" - nie ma klucza kumpelskości typu "chodź, zarobisz sobie trochę kasy". Reżyseruje wybitny artysta Mikołaj Grabowski, dyrektor Starego Teatru w Krakowie, a prócz mnie, Iwony Bielskiej i Magdy Boczarskiej, nie grają aktorzy szeroko znani publiczności.

I...

- I udało nam się Warszawę rzucić na kolana. Entuzjastyczne recenzje, ludzie zachwyceni ważnym przedstawieniem.

Ile foteli na sali?

- 320.

Wszystkie zawsze zajęte?

- Po historii ze Smoleńskiem ludzie trochę od teatru się odwrócili, ale teraz znów mamy full. I tak do tego interesu dokładam i jeszcze będę dokładał jakiś czas. Ale powoli, metodą małych kroków... Długo byłem aktorem drugo-, trzecioplanowym. Nauczyłem się czekać. Jak będziemy mieli kłopoty finansowe, zatrudnimy Dodę do roli Marii Stuart. I wszystkie bilety będą sprzedane. Zresztą żartem już się zgodziła (śmiech).

"Opis obyczajów" Kitowicza to jedna z atrakcyjniejszych lektur studenta polonistyki. I już trzecie podejście Grabowskiego do tego tekstu.

- Niektórym ten trzeci "Opis" bardziej się podoba niż pierwszy. Janek Frycz powiedział mi, że tamten był bardziej do śmiechu, a ten też jest śmieszny, ale to jednak dojrzalsza wypowiedź reżysera. Mamy tu dużo wątków politycznych. Opowieść o dwóch zwalczających się stronnictwach: popierających Augusta III Sasa albo Poniatowskiego reformatora. To jest niezwykle ciekawe, bo nagle uświadamia nam, że jesteśmy w tym samym miejscu, co 247 lat temu. Tu jest też problem takich 40-latków, jak ja: Co z tą naszą Polską? Jak i czy wpływasz na to, jak wygląda twoje państwo? Czy też tylko gadasz?

Stąd twarz Tomasza Karolaka w komitecie wspierającym Bronisława Komorowskiego?

- Tak. Widzę, że pojawił się wielki sentyment po katastrofie, a to nijak się ma z polityką. Tymczasem na tragedii jest mimowolnie budowany jakiś kapitał polityczny. Wierzę w koło historiozoficzne: wszystko się w historii ludzkości układa i powtarza. Jak mody. Wydaje mi się, że to, co się stało, że pełniącym obowiązki prezydenta stał się Bronisław Komorowski, to jest znak. Mało tego - mam dużą tęsknotę do arystokracji. Sam jestem z krwi chłopem rolnym, może od strony mamy są jakieś herby, ale mam duży szacunek do władców mądrych, którzy prócz tego, że byli świetnymi politykami, strategami, to jeszcze nosili w sobie klasę. Komorowski tę klasę ma.

Czyżbym rozmawiał z politykiem?

- Nie zaangażuję się nigdy czynnie w politykę. Nie będę głosił jakichś haseł. W tej sytuacji postanowiłem tylko pomóc swoją twarzą.

A co z twarzą Tomasza Karolaka, kiedy siedzi w jury show "Tylko nas dwoje", pomiędzy Dodą a Ireną Santor?

- Na początku sam się zastanawiałem, co tam robię, ale natychmiast sobie odpowiedziałem: zarabiam pieniądze! To przyszło, kiedy otwierałem teatr i tam przerzucam zarobione w telewizji pieniądze.

Po "Opisie obyczajów III" zobaczymy w Zielonej Górze kolejne przestawienia Teatru IMKA?

- Chcę przywieźć "Dzienniki" Gombrowicza z Magdą Cielecką, Piotrem Adamczykiem, Robertem Więckiewiczem, ale też "Sprzedawców gumek" Levina z Januszem Chabiorem, Aleksandrą Popławską, Łukaszem Simlautem...

Te pokazy w Zielonej Górze to przez Roberta Dowhana, który dołożył do teatru?

- Wyjaśnijmy, że to nie prezydent miasta zaprosił tu "39 i pół", ale to Robert Dowhan miał pomysł na lansowanie klubu. Zaczął ściągać nas, ludzi telewizji, bo wiedział, że to ma przełożenie na zawodników. Nie zapomnę, jak pierwszy raz poszliśmy do parku maszyn, poznałem się z "Protasem", Dobruckim i zobaczyłem w ich oczach: "Kurde, jak fajnie, że przyjechałeś", a ja sobie też powiedziałem: "Kurde, jak fajnie, że tu jestem".

I jest Tomasz Karolak w Zielonej Górze coraz częściej.

- Miasto docenia to, że promowałem je w serialu, że prywatnie zacząłem tu przyjeżdżać i mówię o nim w Polsce. Okolica zresztą też. Kotary do spektaklu dostałem z fabryki w Żarach, podłogi zrobił Kronopol. I tak teatr w sercu Warszawy, przy placu Trzech Krzyży, jest po prostu kolonią zielonogórską. Dlaczego mam nie promować Zielonej Góry, skoro tu przyjęto mnie jak w domu? Pamiętam, że jak zaczynałem kibicować Falubazowi, to niektórzy mówili: pokazówka. A ja naprawdę jestem kibicem Falubazu. W telewizji siedzę w barwach klubu, występuję w kasku Huszczy. To jest mój hołd.

Aż taka miłość?

- Mnie się tu strasznie podoba! Lasy dookoła, półtorej godziny i jestem w Berlinie! Może nie jestem w centrum Polski, ale w centrum Europy.

A to już brzmi jak slogan z kampanii promującej "Markę Lubuskie"...

- Ha! Każdy region ma swoje patriotyzmy, może najmniej jest tego w Warszawie, gdzie mamy mozaikę napływowych ludzi. I tam nie ma tego, co w Zielonej Górze, gdzie widzisz ludzi pracujących na to miejsce. A to jest fajne.

Dziękuję.

Tomasz Karolak 21 czerwca skończy 39 lat. Pochodzi z Radomia. Absolwent krakowskiej PWST. Aktor teatralny, filmowy, wokalista. Popularność przyniosły mu seriale "Kryminalni" i "39 i pół", zagrał w przebojowych komediach "Testosteron", "Lejdis" i wielu innych. Współzałożyciel, m.in. z Piotrem Adamczykiem, Teatru IMKA w Warszawie. Ze spektaklem "O północy przybyłem do Widawy, czyli Opis obyczajów III" przyjedzie do Zielonej Góry. Spektakl w sali Lubuskiego Teatru - 29 czerwca o 21.00. Bilety: abilet.pl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji