Artykuły

Mozart kameralny czy awangardowy

Mozart może być różny. Opera Narodowa, która wystawia "Czarodziejski flet", i Opera Kameralna, gdzie rozpoczyna się XVI Festiwal Mozartowski, pokazują zupełnie różne wizje twórczości mistrza.

Konkurencyjne wizje twórczości Mozarta pokazują dwie prestiżowe warszawskie instytucje teatralne. Okazja jest tym większa, że w tym roku obchodzimy 250. rocznicę urodzin Mozarta. W Operze Kameralnej po raz 16. rozpoczyna się Festiwal Mozartowski, który corocznie prezentuje wszystkie dzieła mistrza. Sęk w tym, że jest to festiwal skostniały i źle wypromowany, od lat prezentujący te same wersje przedstawień.

Z kolei Mariusz Treliński, przejmując kierownictwo Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, za punkt honoru postawił sobie przeniesienie placówki w XXI wiek i pokazanie, co znaczy awangarda w operze. Usiłuje on dowieść tego sam w takich inscenizacjach, jak "Andrea Chenier" czy ostatnio "La Bohemę", zaprasza też do współpracy awangardowych twórców z całego świata.

Tym razem o reżyserię bodaj najbardziej znanej opery Mozarta "Czarodziejskiego fletu" poprosił Achima Freyera, który Wystawiał ją już pięciokrotnie, min. w Hamburgu, Moskwie i Strasburgu. W Operze Kameralnej można oglądać adaptację opery autorstwa Ryszarda Peryta. Którą wersję Mozarta wybierze publiczność?

W oryginale, ale polski

TEATR ACHIMA FREYERA to teatr eklektyczny, jako że artysta jest jednocześnie reżyserem, scenografem i malarzem. Jego spektakle charakteryzują się nowatorskimi interpretacjami, w których przewija się mnóstwo symboli. Reżyser zdecydował się nie zatrudniać międzynarodowej obsady, niemieckojęzycznej wersji opery uczyli się więc soliści i cały zespół TW- ON.

- Jak doszło do realizacji "Czarodziejskiego fletu" w Warszawie?

- Były minister kultury Waldemar Dąbrowski namawiał mnie do realizacji "Czarodziejskiego fletu" w Warszawie, bo był pod wielkim wrażeniem inscenizacji w Salzburgu.

- Pana inscenizacje słyną z bogatej symboliki. Jakie symbole znajdziemy tym razem?

- U Mozarta znaczący jest już sam flet jako symbol sztuki, no i oczywiście dzwonki. Ale symboli-rekwizytów pojawiało się wiele, często w zależności od miejsca, w którym reżyseruję. Na przykład podczas inscenizacji w Moskwie posłużyłem się czytelnymi dla wszystkich sierpem i młotem.

- Zespół wystawiający "Czarodziejski flet" to Polacy. Nie obawiał się pan, że nie poradzą sobie z językiem oryginału?

- Gdyby to był spektakl w języku polskim, nie miałbym zupełnie kontroli nad całością. Polscy soliści cudownie nauczyli się niemieckiej wersji, dużo pracy włożyli w odpowiednią dykcję, naukę prawidłowych akcentów. Moją ambicją jest, żeby śpiew nie był przerywnikiem, ale naturalną kontynuacją muzyki, żeby to nie była sztuczna recytacja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji