Artykuły

Warszawa. Premiera "Małego Księcia" w Romie

Teatr Muzyczny Roma ma dobrą rękę do spektakli dla dzieci. Po pełnych rozmachu musicalach "Piotruś Pan" i "Akademia Pana Kleksa" tym razem propozycja bardziej kameralna - "Mały Książę" w adaptacji i reżyserii Cezarego Domagały z muzyką Tomasza Bajerskiego.

- Znacznie trudniej jest zrobić musical dla małych widzów niż dla dorosłych. Trzeba wysoko postawić poprzeczkę. Na pewno nie powinno się kucać do widza, mrugać okiem i mówić w dziecięcy sposób. Spektakl dla dzieci powinien być precyzyjny, szlachetny i zawodowy - uważa Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego Roma.

MAŁYCH KSIĄŻĄT będzie w Romie aż trzech. Trzech chłopców od kilku tygodni, prawie codziennie po szkole, a czasem też w czasie, gdy odbywają się lekcje, bierze udział w próbach. Będą grać w przedstawieniach na zmianę.

- Jestem przeciwny temu, aby w Małego Księcia wcielał się zawodowy, dorosły aktor, nawet jeśli wygląda młodzieńczo. To się nie sprawdza, wychodzi infantylnie - mówi Cezary Domagała. Na co zwraca uwagę, dobierając sobie małych współpracowników? - To musi być osobowość, na widok której buzia sama nam się uśmiecha - dodaje reżyser.

Zaprasza Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego "Roma": - Uważam, że w każdym teatrze powinien być przynajmniej jeden spektakl dla dzieci.

W Romie przez kilka sezonów graliśmy musical "Akademia Pana Kleksa" i mam nadzieję, że do niego wrócimy. Na razie zapraszamy na naszą kameralną scenę na "Małego Księcia".

Cezary Domagała, reżyser tego przedstawienia, wyspecjalizował się w spektaklach dla dzieci i młodzieży, robi je naprawdę profesjonalnie. Podglądam próby z dużym zainteresowaniem i jestem przekonany, że idą w dobrym kierunku. "Mały Książę" to wspaniała literatura. Reżyser stara się prze-

nieść ją na scenę w sposób sugestywny, ale skromny, szlachetny. Do tego wspaniałą muzykę napisał Tomasz Bajerski.

Nie muszę mówić, że znacznie trudniej jest zrobić musical dla dzieci niż dla dorosłych. Trzeba postawić sobie wysoko poprzeczkę, spektakl powinien być niezwykle precyzyjny, szlachetny i zawodowy. Nie powinno się wdzięczyć do widza, mrugać okiem i mówić w dziecięcy sposób, to naprawdę musi być kawał dobrego teatru.

Dla mnie trudnym egzaminem była "Akademia Pana Kleksa". Przygotowania do premiery trwały ponad rok. Ale miałem ogromną satysfakcję, bo musical był fantastycznie przyjmowany przez dzieci i dorosłych.

Niestety, wielokrotnie byłem też świadkiem słabych inscenizacji dla dzieci. To duża odpowiedzialność, bo mały widz podczas pierwszej wizyty albo się zakocha w teatrze i będzie chciał do niego wracać, albo się zrazi.

Mam też poczucie, że nie doceniamy roli teatru w edukacji naszych dzieci. Powinny się z nim stykać nie tylko na zawodowych scenach, ale też na lekcjach. W krajach anglosaskich widziałem szkoły, w których robienie musicali, granie w orkiestrze czy śpiewanie w chórze to bardzo ważne przedmioty. Dzieci przygotowują spektakle z pasją, a przez takie aktywności uczą się współpracy w grupie. Z kolei w USA widziałem kiedyś szkolny musical "Józef i cudowny płaszcz snów w techniko-lorze" wykonywany przez nastolatki i byłem zaskoczony wysokim poziomem tego przedstawienia. Chciałbym, żeby moje wnuczki Nina i Nel, które dziś jeszcze nie przekroczyły trzeciego roku życia, mogły uczyć się w takich szkołach, gdzie jednym z głównych przedmiotów będzie wychowywanie poprzez teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji