Artykuły

Na specjalnych zasadach

W "Zaczarowanym Świecie" aktor pracuje przy wykonywaniu dekoracji, bywa muzykiem i scenarzystą, organizuje widownię i... sprząta - EMILIA BETLEJEWSKA, dyrektorka Teatru Lalek "Zaczarowany Świat" w Toruniu, mówi o historii tej niezwykłej placówki.

"Zaczarowany Świat" wychował całe pokolenia torunian. Bodaj wszyscy, którzy chodzili do toruńskich przedszkoli, choć raz siedzieli na teatralnych krzesełkach z oparciami w kształcie zwierząt i słuchali dzwoneczka, obwieszczającego początek spektaklu... W tym roku ta nietypowa scena świętować będzie 60. urodziny. Ale na początku lat go. groziła jej likwidacja. Gdy przejmowała Pani prowadzenie teatru od jego założycielki Janiny Awgulowej, pojawiły się problemy...

- Rzeczywiście, przełomowy był rok 1992, kiedy to teatr został formalnie zlikwidowany. Wcześniej podlegał Wydziałowi Oświaty Urzędu Miasta, a administracyjnie należał do... przedszkola ćwiczeń. W momencie przekształceń przedszkoli publicznych w niepubliczne i my automatycznie otrzymaliśmy wymówienia. Teatr przez moment przestał istnieć. Wtedy zaproponowałam prywatyzację placówki.

Pomocną dłoń wyciągnął wówczas ówczesny dyrektor teatru "Baj Pomorski"...

- Chodziło o to, żebyśmy przenieśli się do "Baja". Ja tego "nie widziałam". Forma naszej działalności i sposób, wjaki my pracujemy, jest zupełnie inny niż "Baja". W naszym teatrze pracują ludzie, którzy przychodzą tu z pasji i niekoniecznie są to zawodowcy. Tym się przede wszystkim różnimy od innych scen. Poza tym nasz zespółjest nieliczny i każdy wykonuje tu wszystko - razem tworzymy dekoracje, w zespole powstają scenariusze i muzyka, witamy widza przy drzwiach, organizujemy widownię i sprzątamy. Nasz teatr rządzi się więc innymi zasadami - opiera się na ogromnej pokorze wobec pracy i widza...

Zapewne trudno było znaleźć osoby, które chciałyby pracować w tak niepewnych warunkach...

- W momencie, gdy nastąpiło przekształcenie teatru w prywatny, byliśmy czteroosobowym zespołem, ja wzięłam na siebie tę prywatyzację. Jeden z kolegów od razu zrezygnował, dwie koleżanki początkowo powiedziały, że ze mną zostaną. Niestety, po lecie, gdy wróciłam z Włoch, gdzie pracowałam, aby zarobić trochę na teatr, one już się nie pojawiły... To był najtrudniejszy moment. Pewnie bym się poddała, gdyby nie telefon z biblioteki we Włocławku. Zapytano mnie, czy możemy wystawić przedstawienie. Jakoś tak automatycznie odpowiedziałam, że tak. Zmobilizowałam się wtedy i zaczęłam szukać ludzi -wśród znajomych i w Studium Nauczycielskim. I udało się! Od tego czasu przez nasz teatr przewinęło się kilkanaście osób.

Po przekształceniu zostaliście zarejestrowani pod dość intrygującą

nazwą "usługi teatralne". Zmieniły się też między innymi zasady korzystania z Waszych "usług", jak zareagowały przedszkola na wieść, że muszą teraz płacić za bezpłatne dotąd spektakle?

- Myślałam, że to będzie dość trudne do przyjęcia, ale udało się przekroczyć tę barierę. Przyciągnąć widzów jest dzisiaj niełatwo głównie z innego powodu - działa tyle objazdowych zespołów, które dają beznadziejne spektakle, ale są tańsze...

Dla wychowców Waszych potencjalnych odbiorców-dzieci przedszkolnych i uczniów młodszych klas podstawówki - bardziej liczą się pieniądze niż jakość przedstawienia?

- Tak, zdecydowanie trudniej o widza dzisiaj niż przed laty, mimo iż proponujemy naprawdę ciekawe spektakle, które są bardzo dobre scenograficznie. Pracuje z nami Helena Chowańska - absolwentka Wydziału Scenografii Teatru Lalek Akademii Teatralnej w Sankt Petersburgu, a obecnie autorka lalek do filmów animowanych w Sandmannstudio Trickfilm GMBH w Berlinie. Jednak jakość niewielu obchodzi i rzeczywiście liczą się głównie pieniądze. To jest przykre. Zmierzamy w jakimś dziwnym kierunku i zaczynamy się trochę uwsteczniać...

Ale przecież Wasze bilety nie są zbyt drogie...

- Sprzedajemyje po 6,5 złotych, ale dla niektórych to za drogo. Taniej grać nie możemy, bo byśmy się nie utrzymali. W dodatku od ponad roku nie jesteśmy dotowani przez miasto ijesteśmy całkowicie zdani na siebie.

Nie poddajecie się jednak i cały czas przyświeca wam ten sam cel, który miała założycielka "Zaczarowanego Świata", Janina Awgulowa, która podkreślała wychowawczą rolę teatru dla najmłodszych...

- Tak, to wciąż ten sam cel: wizyta u nas ma być pierwszym krokiem do spotkania z teatrem, do poznawania jego języka i świata.

Emilia Betlejewska urodziła sią 23 grudnia 1954 roku. Jest absolwentką filologii polskiej na UMK w Toruniu, stypendystką Nuova Opera dei Burattini w Rzymie oraz Centro Incontri e Studii Europei w Rzymie. Jest również absolwentką kursów jązyka włoskiego na Universita di Urbino oraz Instituto Aligheri Dante w Rzymie. Pełni funkcją dyrektorki Teatru Lalek "Zaczarowany Świat" i Policealnego Studium Edukacji i Praktyk Teatralnych w Toruniu oraz Zarządu Fundacji "ProTheatro" w Toruniu. Wyreżyserowała 60 spektakli, jest autorką 64 scenariuszy teatralnych dla dzieci i dorosłych, aktorką. W Teatrze Lalek "Zaczarowany Świat" pracuje od 1977 roku. Jej pasje to podróże, architektura sakralna, malarstwo, samochody i kuchnia włoska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji