Warszawa. Janda i Umer opowiadały o "Białej bluzce"
Kobiety zdominowały niedzielne spotkanie w Gazeta Cafe. Przyszło mnóstwo pań i garstka mężczyzn, aby posłuchać jak Krystyna Janda i Magda Umer opowiadają o nowej inscenizacji "Białej bluzki".
Wiele naszych czytelniczek miało ze sobą stary egzemplarz książki Agnieszki Osieckiej. Jedna przyniosła nawet zachowany sprzed lat zeszyt z tekstem, który starannie przepisywała od koleżanki po nocach przed maturą. Ktoś zwierzył się, że był na tym kultowym spektaklu kilkunastokrotnie. Fanek, które usiłowały ustalić, ile razy i gdzie oglądały przedstawienie (grano je na kilku scenach w Warszawie i w teatrach w całej Polsce), było zresztą mnóstwo. Opowiadały, że we Wrocławiu widzowie tak bardzo szturmowali drzwi teatru, że poleciały nawet szyby w oknach.
Co znaczy dla aktorki powrót do spektaklu sprzed lat? Czy reżyserka zmieniła adaptację tej historii rozgrywającej się w PRL-u? Czy młody widz będzie wiedział, co to kartki na cukier? Jak zmieniła się bohaterka? - pytał prowadzący spotkanie Remigiusz Grzela.
- Wykreśliłyśmy, gdzie się dało, przymiotniki "młody" - żartowała Magda Umer. - A rysunek kartek na cukier zamieścimy w programie.
- Historie są te same, ale opowiedziane z innej perspektywy. Inny instrument gra te same nuty - mówiła Krystyna Janda.
- Drugim bohaterem spektaklu stał się czas - dodała Magda Umer.
Premiera "Białej bluzki" w reżyserii Magdy Umer w wykonaniu Krystyny Jandy odbędzie się w piątek 4 czerwca w Och-teatrze przy Grójeckiej.